Final Fantasy w 'realu'

Poważne dyskusje nad sensem życia, polityką jak i wyborem nowej karty graficznej.

Moderator: Crow

User avatar
c914
Posts: 596
Joined: Sat Jan 03, 2009 10:30 am

Re: Final Fantasy w 'realu'

Post by c914 »

Ludzkość nie jest na razie dość liczna, by stawianie wież-mrówkowców było konieczne. I raczej jeszcze długo nie będzie.
A i gdy ludzkość będzie kilka razy bardziej liczna niż dziś, miejsca też starczy.
To teraz sobie wyobraź ze mieszkasz w takiej globalnej wiosce wielkości Europy. I pomyśl ze do sklepu, apteki, szkoły, pracy, kina etc. masz 50 -100 kilometrów w linii prostek bo nikt nie postawi ci sklepu tuz pod oknem gdy kilometr kwadratowy zamieszkuje 10 osób. Pomyśl tez że cały ten obszar to równa szachownica ulic jaka jest w spotykana w USA. Co jakiś czas poprzecinana autostradą.

I jest pytanie gdzie wsadzić pola uprawne? A może zostawić je tutaj w umiarkowanym klimacie a naszą wioskę wyekspediować gdzieś na sawannę, okolice dżungli albo półpustynie centralnej Azji?

Miejsca na znośne życie z własnym ogródkiem i domem jest niewiele. Lidzie żyją w miastach dlatego że wszędzie maja blisko i żyją w skupisku co jako zwierzętom stadnym im bardzo odpowiada.
USS George Washington - 90 tysiecy ton dyplomacji.
User avatar
Caerth
Posts: 513
Joined: Sun Feb 22, 2009 9:44 pm
Location: Above

Re: Final Fantasy w 'realu'

Post by Caerth »

c914 wrote:
Ludzkość nie jest na razie dość liczna, by stawianie wież-mrówkowców było konieczne. I raczej jeszcze długo nie będzie.
A i gdy ludzkość będzie kilka razy bardziej liczna niż dziś, miejsca też starczy.
To teraz sobie wyobraź ze mieszkasz w takiej globalnej wiosce wielkości Europy. I pomyśl ze do sklepu, apteki, szkoły, pracy, kina etc. masz 50 -100 kilometrów w linii prostek bo nikt nie postawi ci sklepu tuz pod oknem gdy kilometr kwadratowy zamieszkuje 10 osób. Pomyśl tez że cały ten obszar to równa szachownica ulic jaka jest w spotykana w USA. Co jakiś czas poprzecinana autostradą.

I jest pytanie gdzie wsadzić pola uprawne? A może zostawić je tutaj w umiarkowanym klimacie a naszą wioskę wyekspediować gdzieś na sawannę, okolice dżungli albo półpustynie centralnej Azji?

Miejsca na znośne życie z własnym ogródkiem i domem jest niewiele. Lidzie żyją w miastach dlatego że wszędzie maja blisko i żyją w skupisku co jako zwierzętom stadnym im bardzo odpowiada.
Cóż.
Nie będę chodził do sklepu. Sklep przyjdzie do mnie. Masz to w praktycznie wszystkich krajach zachodnioeuropejskich. Przywiozą wszystko, a widziałem nawet firmy, które przygotowują jedzenie, oprócz tylko przywiezienia składników.
50km? Na dzień dzisiejszy to około godzinki jazdy. Dla mieszkańców podwarszawskich sypialni to chyba norma, nie?
Ja sam mieszkając przynajmniej dwadzieścia minut od cywilizacji nie narzekałem.

Co do pól uprawnych, do dzisiaj problemem świata nie jest brak jedzenia wyprodukowanego, lecz jego dystrybucja.
Czyli pojawia się kwestia globalnej administracji i odpowiedniej infrastruktury.
Co się łączy z wieżą mieszkalną - taki moloch nie jest samowystarczalny i bedzie musiał być opleciony siecią dróg.
I wbrew pozorom system amerykański się sprawdza - równa szachownica jest mało chaotyczna, przewidywalna, łatwa w zarządzaniu. Efekt?
Będąc na Manhattanie nie zauważyłem korków. Tylko na dolotówkach do centrum, lecz na "szachownicy" już nie.

ja się nadal pytam jednak, po co takie cuda budować teraz? Miejsca naprawdę mamy pod dostatkiem. Ludzkość zajmuje mały procent ziemi, nasze pola uprawne też nie obejmują jakiegoś wielkiego odsetku powierzchni globu.
Wprawka na przyszłość?
My soul is still the same
But it has many names
User avatar
roevean
Posts: 314
Joined: Sat Jan 03, 2009 8:36 am
Location: Ninehell Sector

Re: Final Fantasy w 'realu'

Post by roevean »

Co do tego wszystkiego i do "proponowanych" opcji dodałbym też (sry Maczu) egoizm architektów. Wiadomo wszem i wobec, że teraz wybic się ponad innych to kłopot, więc dowalmy czymś z grubej rury a to idzie w wysokośc; ergo zaprojektujmy coś, co będzie inne od reszty. Najczęściej objawia się to wysokością tworu, rzadziej wypierdoleniem-w-kosmos-z-kształtem. Ogólnie jednak architekci są jak dzieci, to moje, ja to zrobiłem! i żadne przesłanki ekonomiczne nie będą przemawiac... spójrzcie na klocki późnego gierka, cała wschodnia europa jest pod tym wzgledem do siebie podobna (w tym wypadku dochodzi opcja projektuj-albo-zacznij-kopac-doły-pod-fundamenty-bo-ni-chuja-się-nie-znasz). Osobiście zajebałbym architekta, który zaprojektował mój blok (tylko takie trzy są we Wrocławiu), albo gorzej, kazałbym mu mieszkac w mieszkaniu, jakie zaprojektował, ewentualnie w mieszkaniach, jakie pajace jego pokroju zaprojektowali dla innych.
Ogólnie opcji mrówkowca mówię lol, bo mrówkowce są już online... były budowane za komuny, tyle że w poziomie... (we Wrocku jest czteropietrowiec o dlugości ponad 800 metrów). Fakt faktem, że okres socrealizmu skończył się dawno temu, ale dużo rzeczy z tego okresu po prostu mi pasuje (jeśli chodzi o Wrocław), tak samo jak PKiN w Wawie, zupełnie nie rozumiem głosów, które są za total doestruction (bazują pewnie na kwestii wyjebania w kosmos radzieckiej przyjaźni), bo do tej pory Sala Kongresowa jest największym "amfiteatrem" w stolicy.

Co do budynku-kopca, cóż... opierając się na wizjach architektów, ja pierdolę mieszkanie w chacie zbudowanej w bloku, który żywcem przypomina Słoneczniki Van Gogha, więc pozostanę przy normalnych budynkach. Oo
'cos im the definition of the worst kind of mean
so... are you rebel?
User avatar
Maczer
Posts: 523
Joined: Wed Jan 07, 2009 4:51 am

Re: Final Fantasy w 'realu'

Post by Maczer »

No offence taken. W gruncie rzeczy sporo masz racji Roe. Ego architektow jest bardzo przytlaczajace. Przyrownanie do sztuki na poczatku bylo dosc celowe. Malarze zachwycali sie kiedys malowidlami jak najbardziej realistycznymi a teraz... well mowi sie ze zeby zrozumiec malowidlo trzeba byc artysta. Jako czlowiek na katedrze konserwacji zabytkow tez potepiam manie wielkosci i dziwnosci architektow ale mysle, ze czesc takich obiektow (bardzo skromna oczywiscie) wychodzi na dobre. Ot chocby taka wieza Eifla. Co by nie bylo to po prostu kupa stali ktora nawet nie ma specjalnie zadnej funkcji. A jednak jest pozyteczna dla miasta i stad mysle, ze na przyklad taka zapora powietrzna moze byc czyms wiecej niz manifestacja architektonicznej pychy.

Do tego musze zaznaczyc, ze blokowiska maja bardzo specyficzna historie. Zanim zaczeto je budowac miasta byly bardzo... ciasne. Moze po starym rynku we Wroclawiu tego nie widac ale gdyby zaglebic sie troche bardziej ciemne uliczki mozna dosc fizycznie odczuc ciasnote. A ludzie juz nie wieszaja prania na zewnatrz i nie wylewaja pomyj na dziedzince budynkow. Jednym slowem panowal brud i smrod. Wtedy powstala wizja wielkich miast ogrodow - czyli wlasnie blokowisk. Ideowo intencje byly jak najbardziej sluszne. Wielkie jednostki mieszkalne otoczone wielkimi ogrodami - przestrzen, swiatlo, czyste powietrze czyli wszystko to czego tak bardzo brakowalo.
Malo tego. Stare budynki budowano cegielka po cegielce co trwalo wieki. Ktos nagle wpadl na pomysl aby zamiast stawiania scian w tak wolny sposob mozna przeciez uzyc gotowego, wylanego wczesniej z betonu wielkiego elementu. W ten sposob prace budowlane zajmowaly znacznie mniej czasu co dalo kolejna mozliwosc - budowac szybko i tanio. I dosc niechcacy wkraczajac na temat polityki musze zaznaczyc, ze ktos po prostu rzucil haslo 'trzy miliony mieszkan' i to zrealizowal. Co gorsza bylo to w jakims stopniu potrzebne. Niestety o wielu rzeczach dalej nie bylo wiadomo (jak o wielkich stratach ciepla przy betonowych scianach) a na niektorych po prostu postanowiono oszczedzac. I tu akurat architekci sa faktycznie wspolwinni pewnych glupich pomyslow, ale sa one tez w duzej mierze narzucone z gory.

Innymi slowy tyle w budynku faila ile oszczedza sie na nim kasy. Sam chwilowo mieszkam w budynku ktory ma trzy lata, jakies niecale 30 pieter a wyglada z zewnatrz jak najwyzszej klasy apartamentowiec. A sciany w srodku juz sa popekane, wszelkiej masci listwy odginaja sie i odpadaja, wiatr hula w przedsionku w najlepsze a w ogole to codziennie zabijam przynajmniej jednego karalucha. Niemniej jednak nie jest to wina tylko tego, ze budynek jest wielki
Dalej sie uciec chyba nie dalo. Ale to i tak nie pomoglo =]
Post Reply