Na co do kina?

Poważne dyskusje nad sensem życia, polityką jak i wyborem nowej karty graficznej.

Moderator: Crow

User avatar
c914
Posts: 596
Joined: Sat Jan 03, 2009 10:30 am

Re: Na co do kina?

Post by c914 »

Wlasciwa nazwa na to co stalo sie w Warszawie powinna brzmiec "mamy 0% szans na powodzenie, rozdupiamy miasto bo tak". Po WWII ci co brali udzial w "powstaniu" powinni odpowiedziec przed sadem za kretynskie pomysly, ktore przyniosly gigantyczne straty.
Kormie a kto ci sianka do głowy napchał, że takie tezy stawiasz?
Powstanie miało szanse na powodzenie gdyby zaistniały odpowiednie warunki na froncie. Dowództwo postania mając takie informacje jakie miało liczyło na szybkie wkroczenie wojsk radzieckich. Inną sprawa jest to że w tym samym czasie towarzysz Stalin nie zamierzał fajką strzałek mapie ruszać. Powstanie nie wszysło... nie wyszło, shit happens jak to na wojnie.

Myślisz że gdyby nie było powstania żołnierze radzieccy wkraczając do miasta strzelaliby korkami od szampana?

Miasto 44
Do opisu Usy dodałbym jeszcze mały usmiech do wszystkich co tną w strzelanki - można przetrwać trafienie z głównej armaty czołgu w jednym kawałku i jeszcze chwilke pogadać.
USS George Washington - 90 tysiecy ton dyplomacji.
User avatar
korm
Posts: 408
Joined: Wed Jan 28, 2009 7:07 pm

Re: Na co do kina?

Post by korm »

1. Siana napchala mi analiza danych wejsciowych oraz to jak profesjonalnie powstanie bylo przygotowane (zatrudnilbym ich do wyburzania, 100% pro robota)
2. Armia czerwona nie byla w stanie wczesniej wkroczyc do miasta, problemy zwiazane z logistyka i lancuchem dowodzenia (popatrz po ruskich historykach. Fajnie eksporowali ten temat. No tak to ruska propaganda, JANUSZ GAWOSZ MORDOWAL POLAKOW NA WOLYNIU). Pomijajac juz kwestie "kto by sie spodziewal, ze ten mily pan Stalin moze nasz wyruchac, przeciez wyglada na poczciwego chlopa".
3. Wkroczyliby duzo pozniej, bez korkow od szampana i bez rozdupiania polowy miasta (popatrz na ilosc wojsk niemieckich +ich gotowosc bojowa w miescie PRZED powstaniem i PO powstaniu+ popatrz na to jak Armia Czerwona zdemolowala Krakow).
4. Polaczki polecialy fantazja wiedzac, ze jest 0% szans a calosc opierala sie na metodologii "MUSIMY PRZED RUSKAMI BY NIE BYLO, ZE TO ONI WYZWALAJA DURRR" +kretynski wzorzec kulturowy nabyty po powstaniach listopadowym i styczniowym.
5. W przypadku Polski czytac nalezy wszystkich historykow za wyjatkiem polskich. Wszystko co pisza into the trash it goes (np. z wydzialu histori uj mozna wyleciec za koszulke z che guevara, a to juz duzo mowi o mentalnosci historyka_pl).
6. Pajace, ktore bronia powstania poprzez kontekst planu Pabsta zapominaja o jednej rzeczy - Niemcy nie byliby go w stanie przeprowadzic ze wzgledu na Armie Czerwona. Zamiast tego plan Pabsta_v2 przeprowadzily same cebulaki (pomijajac juz, ze prawicowe "heroiczne" cebulaki niezwykle skutecznie pomogly w eksterminacji ludnosci cywilnej, ktora chciala po prostu doczekac do konca wojny).

Romantyczny mit, ze byly jakiekolwiek szanse powodzenia jest podtrzymywany przez srodowiska prawicowe +ulubione obwinianie za faila innych, BO ZDRADZILI (i wieczne stawianie sie w pozycji pokrzywdzonego historycznie.Bismarck tez kulturkampfem celowal w cebulakow! Nic tylko chcial ich bardziej podreczyc... Ich i swiety kosciol katolicki, swinia.).

Teren muzeum powstania warszawskiego powinien zostac zaorany. Jesli juz stawiac muzea jakims powstaniom to mamy ich pare: powstania slaskie, powstanie poznanskie, powstanie listopadowe (mimo faila to powstanie mialo realne szanse na sukces, failnelo bo zostalo zcockblockowane przez wszystkich wplywowych graczy na arenie miedzynarodowej. Styczniowe jest takim samym bullshitem jak powstanie warszawskie, czyli "jak glupio umrzec i nowa mebloscianka" by Janusz Cebulak).
give her the dick
User avatar
USAGI
Posts: 1897
Joined: Sat Jan 03, 2009 9:16 pm
Location: yume
Contact:

Re: Na co do kina?

Post by USAGI »

c914 wrote:Miasto 44
Do opisu Usy dodałbym jeszcze mały usmiech do wszystkich co tną w strzelanki - można przetrwać trafienie z głównej armaty czołgu w jednym kawałku i jeszcze chwilke pogadać.
O tym też miałam wspomnieć, ale zapomniałam :P Epicka scena w której laska dostaje chyba z 10ciu metrów pociskiem z czołgu i zamiast zmienić się w ketchup oraz polecieć jak bozia przykazała z prawami fizyki, leży sobie tak jakby dostała w bok pleców i jeszcze zrobiła kilka piruetów po drodze żeby ładnie upaść pleckami na gruz a nie twarzą a i jeszcze jej jedyne obrażenia to lekkie zadrapania na czole i płytka rana na 10cm rozległa z boku brzucha D: No bez jaj panie i panowie... Na szczęście ne umierała jak Trinity przez 20 minut, ale te cztery czy pięć to już przesada... Już pomijając fakt, że ten ich kumpel w okularach dostał serią w klatę, upadł niby martwy na ziemię i po jakichś sześciu minutach wstaje cały i zdrowy D: Terminator normalnie (:
- Roe, co robisz?
- Już dwie godziny czekam na autobus przy zmywaku.
- Roe, nadal zmywasz?
- Nie, rysuję talerze.
- Roe, pomóc ci zmywać?
- A masz wyższe?
- Nie.
- To nie możesz zbliżać się do zmywaka.
ryuzok
Posts: 470
Joined: Sun Jan 04, 2009 10:37 am

Re: Na co do kina?

Post by ryuzok »

Myślice że widzieliście tragicznie złe filmy?
No to zapraszam: https://www.youtube.com/watch?v=VFlKDUNeL5Y Potraktujcie to jako wyzwanie
User avatar
Morgana
Posts: 71
Joined: Fri Jan 09, 2009 9:31 pm

Re: Na co do kina?

Post by Morgana »

"Dzikie historie" (Relatos salvajes)
reż. Damián Szifrón

Uwaga! Uwaga! Film rewelacyjny. 9/10.

A teraz zaczynam się z zachwytów tłumaczyć.

Gdybym miała przypisać temu filmowi kategorię, byłaby to klasyczna czarna komedia. Jest to właściwie zbiór sześciu osobnych opowieści utrzymanych w klimatach hiszpańskich, z których każda na swój sposób ukazuje, w jaki sposób ludziom puszczają nerwy. W skrócie: leją się hektolitry krwi, ludzie padają jak muchy, wybuchy, samoloty nie dolatują do celu... wspominałam już o wybuchach? Dialogi przypominają siekierezadę, jest mnóstwo sytuacji tak absurdalnych, że w rezultacie nie można przestać się śmiać przez większość czasu trwania filmu. Wróciłam z kina z bananem na twarzy. Utrzymuje się on do teraz.

Dodatkowy punkt za trailer, który nie jest jednym wielkim spoilerem. Można go zobaczyć tu: http://www.filmweb.pl/video/zwiastun/nr ... i%29-34099
User avatar
USAGI
Posts: 1897
Joined: Sat Jan 03, 2009 9:16 pm
Location: yume
Contact:

Re: Na co do kina?

Post by USAGI »

Kolejny zuy film o zombie D:

https://www.youtube.com/watch?v=oJoRHFn7QRw
- Roe, co robisz?
- Już dwie godziny czekam na autobus przy zmywaku.
- Roe, nadal zmywasz?
- Nie, rysuję talerze.
- Roe, pomóc ci zmywać?
- A masz wyższe?
- Nie.
- To nie możesz zbliżać się do zmywaka.
User avatar
USAGI
Posts: 1897
Joined: Sat Jan 03, 2009 9:16 pm
Location: yume
Contact:

Re: Na co do kina?

Post by USAGI »

Kingsman

Genialna komedia z masą akcji i o dziwo ne romantyczna :) W sensie, w filmie przewija się żeńska postać, z którą w każdej normalnej wielkiej produkcji główny bohater zapewne związał by się, albo przynajmniej przeleciał (helikopterem). Tutaj kumplują się "jedynie" a wszelkie romanse ograniczają się do szybkiej akcji z księżniczką... pod koniec filmu... hmm taaa... jakoś tak te pośladki utkwiły mi w pamięci o_O Sam film przypominał mi trochę klimatem Kick Ass'a + Bonda na wesoło, a ścieżka dźwiękowa, że tak powiem klimat ze Strażników Galaktyki. Genialne ujęcia kamery, szczególnie przy scenach walki. W filmach akcji podczas walki zazwyczaj mamy szybką machaninę kończyn (+broni lub bez) z kilkoma bardziej widowiskowymi ciosami w wolniejszym tempie. Tutaj walka jest tak ujęta, że widzimy całość starcia łącznie z dostrzeganiem każdego ciosu a jednocześnie sama w sobie bijatyka ne traci nic z dynamizmu. Swoją drogą, choreografia również cieszy :) Na duży plus dialogi, żarty, suchary i wisienka na torcie, którą jest główny zły. Zarówno pod względem bardzo specyficznego ubioru jak i charakteru oraz... stylu mówienia :) Przypomina mi Kripke'ia z Big Banga [; Szkoda, że film przejdzie bez echa w obliczy 50 twarzy :/ Ne ukrywam, że film jest przewidywalny, ale potrafi również mile zaskoczyć :)
- Roe, co robisz?
- Już dwie godziny czekam na autobus przy zmywaku.
- Roe, nadal zmywasz?
- Nie, rysuję talerze.
- Roe, pomóc ci zmywać?
- A masz wyższe?
- Nie.
- To nie możesz zbliżać się do zmywaka.
User avatar
Psychoo
Posts: 99
Joined: Mon Sep 06, 2010 7:12 pm

Re: Na co do kina?

Post by Psychoo »

Chappie

Rozrywka: 7+/10
Spójność i trzymanie się tzw. kupy: 4/10

Die Antwoord, jak przystało na gangsta, zajumali film. Szkoda, że wybrali akurat ten. MAD MAX z ich udziałem urwałby dupę przy piętach.
User avatar
Caerth
Posts: 513
Joined: Sun Feb 22, 2009 9:44 pm
Location: Above

Re: Na co do kina?

Post by Caerth »

Psychoo wrote:Chappie

Rozrywka: 7+/10
Spójność i trzymanie się tzw. kupy: 4/10

Die Antwoord, jak przystało na gangsta, zajumali film. Szkoda, że wybrali akurat ten. MAD MAX z ich udziałem urwałby dupę przy piętach.
Osobiście poczekam aż ktoś podmieni wszystkie dialogii samplami vocaloidów.

Also.

METAL GEAR?!
My soul is still the same
But it has many names
User avatar
USAGI
Posts: 1897
Joined: Sat Jan 03, 2009 9:16 pm
Location: yume
Contact:

Re: Na co do kina?

Post by USAGI »

F&F7 - Furious 7

Gra aktorska na poziomie kartonu z mlekiem.
Beznadziejna muzyka. OK "pasowałaby" do filmu w stylu Bonda, ale ne do wyścigów samochodowych.
A jak już o wyścigach mowa... Wszak jest to niby szybki i wściekły film o szybkich i wściekłych wyścigach, samochodach... Niestety, jest to film akcji o praniu się po mordzie... Zobaczymy więcej walki wręcz niż samych, szybkich samochodów T_T Noż ku#$% idę na film żeby zobaczyć wyścigi fajnych fur, przy żywiołowej muzyce a dostaje walenie po ryju i zniechęcającą do oglądania muzykę, która psuje tylko całą i tak nikłą przyjemność z oglądania. Po dobrym trailerze spodziewałam się genialnego filmu, teraz żałuję, że poszłam do kina, mogłam żyć w błogiej nieświadomości D: Jeżeli komuś podobał się trailer, niech ne ogląda filmu i ne psuje sobie smaku po trailerze D:
W filmie pada dosłownie kilka sucharów, ale ne są warte zapamiętania.
Same w sobie walki wręcz ne powalają.
Widać autor miał zbyt wiele pomysłów i najnormalniej w świecie przekombinował, chcąc upchnąć na siłę w filmie o wyścigach gwiazdy walenia się po ryjkach (hej Ryjek :D!). You do it wronnng!! :<
Jednocześnie OK idąc na taki film, ne wymagam super skomplikowanej fabuły, wymyślnych i zawiłych wątków ale... ale jednak poprzednie części były bardziej "ambitne" i mniej głupie o_O Tutaj znowuż wygląda to bardziej, tak jakby scenarzysta czy reżyser najpierw wymyślił sobie kilka "ciekawych" motywów a później dodał do tego dwa jajka, zamieszał, przyprawił niesmaczną muzyką i zapiekł na małym ogniu... TaK! Samochody spadające z nieba na spadochronach to ZAJEBISTY pomysł! TaK! Wrzucę to do filmu! Ej, to może jeszcze taranowanie helikoptera samochodem w powietrzu i i i wysadzanie budynków i skakanie z okien TAK! NIE ! NIE! NIE! To jest film o wyścigach, ne o mordobiciu T____T WHYYY!!!??!?!?!??!!
Jedyny motyw w klimacie z wyścigami, którego doświadczymy w filmie trwa jakieś 6 minit... Kurwa, długo.
Miłym motywem było "pożegnanie" Walkera na końcu filmu.
O ile na Fast Five byłam trzy razy i za każdym razem wychodziłam z bananem na twarzy i chęcią żeby pójść raz jeszcze, o tyle tutaj żałują ;< Do poprzedniej części ne porównam, bo ne oglądałam D:
Niestety ponoć ma być kolejna część.
- Roe, co robisz?
- Już dwie godziny czekam na autobus przy zmywaku.
- Roe, nadal zmywasz?
- Nie, rysuję talerze.
- Roe, pomóc ci zmywać?
- A masz wyższe?
- Nie.
- To nie możesz zbliżać się do zmywaka.
Post Reply