Chimeria wrote:Caerth wrote:To nie maruderstwo - to depresja >]
A poważnie, wielu z nas nie ma powodów by być szczególnie pozytywnie nastawionymi do życia.
Mój komentarz ograniczy się do tego:
Powstrzymam się, naprawdę, powstrzymam się...
"Jedyną rzeczą potrzebną złu do zwycięstwa jest bezczynność dobrych ludzi."
Staram się na miarę swoich możliwości. Lecz w tym konkretnym temacie akurat wiele zrobić nie mogę.
Może zamiast klona samemu spróbować?
Patrz punkt wyżej. Chociaż jak tak dalej pójdzie, to komuś w końcu faktycznie nerw puści i z dymem ten cyrk na Wiejskiej puści.
I nawiązując do wypowiedzi rudej:
Podobno nastał kryzys światowy. Dla niektórych może nie odbija się to w jakiś szczególny sposób na ich życiu. Niestety, inni naprawdę nie mają czasu, sił ochoty, many, vespene gas, etcetera, by robić więcej, dla większego dobra.
Sam pracuję dwanaście godzin na dobę. Inni mają na głowie naukę, pracę, odpowiedzialności wszelakie. Oczywiście, można użyć argumentu "zła organizajca czasu" tudzież "lenistwo".
Ale to nie jest cała prawda.
Podobnie jak Chi, nie mam motywacji, by ludziom, którzy często z własnej, nieprzymuszonej woli się krzywdzą. Jeśli te dziewczyny decydują się robić to, co robią, nie moją rolą jest to zmieniać. Jeśli spotkam taką delikwentkę, wtedy tak, zareaguję w ten czy inni sposób. Ale dlaczego mam się zadręczać problemami innych, zwłaszcza kiedy inni mnie równo olewają? Bo od tego świat stanie się lepszy?
Spełniam dość dobrych uczynków. Wpłacam na fundacje, oddaję krew, poproszony o pomoc robię co w mojej mocy, nawet głosuję. To wystarcza, by moje sumienie było czyste. Wszystko powyżej to, na razie przynajmniej, dla mnie i zapewne dla wielu innych, wysiłek ponad miarę.