Nowy Baator.

Charakterystyczne i często odwiedzane miejsca w Multiświecie.
User avatar
roevean
Posts: 314
Joined: Sat Jan 03, 2009 8:36 am
Location: Ninehell Sector

Nowy Baator.

Post by roevean »

ImageOcknął się. Zupełnie tak, jakby do tej pory nie miał powietrza, a teraz nagle aż się nim zachłysnął.
Wstrząsnął nim dreszcz. Ale nie z zimna, tylko ze wspomnienia ostatniego koszmaru. Śniło mu się, że był człowiekiem. Człowiekiem z mordą wymalowaną na biało, z debilnym, czerwonym uśmiechem. Brrrr...
ImagePowoli otworzył oczy. W ciemności jego czerwone oczy zamigotały, źrenice rozszerzyły, kiedy się rozglądał.
ImagePomieszczenie było niewielkie. Może pięć, sześć metrów szerokości, tyle samo wysokości. Gładki, ciemny kamień, chłodny w dotyku. Jedne, stalowe drzwi. Zamknięte. Wiedział już, gdzie jest.
ImageCo do k..., zaklął w myślach. Dlaczego jestem w celi? Ostatnie, co pamiętam to widok ze sto trzydziestego piątego piętra Wieży Triumwiratu. Patrzyłem na ogarnięte pożarami Thellis, na swoich żołnierzy, na...
ImageNagły szczęk. Gwałtownie ruszył głową w stronę dźwięku. Próbował wstać, ale nogi miał jak z waty. Czuł też, że jedno ze skrzydeł miał przetrącone. Dotarło do niego, że klatka piersiowa pulsuje tępym bólem. Dostrzegł również, że nie ma na sobie zbroi.
ImageCo się dzieje?
ImageNa jakąś ukrytą komendę światła w suficie zalały pomieszczenie jasnością. Zmrużył oczy i osłonił je ręką.
ImageDrzwi szczęknęły ponownie, nad nimi zapalił się napis "OTWIERANIE". Do skąpanego w świetle pomieszczenia wlało się gorące powietrze Baatoru, a wraz z nim weszła do środka dwójka biesów w zwykłych zbrojach z bronią gotową do strzału.
Image- Poinformuj Najwyższy Trybunał, że Roevean wreszcie się ocknął - powiedział jeden chrapliwym głosem. Roevean mgliście zauważył, że tamten ma twarz jaszczurki. Drugi kiwnął głową i zniknął w drzwiach.
Image- Co tu się wyprawia? - spytał z trudem.
Image- Cisza więźniu - warknął tamten.
Image- Ale... - Roevean nie zdążył dokończyć, kiedy tamten zdzielił go karabinem w twarz. Popłynęła krew, poczuł jej rdzawy smak.
Image- Rusz się. Czekaliśmy na ciebie zbyt wiele czasu - prychnął.
Last edited by roevean on Mon May 09, 2022 7:50 pm, edited 1 time in total.
'cos im the definition of the worst kind of mean
so... are you rebel?
User avatar
roevean
Posts: 314
Joined: Sat Jan 03, 2009 8:36 am
Location: Ninehell Sector

Re: Nowy Baator.

Post by roevean »

Image- Lordzie Roevean, w świetle faktu, iż pozostali dawni przywódcy tak zwanego Triumwiratu, Hegemonii Diabelskiej, Dyktatury Baatoru i Imperium, czyli triumwir Bokler. triumwir Morgana, triumwir Sirrah, imć Darkstar i imperator Faroo nie zostali odnalezieni i ujęci, by doprowadzić ich przed oblicze sprawiedliwości, a miejsce ich obecnego pobytu pozostaje nadal nieznane, Najwyższy Trybunał Unii Nowego Baatoru w składzie Aarghan Neamha, Marys Reag, Silva an Daenah, Regard Terabraxisa, Karlen Suitars i moim, Queathii Sordel, po zapoznaniu się z ogromnym materiałem dowodowym zebranym przez śledczych...

ImageImage***

Image...wibroostrze wbiło się w nasadę skrzydła. Stłumił krzyk, ale szarpnął się. Na niewiele się to zdało, przymocowano go do stojaka w kształcie litery 'X', jednocześnie strażnicy, jeden z nich był biesem, drugi morlokiem, dociskali go, żeby się zbytnio nie rzucał.
ImageCzerwona krew trysnęła silnym strumieniem. Strzępki skóry i mięsa mieszały się ze spalenizną. Ostrze dotarło do kości, zgrzytnęło, zaszumiało.
ImageWreszcie skrzydło odpadło...


ImageImage***

Image- ...przynależność do zbrodniczej organizacji zwanej Zgromadzeniem, czynny udziale w jej tworzeniu, przystąpienie wraz z pozostałym członkami Zgromadzenia do wojny z organizacją Chaotic Alliance...

ImageImage***

Image...z rany nadal tryskała krew, rana powinna się już zasklepić, ale podali mu środek powstrzymujący krzepnięcie.
ImageWibroostrze wbiło się w nasadę drugiego skrzydła.
ImageTym razem jednak krzyknął, a grymas bólu przeszył jego twarz.
ImageSzarpnął się.
ImageTylko raz. Opadał z sił.
ImageCiemniało mu w oczach.
ImageDrugie skrzydło podzieliło los pierwszego. A on zwisł na przytrzymujących go łańcuchach.
ImageStracił przytomność...


ImageImage***

Image- ...sprowadzenie na Pozaświat demonów, w wyniku czego w dość niejasnym eksperymencie Argentum doszło do jego zniszczenia, doprowadzenie do odrodzenia Trójcy i powołanie Triumwiratu...

ImageImage***

Image...ocucili go.
ImageTylko po to, by zobaczyć jak kat sięga po topór.
ImagePrzez mgłę widział, jak potężne ostrze robi zamach i opada.
ImageZawył z bólu, kiedy topór uderzył tuż nad kolanem i roztrzaskał nasadę kości udowej.
ImageDrugi zamach...


ImageImage***

Image- ...wywołanie ponownej, krótkiej lecz krwawej wojny z Chaotic Alliance, w wyniku której upadła Dyktatura Baatoru i Imperium, zastąpione tworem zwanym Queher, co w dużej mierze łączyło się z eksterminacją dotychczasowych mieszkańców w obozach reedukacyjnych, dostosowawczych i koncentracyjnych...

ImageImage***

Image...tym razem cucili go znacznie dłużej.
ImageZnów zamach. Ból popłynął z drugiego kolana wypalając resztki tego, co dało się jeszcze wypalić.
ImageObwisł...


ImageImage***

Image- Najwyższy Trybunał postanawia obarczyć cię, lordzie, pełną odpowiedzialnością za wszystkie zbrodnie popełnione w okresie twoich rządów w Hegemonii Diabelskiej, Dyktaturze Baatoru i Triumwiracie, uznaje cię tym samym winnym popełnionych czynów i skazuje na śmierć przez poćwiartowanie. Wyrok zostanie wykonany natychmiast po zakończeniu niniejszej rozprawy.

ImageImage***

ImageKat odrzucił topór i sięgnął po miecz, powoli, jakby rozkoszując się następną czynnością. Okaleczone ciało przypięte do stojaka drgało w konwulsjach, głowa padała na pierś, by zaraz być gwałtownie podniesiona przez jedengo ze strażników.
ImageKat ważył miecz w dłoni.
ImageWycelował.
ImageI wtedy... zawalił się sufit sali.
ImageKtoś krzyknął.
ImageStrażnicy rzucili się w stronę podwyższenia.
ImageW powietrzu, wśród tumanów kurzu pojawiły się rozbłyski broni.
ImageRoevean już tego nie widział. Stracił przytomność.
ImagePonownie.
Last edited by roevean on Mon May 09, 2022 7:51 pm, edited 1 time in total.
'cos im the definition of the worst kind of mean
so... are you rebel?
User avatar
roevean
Posts: 314
Joined: Sat Jan 03, 2009 8:36 am
Location: Ninehell Sector

Re: Nowy Baator.

Post by roevean »

ImagePotem mówiono, że to Taanari zatrzęsli ziemią nowoodbudowanego Thellis. Że wiele z tych demonów przetrwało pogromy Boklera i Mephisa, rewoltę Nergala, że przetrwało czasy Triumwiratu i późniejszy Upadek Queheru. I że w odpowiednim momencie dokonało serii zuchwałych ataków terrorystycznych na dzielnicę rządową miasta-więzienia.
ImageTak głosiła plotka.
ImageTrafiała na podatny grunt, zwłaszcza, że okolica płonęła. Jak niecałe dwa lata wcześniej, tuż przed Upadkiem. Z prędkością błyskawicy rozchodziła się dalej i dalej. Nabierając coraz to nowych szczegółów.
ImageKiedy wydostała się poza dzielnicę rządową, wyszło na to, że demony nie działałe same. Że sprzymierzyły się z resztkami niegdyś dumnej armii i floty Hegemonii. Że obok Taanari widziano również postaci z insygniami morloskich brygad "Gehenna", "Pandema" i "Morte". Że użyto kierowanych ładunków nuklearnych z AM6 o małej sile rażenia. Że w odwodzie czekały okręty dawnej Hegemonii, że diabelscy siepacze na spółkę z demonami palili, bili, gwałcili i rabowali. Albo że na odwrót.
ImagePlotka zataczała coraz szersze kręgi, kiedy opuszczała Thellis mówiono już nawet o tajnym porozumieniu pomiędzy demonami a morlokami. I na nic zdały się głosy rozsądku, twierdzące, że do takiego porozumienia nie mogło dojść, mając na uwadze nienawiść, jaką dażyły się obie strony. Że trudno sobie wyobrazić, iż Taanari sprzymierzyłyby się z siłą, która niegdyś wybiła je prawie do nogi. Że wyglądałoby to tak, jakby demony strzeliłyby sobie w łeb zanim zaczęłyby działać.
ImageNo ale takimi prawami rządzi się plotka.
ImageArmia Nowego Baatoru nie demontowała tej plotki. Wręcz przeciwnie, była jej na rękę.
ImageBo była zupełnie błędna.
Last edited by roevean on Mon May 09, 2022 7:52 pm, edited 1 time in total.
'cos im the definition of the worst kind of mean
so... are you rebel?
User avatar
roevean
Posts: 314
Joined: Sat Jan 03, 2009 8:36 am
Location: Ninehell Sector

Re: Nowy Baator.

Post by roevean »

Image[ Technik! Raport! s]
Image[ Oddział szósty jest już na pokładzie. Mają go. Ale... ]
Image[ Co ale? ]
Image[ Porucznik Glavissei zameldował, że on praktycznie jest już martwy. Myśli, że... ]
Image[ Gówno mnie to obchodzi, co porucznik sobie myśli. Sirrah wydała konkretne rozkazy. Niech zapakują ciało w stazę. I zabieramy się stąd. To miejsce za niedługo zaroi się od okrętów Nowego Baatoru. ]
Image[ Tak jest! ]
Image[ "Udu Suni" i "Queh Glaive" mają osłaniać nas do punktu translacji. ]
Image[ Wykryliśmy zbliżające się statki. Sześć jednostek. O cholera, to imperialne okręty. Jeden dreadnought. ]
Image[ Nic dziwnego, flota Nowego Baatoru przejęła imperialne wyposażenie zaraz po Upadku. Będzie gorąco. ]
Image[ Kolejne dziesięć jednostek na kursie przechwytującym. Cztery pancerniki i sześć niszczycieli. "Udu Suni" nawiązał kontakt bojowy. "Queh Glaive" zawraca. ]
Image[ Mają się utrzymać dopóki nie osiągniemy punktu translacji. Potem niech spieprzają w cholerę. ]
Image[ "Queh Glaive" oberwał w śródokręcie. Melduje uszkodzenie głównego napędu. ]
Image[ Napęd natychmiastowy nie może się zepsuć! ]
Image[ Kolejne trafienia, osiem eksplozji na rufie... ]
Image[ Jasna cholera! ]
Image[ "Udu Suni" melduje uszkodzenia poszycia i wyciek chłodziwa. Dwa imperialne pancerniki uszkodzone, jeden niszczyciel zniszczony. ]
Image[ Ile do punktu translacji? ]
Image[ Minuta. Ale w zasięgu floty Nowego Baatoru znajdziemy się za trzydzieści sekund. ]
Image[ Szlag by to! ]
Image[ Przekaz z "Queh Glaive", uszkodzenia sięgnęły ponad siedemdziesięciu procent, brak możliwości sterowania, wszystkie trzy napędy uszkodzone. Załoga w większości martwa. Baron Deska wydał rozkaz zniszczenia stosu. ]
Image[ Pierdolnięty diabeł, jak jasna cholera! Przekaż... ]
Image[Eksplozja piątej klasy. Przeciążenie czujników. Ostatni przekaz z "Queh Glaive", cytuję: 'wypierdalajcie już stąd, do chuja'. ]
Image[ Honor i duma, przyjdzie jeszcze czas na epitafium dla poległych. Co z "Udu Suni"? ]
Image[ Jeszcze się trzyma. Dziesięć sekund do translacji. ]
Image[ Rozkaz dla "Udu Suni", przerwać walkę i spieprzać. ]
Image[ Pani baron? ]
Image[ Słyszałeś mnie! ]
Image[ "Udu Suni" zniszczony. Translacja, teraz. ]
Last edited by roevean on Tue Jul 05, 2022 7:53 pm, edited 2 times in total.
'cos im the definition of the worst kind of mean
so... are you rebel?
User avatar
roevean
Posts: 314
Joined: Sat Jan 03, 2009 8:36 am
Location: Ninehell Sector

Re: Nowy Baator.

Post by roevean »

ImageNostrium zamigotał w pseudoruchu i zniknął. Perspektywa rozszerzyła się, obejmując swym zasięgiem znacznie większy obszar Piekieł. Dogasające szczątki diabelskich statków oraz okręty Nowego Baatoru momentalnie zmalały do punkcików na tle żółtawej połaci przeoranej i spękanej Równiny Baatorskiej. Spowitej głębokim cieniem rzucanym przez łańcuch Gór Sinych i bryłę Queheru, która podczas Upadku wbiła się w Masyw Centralny, żłobiąc długą na wiele kilometrów bruzdę. Rozpadła się przy tym na wiele fragmentów rozrzuconych w okolicach impaktu. Samo uderzenie było tak potężne, że Piekła zadrżały w posadach i popękały tworząc kilkanaście oddzielnych mas skalnych, a przestrzenie pomiędzy nimi natychmiast wypełniła gazowa mgła z Limbo, krainy leżącej po spodniej stronie świata. Jednocześnie najwyższy szczyt Queheru, Quantum Norum, stał się najwyższą górą Piekieł.
ImageMagma, uwolniona przez impakt, rozlała się w erupcjach arealnych niszcząc dotychczasowy porządek. Wybuchy wulkanów dokańczały dzieła. Z dymem poszły wielkie połacie Ognistych Lasów porastających brzegi Jeziora Centralnego, zapadły się starożytne kurhany na Lodowej Pustyni, w otchłań Limbo spadły megalityczne Kręgi Potępionych i ruiny dawnych miast-więzień. Twierdza Darkstara na Wschodnim Skraju spadła w Czeluść. Zakątek Sereusa po prostu przestał istnieć, kiedy dwie płyty zderzyły się ze sobą i w miejscu zielonych traw wypiętrzyły się góry, zwane od teraz Górami Elektry. Prywatne rezydencje Boklera na zboczu Góry Edwarda w Targas, w Krainie Ra zmiotły bomby wulkaniczne. Chatę Morgany na skraju Ognistej Dżungli porwała rzeka lawy. Wstrząsy tektoniczne zburzyły większość kompleksu imperialnego nieopodal Bramy Południa. Zamek Nergala, umiejscowiony na szczycie Ognistego Kła, po prostu wybuchł, kiedy góra stwierdziła, że jednak lepiej jej jako wulkan.
ImageZniszczenie rozchodziło się koncentrycznie.
ImagePogrążając świat Piekieł w ogniu.
ImageKtóry trawił wszystko.
ImageLub większość.
ImageKtóry tworzył świat od nowa.
ImageParadoksalnie Upadek Queheru wymusił również, obok niszczenia, proces pojawiania się nowych elementów piekielnego krajobrazu. Rzeczy, które dawno zniknęły w mrokach historii, teraz ujrzały ponownie światło piekielnego słońca. Queherskie serwery pracujące nieustannie, by utrzymać dominację Hegemonii, drzewobazowe majnfrejmy informacji, matryce rzeczywistości i cybernetyczne interfejsy komunikacyjne doznały podczas katastrofy kolosalnych uszkodzeń, od fizycznej eliminacji składowych elementów, przez sprzężenia typu zero-zero, awarie przyłączy i utraty danych, po deformacje analiz cybernetycznych, błędy komunikacji we/wy, szczątkowe reakcje person pierwszego poziomu czy zanik wyższych funkcji SI. I właśnie to ostatnie spowodowało, że zawarte w głębokich czeluściach serwerów Queheru historyczne dane, pochodzące jeszcze z dawnych czasów Hegemonii, na skutek błędów systemu, uzyskały fizyczną postać.
ImageKrainy, których na mapach starego Baatoru nie było od dawien dawna, a nawet takich, których w Baatorze i reszcie Piekieł kiedyś, niegdyś nie było.
ImageRasy, które już dawno temu przeszły do prehistorii, a nawet takich, których w Baatorze i reszcie Piekieł nigdy się nie uświadczyło.
ImageRzeczy, które zaginęły i nagle się pojawiły, jakby nigdy nie przestały istnieć.
ImagePojawiło się wiele, mniej zniknęło.
ImageTopografia Piekieł też się zmieniła.
ImageNa lepsze. Dla jednych. Tych, co się pojawili po Upadku.
ImagePodobno.
ImageNa gorsze. Dla innych. Tych, co byli przed Upadkiem i przeżywając Upadek musieli stawić czoła nowemu porządkowi.
ImageRównież podobno.
ImageNa zachodzie rozłożyły się dawne królestwa ludzi. Począwszy od Jeziora Centralnego po Zachodni Skraj namnożyło się księstewek, państw, państewek, województw, cudów niewidów z królem w tle, totalitarnych bzdur, co wierzą w jedynego Wodza, hrabstw, baronii, gówien wszelakiego rodzaju z władzą demokratyczną, autorytarnych karykatur, monarchii absolutnych, dzielnic wszelakich, regionów, unii i innego badziewia, które jedynie człowiek potrafi wymyśleć.
ImageZaraz nad nimi, na północnym zachodzie powstałe z martwych anioły przywróciły do działania swój Dep'Hvn. Podzieleni, w odróżnieniu od ludzi, tylko na trzy frakcje, przywołali czysto demokratyczne państwo totalitarne. Archaniołowie zajęli się ustawodawstwem, cherubini oczywiście wzięli władzę wykonawczą, a serafini skupili się na sądach. I oczywiście Dep'hvn od razu pogrążyło się w wojnie z ościennymi krainami. Ludzmi na południu i na północy z... właśnie.
ImageNa północy przycupnęli wampirzy lordowie, który na wojenkę z aniołami od razu przystali. Wampirski Konwent tylko czekał na wymianę ciosów. Łącznie z Wilkołaczą Watahą z Siedliska, zaraz przy Północnej Bramie, która po ucieczce Yubego została przez Triumwirat zatrzaśnięta na głucho. Wampiry wraz z wilkołakami zaatakowały swojego odwiecznego wroga, anioły. I przy okazji ludzi. Jako, że uznawali, że wróg mojego wroga to wróg potężniejszy. Zachodnia część świata pogrążyła się w wojnie podjazdowej przemieszanej z wojną totalną. Wampiry jednakże nie miały nic do diabłów, ale ich dyplomacja z pozostałymi rasami u nich kulała. O wilkołakach nic nie można mówić, bo w ich języku słowo dyplomacja znaczy krwisty befsztyk przetykany słoniną.
ImagePiekło po Upadku może i ogarnął ogień powodowany tektonicznym zjawiskiem, ale rasy, które siebie nie znosiły i tak dołożyły do tego swój ogień.
ImageIdąc na wschód od północy, granicząc z terenami starego Baatoru, a teraz podobno we władaniu Unii Nowego Baatoru, rozpanoszyli się Taanari i inne demony, które za nic sobie miały jakiekolwiek państwowe urzędy i państwo samo w sobie. Demoniczne klany rządziły, choć Nowy Baator zaprzeczał ich istnieniu. Ognie wojny mimo dwóch lat od Upadku nie gasły.
ImageI potem Nowy Baator, rozciągający się od Wieży Triumwiratu po Wschodni Skraj, miks ustrojów i ras, który formalnie mianował się demokracją, a de facto był korporacyjnym zlepkiem lobbistów, którzy uznawali pieniądz, jako podstawowe narzędzie władzy. Nowy Baator mianował się również spadkobiercą boklerskiej Dyktatury Baatoru, ale także Triumwiratu i Imperium, przejmując oczywiście wszystko w ich granicach, jako należna im danina. Fakt faktem, że biesy na spółkę z morlokami, którzy wystąpili z dawnej Hegemonii, przejęli większość infrastruktury Imperium, boklerowską magię i część morganicznej mocy. Ale tylko część, i żeby było śmiesznie tą właśnie śmiesznie bezużyteczną. Na nieszczęście dla Nowego Baatoru nie udało im się przejąć infrastruktury Hegemonii, która również de facto leżała na ich terenie. W końcu cały Queher uderzył tylko w Baator. Ale uderzając zniszczył całą hegemoniczną infrastrukturę, która zamieniła się w nic nie znaczący złom. I nowobaatorscy specjaliści do tej pory głowili się nad morloską technologią, zaprawioną jeszcze przez xeńskie wynalazki, shiviańskie udoskonalenia i imperialną technologię. Ale co trzeba im przyznać, Nowy Baator wymyśłił sobie, że jest spadkobiercą całych Piekieł i cały czas dążył do podporządkowania sobie reszty świata. Na razie mu sie to udawało.
ImageAle zostawmy to. Perspektywa zmieniła się znów. Przeszła na południe.
ImageA na południu trwała wojna.
ImageWojna wszystkich ze wszystkimi.
ImageNa południu bowiem pojawiły się twory, których nie było.
ImageOt począwszy, taki Margavaire, teren zdecydowanie wypiętrzony przez Upadek, zaludniony rasą zupełnie nową. Krasnoludami. Obok nich, w Ruadohaenbach, wyrosły gnomie dzielnice, enklawy koboldów i strefy glimmerów. I do tego wzdłuż pasma Gór Sowich, krainie Aanaenan, w sektorach usadowili się orkowie. Rasy zupełnie nie związane z Piekłami, ich istnienie zrzucono na błąd queherskiej matrycy, co prawda nie tłumaczyło to istotnego faktu, dlaczego od razu owe rasy przeszły od teorii do czynów i zaczęły wojować między sobą. Ale walczyły. Krwawo.
ImageNo i pozostawała jeszcze południowa Ognista Dżungla... przed Upadkiem po prostu las. Po Upadku maksymalny ogień, wersja hard, zamieszkana przez...

* * *

Image- ... elfy srelfy, psia jucha, ostrouchy pierdolone - zaklął Skaller. - Widać twa mać, nie od razu, że pieprzony elf swój karabin użył. Niczym popelina nasz wywiad tu się...
Image- Mordę zamknij, durniu - idący obok diabeł poprawił swój napierśnik. - Ślady czytać umiem, człowieku. Mamy stwierdzić, co się stało. A nie, że snujesz domysły.
Image- Głupiś diable, ekhem, dowódco, za przeproszeniem, Eear Sadethu byli tutaj jakby cichcem - człowiek spojrzał na resztę oddziału. - Rhhethes, obczaj tam elfie kabały.
ImageKrasnolud zniknął wśród drzew.
Image- I wysyłasz po to krasnoluda, matole? Przecież narobi hałasu.
Image- Nie mamy przecież kobolda zwiadowcy. Poza tym Rhhethes jest jednym z najcichszych...
Image- Ale nadal to krasnolud.
Image- Jakieś uprzedzenia?
Image- Nie wkurwiaj mnie, Skaller.
Image- Nie mam zamiaru, Rhhethes w kamuflażu optycznym da radę lepiej niżby był aniołem czy wampirem. O wilkołaku nie wspomnę.
Image- Już ty mi nie mieszaj, wiem co kto umie. Wiem, co który z was potrafi. I wiem, że dobry elf ściągnie każdego z nas z kilometra - diabeł sie żachnął. - Aż dziw, że jeszcze chodzimy. Pewnie nie ma ich w pobliżu. Tylko znaki. Może wiadomości.
Image- Wiadomości, pffff - odparł Skaller. - Gówno, a nie wiadomości. Namalować kabalistyczne znaki każdy potrafi. Gorzej ze znajomością ortografii, a ta w tych napisach kuleje.
Image- Wielkie mi mecyje - powiedział Wrother, strzelec wyborowy, krasnolud stojący obok Skallera. - Toć to są powstańcy, nie im stylistyką składną pisać, nie im profesorskiego miodka znać, nie im...
Image- Mówiłem, morda na kłódkę - diabeł warknął na niego, po czym skinął człowiekowi i reszcie imperialnych Węży. - Keller, Manir, na prawą flankę. Szters, Ape Aniirs i Muachs na lewo, reszta w odwodzie - spojrzał na swojego sierżanta, który wybałuszył oczy. - No do kurwy nędzy, Skaller, weź Wrothera i idź na ten pagórek. Uczyć cię mam taktyki?
Image- Taktykę to jam z mlekiem matki wyssał - wybąkał człowiek. Skinął na krasnoluda ze snajperką. - Alem więcej zadziwiony, po kiego na ten...
Image- Inteligencji za to z tym mlekiem żadnej nie doświadczyłeś, bo pierdolisz jak potłuczony - kapitan Erharivasse, diabeł, sprawdził implantem stan golemów, które stały w odwodzie w pełnej gotowości. - Prosiłem, kurwa, błagałem, żebyś się od upadkowych języka nie uczył. Przecież jesteś człowiekiem, Wężem, należysz do imperialnej specgrupy, a ty mi tu 'iż', 'azaliż'...
Image- O wybaczy pan kapitan, ja żadnegoż azaliż 'azaliż'...
Image- Zawrzyj gębę Skaller! - diabeł podniósł głos. - Skup się na otoczeniu. Mamy sprawdzić, przypominam ci, co się stało przy Bramie.
Image- Elfy do cholery... przecież Eear...
Image- Elfy nie dałyby rady rozwalić całego batalionu golemów, pomyśl człowieku.
Image- Ale mimo wszystko elfy zostawiły te znaki. Inne rasy dobrze wiedzą, że babranie się językiem Sadethu to jakby wiszenie na końcu wędziska.
Image- Jak ty mnie wkurwiasz... wiem, że to elfy, ale nie wiem na pewno. Niby mam pani Sirrah twoje przypuszczenia wrzucić? I potem, w razie niepowodzenia w Limbo szukać odkupienia? Głupiś człowieku, jak ja pierdolę.
Image- Zrozumiałem, kapitanie.
Image- I dobrze.
Last edited by roevean on Mon May 09, 2022 8:02 pm, edited 2 times in total.
'cos im the definition of the worst kind of mean
so... are you rebel?
User avatar
Faroo
Posts: 130
Joined: Fri Jan 02, 2009 11:58 pm

Re: Nowy Baator.

Post by Faroo »

Nazwać wzniesienie wzgórzem było by nadmiarem dobrej woli, zaś 'pagórek' byłby krzywdzący. Spróbujmy je więc nazwać neutralnie, w wojskowym stylu, jak na mapach sztabowych - szczyt 72.
Na tym szczycie, na który właśnie wyruszył Skaller i Wrother, znajdowała się niewielka chata. Być może nawet nie tyle chata, co przestronna ziemianka - do połowy wkopana w ziemię, obrośnięta mchem i bluszczem, prawie niewidoczna dla postronnego obserwatora. Chatka była w oczywisty sposób zamieszkana - do jej wejścia była wydeptana wąska ścieżka, zaś z krzywego komina sączyła się blada stróżka dymu, już po sekundzie rozpływająca się w powietrzu. Ktoś wyraźnie zadbał o takie paliwo dla pieca, które nie dawało wyraźnego dymu...

+++

- No i już po fuzlach - stwierdził mężczyzna, wylewając kubek przejrzystej cieczy do pojemnika oznaczonego koślawo wykonanym napisem 'NIE PIĆ BO ŚLAG TRAFI'.
Lokator ziemianki wyglądał jak typowy leśny dziad - długie, skołtunione włosy (zapewne czarne lub po prostu tak brudne), podobnego koloru rasputinowska broda, zupełnie nie dopasowane do siebie, znoszone ubrania - porozdzierane dżinsy, z niefachowo ponaszywanymi wzmocnieniami i łatami z innego materiału, marynarska koszulka w niebiesko-białe pasy a na tym wszystkim długa wojskowa parka z oznaczeniami straży celnej Imperium.
Wnętrze chaty oświetlała zaledwie jedna anemiczna żarówka, dająca dość światła by się nie potykać o sprzęty i nic poza tym. Zapewne była to wina akumulatora, do którego była podłączona - fluoroscencyjny wskaźnik jego mocy ledwie się żarzył. Do tego trochę światła wpadało przez niewielkie okienko, oświetlając wystrój chatki.
Wnętrze było urządzone po spartańsku - taboret, stół z nieheblowanych desek, koślawa szafa, łóżko, kilka półek na ścianie. Pomieszczenie było utrzymane w porządku i czystości, co tworzyło ostry kontrast z zapuszczonym wyglądem jego lokatora.
Uwagę przyciągała aparatura stojąca w najbardziej oddalonym rogu pomieszczenia - pękaty matowy korpus ze stali nierdzewnej, lśniąca plątanina szklanych rurek, zawory motylkowe, kolumienki rektyfikacyjne... Słowem - aparatura destylacyjna. Dość intensywnie pracująca, na co wskazywał ogień rozpalony pod nią oraz płyn skapujący z jednej z rurek do podstawionego pod nią obszernego naczynia.
- Temperatura ustalona, reflux wyregulowany. - z zadowoleniem stwierdził leśny dziad - Spokój na kolejne dwadzieścia minut jak nic.
Sięgnął na półkę pełną słoików z różnokolorowymi płynami, przez chwilę zastanawiał się nad wyborem, w końcu wlał po odrobinie z zawartości trzech słoików do drewnianego kubka. Wypił duszkiem, skrzywił się, wzdrygnął.
- Uh, zaraza. Piję bo chcę, mogę w każdej chwili rzucić.
Nachylił się nad butlą gazową zasilającą palenisko destylarni, spojrzał na mały wyświetlacz w który była zaopatrzona. Widok najwyraźniej mu się nie spodobał, zaklął i nalał sobie kolejną porcję płynów ze słoików.
- Szlag, kolejna wyprawa do kłapouchów się szykuje. Dranie za dużo ze mnie zdzierają za gaz. Piętnaście litrów siwuchy, a butla ledwie na napędzenie trzydziestu wystarcza.
Wypił, odegrał pantomimę krzywienia się, znów napełnił kubek. Skierował się do wyjścia, wciąż narzekając i obrzucając elfy niewybrednymi określeniami i porównaniami do gówna, robali, wrzodów i trypru.
- I dlatego, szanowni państwo - mówił, wychodząc z chatki - uważam, że całą tę hołotę, tych wiewiórojebców, te suki leśne niewydymane, należy po prostu...
Ale leśny dziad nie zdażył się już podzielić ze światem przemyśleniem, co należy uczynic, aby ostatecznie rozwiązać kwestię elficką. Zza rogu chaty wyskoczyła jakaś postać i błyskawicznym ciosem powaliła dziada.

+++

- Pustelnik? Tutaj, w Ognistej Dżungli, pośród elfów, w Eear Sadethu?
Erharivasse gwałtownie nachylił się nad dziadem, teraz siedzącym pod drzewem i otoczonym przez żołnierzy.
- Nie wciskaj mi tutaj kitu, gnoju - warknął - Tylko gadaj, co tu naprawdę robisz.
- Mała działalność, panie oficerze. Prywatne przedsięwzięcie biznesowe.
- Kolaborant - prychnął Skaller - Pewnie sprzedaje elfom broń i amunicję. Albo jest przemytnikiem.
- Cisza. - diabeł nawet nie spojrzał na podwładnego - Czym handlujesz?
- Czym, czym... Do hacjendy mi zajrzał, a dalej pyta. - 'pustelnik' w ogóle nie wydawał się przestraszony sytuacją - Księżycówkę im pędze. Kłapouchy mają na nią smaka, ale sami ni chu-chu nie potrafią dobrej zrobić. To kupują ode mnie, płacą różnymi przydatnymi mi rzeczami i przy okazji dają zupełny spokój. Spokój bardzo się liczy w tych ciekawych czasach.
- Słyszałeś, Skaller? - kapitan nie krył swojego rozbawienia - Melina. W środku pierdolonej Ognistej Dżungli.
- Ha. Człek nie zje, a wypije - taka moc okowity - podsumował Wąż - Ale, co ważniejsze, moglibyśmy owego marudera użyć w charakterze przewodnika. Pewnie zna lokalne ścieżki gerylasów.
- Najpierw niech opowie, jak się tu znalazł...

+++

Opowieść leśnego dziada nie była zbyt długa - dostał się do Piekieł już po katastrofie, przez Południową Bramę (na pytanie, jak to zrobił, odpowiedział, że wracał pijany z wesela kuzyna i źle skręcił na rozdrożach). Wtedy wciąż królował chaos, nowo powstałe rzeczywistości wciąż nie zaistniały w pełni i się nie ustaliły. Wszędzie widać było widoki niczym z obrazów Salvadora Daliego, rzeczywistości walczące ze sobą, próbujące się przedrzeć do realnego świata i pożerające się nawzajem. Samo przedzieranie się przez tą krainę mogło przyprawić słabszych psychicznie o szaleństwo.

Po podróży, która wydawała się dziadowi trwać albo całe lata albo zaledwie godziny, dotarł do terenów obecnej Ognistej Dżungli. Dżungla zdążyła już okrzepnąć i zaistnieć na dobre, więc postanowił odpocząć przed dalszą podróżą. Znalazł dogodne miejsce, zbudował prowizoryczne schronienie. Spał, jadł, próbował zapomnieć o swoim piekielnym rajdzie przez półpłynną rzeczywistość. Po pewnym czasie dżungla przypadła mu do gustu - zbudował solidniejsze lokum, zaczął się regularnie wybierać do zniszczonych miast i baz wojskowych po różne materiały (z dumą wskazał na aparaturę destylacyjną - 'Zbudowałem ją z tego, co wydłubałem z wirnikowca bojowego i dźwigu przemysłowego'.)

Potem przyszły elfy. Pierwsze spotkanie nie było zbyt przyjazne, polało się trochę krwi, wypadło kilka zębów. Ale podczas szabrowania chaty elfy napotkały destylat. I od razu zrozumiały, że nie zarzyna się dojnej krowy. Początkowa sprzeczka odeszła w niepamięć, gerylasi zostawili pustelnika we względnym spokoju, nawet wydrapując na drzewach dookoła jego wzgórza swoje kabały, nakazujące innym grupom go nie krzywdzić. I podpowiadające, jak się targować o cenę jego towaru.
Co prawda Luna (jak nazywały go elfy, z jakiegoś powodu uważające to imię za dobry żart - zawsze się śmiały nazywając go tak) miał jeszcze kilka sprzeczek, kiedy musiał pokazać szpiczastouchemu klientowi, gdzie jego miejsce. Zawsze jednak byli to młodzikowie, pełni gniewu, głupoty i ochoty do walki. Gdy odchodzili upokorzeni przez wciąż jeszcze sprawnego człowieka i się żalili swoim bardziej doświadczonym kompanom, spotykało ich kolejne rozczarowanie.
Bo nikt nie chciał pomścić ich wstydu. Starsi zabraniali im podnosić rękę na Lunę. Prosto mówiąc, człowiek wzbudzał w nich niepokój, rodzaj atawistycznego strachu, zakorzenionego głęboko w trzewiach. Żył w Ognistej Dżungli jakby była jego przytulnym domem, chociaż nikt nie dawał mu więcej, jak miesiąca życia. Nie przy dziwnych i odrażających stworach które przemierzały te lasy w poszukiwaniu ofiary. Zaś gdy elfy odkryły, że zaledwie kilkaset metrów od chaty Luny stado północnic zbudowało swoje gniazdo, już nikt nie próbował zachowywać się agresywnie wobec niego. Zwłaszcza, że do gniazda prowadziła wydeptana ścieżka, zaś raz Aelevyn, młodzik wysłany po alkohol, zauważył, jak pijany w sztok Luna wychodzi zataczając się z owego gniazda.

Po jakimś czasie, oczywiście, Lunie zaczęło się nudzić w Dżungli - wybrał się więc do cywilizacji. Nie spodobało mu się jednak to, co tam zastał. Rozpad Triumwiratu, polowanie na jego członków, dziwne przemiany Piekieł. Wrócił więc do swojej chaty, z całej wyprawy wynosząc jedną korzyść - taboret gazowy, którego używał obecnie do podgrzewania zacieru podczas destylacji...
User avatar
Lockwood
Posts: 22
Joined: Wed Jan 28, 2009 7:57 pm

Re: Nowy Baator.

Post by Lockwood »

-Kurwa, kurwa, kurwa. - zaklął profilaktycznie Nachael potykając się o kolejny już korzeń.

Nie tak sobie wyobrażał swoje pierwsze poważne zadanie. To, że ktokolwiek w akademii dostawał coś do roboty uznawano za powszechny zaszczyt. Problem polegał na tym, że ten zaszczyt kopnął go w dupę aż na obrzeża Ognistej Dżungli. Niezbadanego tak naprawdę tworu, który wytworzył się bezpośrednio po stabilizacji tego realmu i od razu otrzymał etykietkę najniebezpieczniejszego miejsca jakie widziało ludzkie bądź nie-ludzkie oko. Adepci Wielkiej Bioakademii nazywali ją po prostu "pierdolonym piekłem". Zdanie to, choć nieoficjalnie i po cichu podzielał również Magistrat.

Dlaczego ten cholerny, pieprzony badacz-kolaborant musiał zagnieździć się właśnie tam? I po cholerę wysyłali takiego świeżaka? Przecież ta robota śmierdzi na kilometr. Przecież ta robota jest dla całego Bio-komanda. Ale nie, kurwa, nie. Ty się przedostaniesz niezauważony, ty wybadasz sprawę, ty go odnajdziesz, ty weźmiesz wszystkie zapiski a jego, jeśli będzie stawiać opór wyeliminujesz.

No kurwa. Przecież to takie cholernie proste. I nic, że wszędzie musiało roić się od ostrouchych, że sama dżungla była cholernie niebezpieczna a Dirovarius nie dość że najprawdopodobniej wysługiwał się Elfom to jeszcze sam miał tyle doświadczenia i wiedzy by jedną wytworzoną osobliwością urwać mi łeb i wystrzelić poza cały znany astral. Jedyna nadzieja w tym, że albo skapcaniał na starość, bo w końcu trzysta lat z okładem to nawet jak na biotyka sporo albo że po prostu cała historia z kolaboranctwem to bujda na resorach.

Może po prostu swoim zwyczajem znalazł coś wartego uwagi i w dupie mając całą strukturę rządzącą Akademią i jej prawa poszedł to zbadać. A że w końcu Wielki Magister wyczuł pismo nosem i rączki zaczęły go świerzbić to i wreszcie stwierdził, że to świetny pretekst by się pozbyć starego durnia. Durnia, który, jeśli wierzyć opowieściom, przewyższał wszystkich w tej cholernej dziurze inteligencją jak i doświadzczeniem.

A teraz, jeśli uda mi się przedrzeć przez ten cały zasrany kurwidołek i nie zginąć, wypatroszy mnie. I Wielki Magister będzie miał już każdy pretekst jakiego by tylko zapragnął. Ale ciekawość, ciekawość by dowiedzieć sie jak to wszystko naprawdę wygląda... Cholera, tylko dlatego tam idę. Zawsze ta pieprzona ciekawość.

***

W akademii Nachael Garivon znalazł się nieprzypadkowo. Jak każdy wykazujący uzdolnienia biotyczne dzieciak został po prostu na chama podprowadzony z rodzinnego domu przez speckomando. Kiedy trochę dorósł i poznał prawidła rządzące światem (czyli uzmysłowił sobie, że przecież ktoś musiał go urodzić) jego ciekawość zwróciła się w stronę samej akademii i o rodzinie zwyczajnie zapomniał. Po cholerę miał sobie zawracać głowę kimś, kogo nie poznał, nigdy pewnie nie pozna a tu można się nauczyć tyle fajnych rzeczy. Na przykład jak coś rozpieprzyć.

Sama struktura i cel akademii były jednak dla niego kompletnie niezrozumiałe jak prawdopodobnie dla wszystkich, którzy byli jej członkami. Z rządzącymi tą bandą pomyleńców włącznie. Rosła w siłę, by rosnąć w siłę. Czasem użyczyć jej temu czy innemu państewku samemu pozostając wciąż siłą eksterytorialną i niezależną. Może po prostu były to pieniądze, może żądza władzy. Może potęgi. Ale nikt nigdy nie potrafił sprecyzować kto, kiedy i po co właściwie stworzył Wielką Akademię. Trochę to podobne do eksperymentu z małpami, drabiną, bananami i wodą. Nikt nie wie dlaczego ale trzeba tak robić.

No i robił swoje. Podstaw kontroli rzeczywistości za pomocą efektu masy nauczył się dość szybko, z teorią bywało trochę trudniej. Zawsze to praktyczne aspekty nauki bardziej go pociągały. No bo po co siedzieć nad księgami x lat jeśli można sprawić, by eksplodowały? Jednak zdawał sobie sprawę z tego, jak bardzo ważny jest wszechstronny rozwój. Po prostu nie ukrywał niechęci do rycia.

Dwadzieścia pięć lat od czasu gdy przyszedł na świat, gdy nauczył się wszystkiego co potrzebne by zostać pełnoprawnym adeptem, gdy wreszcie wypuszczono go z męskiego seminarium, gdy wreszice mógł zainteresować się koleżankami, zrobić cokolwiek. Ale nie, trzeba było znaleźć jelenia i pod pretekstem szansy na zdobycie tytułu Mistrza kopnąć go w dupę prosto w szpony śmierci. A słodziutka Vaerie, zwróciła na niego uwagę niedawno. Mieli przecież wszelkie szanse na to, że im się razem uda. Nie nie. Wyższa racja. A przecież był w miarę utalentowany, niebrzydki, choć smukła twarz, brązowe oczy i krótkie czarne włosy okraszone równo przystrzyżoną brodą nie były niczym nadzwyczajnym. Dawał sobie radę. Więc po cholere chcieli, by dawał jeszcze więcej?

***

Trzy dni zmierzał w zaplanowanym kierunku, trzy dni od kiedy wahadłowiec Akademii przytargał go do ostatniego bezpiecznego przyczółku na Pharos. Trzy dni od kiedy pilot z uśmiechem życzył mu, by kiedyś wrócił, choć jego uśmiech wybitnie świadczył o tym, że nie było na to szansy.

Teraz był tylko on, jego lekki pancerz, pistolet, SMG i cały standardowy wypadowy szpej w jaki go wyposażono. Zmysły biotyka pomagały, ale niewiele, bo w tym wielkim Ognistym Gównie nawet stu takich jak on miało szansę co najwyżej na kłopoty.

Właśnie rozmyślając o kłopotach zobaczył pierwszy ich zwiastun. Jego omni-klucz zasygnalizował obecność żywych stworzeń w promieniu dwóch kilometrów. Dokładnie na wprost. Wyciągnął lornetkę i uważnie przyjrzał się otoczeniu. Najwyraźniej sygnały pochodziły z chatki stojącej na pobliskim wzgórzu. Ktoś, a raczej kilku ktosiów kręciło się tam.

Zdrowy rozsądek nakazywał olać, iść dalej omijając potencjalne zagrożenie. Ale ciekawość przeważyła. A poza tym nie miał ochoty przez tydzień latać w te i wewte po dżungli. W końcu musiał znaleźć jakiś punkt zaczepienia. Najostrożniej jak potrafił zaczął zbliżać się do chatki.

***

-Kapitanie, ktoś tu idzie - warknął Skaller wyglądając przez okno. - Jakiś zasraniec udaje że się skrada czy ka cholera.
-Elf? Chyba niedorobiony elf. - Diabeł nie przejął się zbytnio. Pojedynczy osobnik zmierzający w tą stronę nie mógł być elfem. Oni nie podróżowali sami a na tak głupią przynętę chyba nikt by się nie złapał.
-Niezbyt wyględny jak na elfa. Wojskowy chyba też nie, bo idzie jak głąb prosto przed siebie a przecież drzewa ma i skryć by się było za czym.
-Klieeeent? - Luna zaciekawił się od razu i wyjrzał również - nie. Tego nie znam. Dziwny jaki.
-No. To zobaczymy jak dziwny. Skaller, weź mi tu się zasadź na niego i standardowo. W łeb. Chyba że nie będzie fikać, ale profilaktycznie też nie zaszkodzi.
User avatar
roevean
Posts: 314
Joined: Sat Jan 03, 2009 8:36 am
Location: Ninehell Sector

Re: Nowy Baator.

Post by roevean »

ImageSirrah przeglądała pobieżnie raporty wywiadu na temat działań Nowego Baatoru i ruchach ich floty, bardziej ciekawiły ją natomiast wiadomości medyczne, dotyczące obiektu przywiezionego przez nostriuma "Nager Dun". Obiekt nadal w stanie śmierci klinicznej musiał pozostawać w medycznej stazie...
Image- Nagrath - zaklęła. - Niech cię szlag...
ImageIkona statusu wiadomości zalśniła złotym logiem HISS, połączonych sił specjalnych Imperium i Hegemonii. Sirrah otrząsnęła się i gestem otworzyła wiadomość oflagowaną jako tajną i pilną. Jej implant podał stosowny klucz dostępu, algorytm deszyfrujący wykonał resztę. Holodisplej po lewej ożył wypluwając linijki tekstu.

Image#HISS 16/163-89-00337_T/P KLCZ KOD POZ OMEGA
Image//DOT OP KOLX, RPT NDH //1387-15
Image[ERH, KPT, NR 620943-234]
Image//GRD...


ImageDiablica machnęła ręką i oznaczenia kodowe zniknęły. Mimo wojskowego wyszkolenia męczył ją taki żargon, wyglądający niezrozumiale i do tego jeszcze bezsensownie. Przeszła od razu do właściwej treści wiadomości. Raport pochodził od "Adventu" dowodzonego przez kapitana Erharivasse. Sirrah przywołała dane tego oddziału, polecając wyświetlenie tylko podstawowych danych osobowych.
ImageOtworzyło się kolejne okno.

Image## ODDZIAŁ SPECJALNY "ADVENT",
Image// DOWODZĄCY KAPITAN SETH ERHARIVASSE,
Image// NADZÓR BEZPOŚREDNI: TRIUMWIR MADELEINE SIRRAH.
Image// ZAKRES PRZYWILEJÓW: GLEJT TRIUMWIRSKI

Image[ ERHARIVASSE, SETH ]
ImageImage/ rasa: diabeł
ImageImage/ płeć: M
ImageImage/ stopień: kapitan, nr 620943D-234
ImageImage/ przynależność: Siły Specjalne Hegemonii, Korpus Wydzielony

Image[ GANIRATH, RUANH ]
ImageImage/ rasa: diabeł
ImageImage/ płeć: M
ImageImage/ stopień: radiooperator, nr 679549D-382
ImageImage/ przynależność: Siły Specjalne Hegemonii, Korpus Łączności

Image[ MONTRERASS, DHARRIEN ]
ImageImage/ rasa: diabeł
ImageImage/ płeć: K
ImageImage/ stopień: medyk pola walki, 672687D-973
ImageImage/ przynależność: Siły Specjalne Hegemonii, Korpus Medyczny

Image[ APE ANIIRS, STEVE ]
ImageImage/ rasa: człowiek
ImageImage/ płeć: M
ImageImage/ stopień: technik bojowy, nr 734976C-973
ImageImage/ przynależność: Imperialne Siły Specjalne, Korpus Wsparcia Technologicznego

Image[ DEANIMS, ERINN ]
ImageImage/ rasa: człowiek
ImageImage/ płeć: K
ImageImage/ stopień: szeregowy, nr 768437C-379, broń lekka
ImageImage/ przynależność: Imperialne Siły Specjalne, Wydzielony Korpus Węży

Image[ FALKER, ELENA ]
ImageImage/ rasa: człowiek
ImageImage/ płeć: K
ImageImage/ stopień: technik bojowy, nr 768496C-735
ImageImage/ przynależność: Imperialne Siły Specjalne, Korpus Wsparcia Technologicznego

Image[ SKALLER, TOMMAS ]
ImageImage/ rasa: człowiek
ImageImage/ płeć: M
ImageImage/ stopień: sierżant, nr 789671C-879
ImageImage/ przynależność: Imperialne Siły Specjalne, Wydzielony Korpus Węży

Image[ WROTHER, CRALEB ]
ImageImage/ rasa: gnom
ImageImage/ płeć: M
ImageImage/ stopień: szeregowy, nr 376841Gn-861, strzelec wyborowy
ImageImage/ przynależność: Guerilla Magrivaire w służbie Hegemonii, VI Grupa Partyzancka

Image[ MUACHS, PERSEN ]
ImageImage/ rasa: krasnolud
ImageImage/ płeć: M
ImageImage/ stopień: starszy szeregowy, nr 476584Kr-754, broń ciężka
ImageImage/ przynależność: Guerilla Magrivaire w służbie Hegemonii, III Grupa Partyzancka

Image[ SZTERS, ZILERS ]
ImageImage/ rasa: krasnolud
ImageImage/ płeć: M
ImageImage/ stopień: starszy szeregowy, nr 476457Kr-598, materiały wybuchowe
ImageImage/ przynależność: Guerilla Magrivaire w służbie Hegemonii, III Grupa Partyzancka

Image[ RHHETHES, YRAN ]
ImageImage/ rasa: krasnolud
ImageImage/ płeć: M
ImageImage/ stopień: szeregowy, nr 476149Kr-437, zwiad
ImageImage/ przynależność: Guerilla Magrivaire w służbie Hegemonii, VI Grupa Partyzancka

Image//WSPARCIE BOJOWE: ZWIADOWCZY ODDZIAŁ GOLEMÓW BOJOWYCH
Image//ILOŚĆ: 6 SZT.
Image//RODZAJ: VALKYRIE


ImageSirrah oderwała wzrok od listy. Rasowo pomieszana grupa, pomyślała. Ale Erharivasse nalegał, żeby było to jego stary oddział, który sformował zaraz po Upadku. Z tego co pamiętała, "Advent" razem z "Gehenną" pacyfikowali północne rejony Magrivaire, gdzie rozpanoszyli się orkowie i ludzie. oraz elfy. Eear Sadethu. Czarnoskóre, cholernie niebezpieczne. A teraz wysłała ich do starej imperialnej bazy, na skraju Ognistej Dżungli, w sam środek terenu ostrouchych, licząc, że mały oddział poradzi sobie lepiej niż grupa uderzeniowa golemów bojowych, z którymi Hegemonia utraciła kontakt standardowy tydzień temu.
ImageZaczęła czytać raport. Przeleciała wzrokiem początek tekstu, darowując sobie ogólne dane. I przeklinając język, w jakim był napisany.

Image//////
ImageOddział osiągnął zaplanowaną pozycję, dochodząc do ruin pierwszego kompleksu imperialnego. Nie znaleźliśmy żadnych śladów grupy uderzeniowej. Natrafiliśmy za to na wiele znaków kabalistycznych świadczących o pobycie Eear Sadethu w okolicy. Ale nic nie wskazuje o wymianie ognia czy eksplozjach. Skaller wysłał Rrhethesa na zwiad wraz z dwiema Valkyriami.
ImageZabezpieczyliśmy teren rozstawiając pozostałe golemy wokół ruin.
ImageW trakcie ich przeszukiwania, na wzgórzu, które jak się później dowiedzieliśmy nazywało się szczytem 72, natrafiliśmy natomiast na pustelnika, który mieszka sobie w okolicy jak gdyby nigdy nic. Z pobieżnego przesłuchania wynika, że mieszka tu prawie od Upadku. Nazywa się Luna i radzi sobie z elfami sprzedając im alkohol. Mętnie wytłumaczył, jak znalazł się w Piekłach, ale i tak sprawia wrażenie lekko szurniętego /profil osobowości stworzony przez Montrerass w załączniku A/.
ImageŻeby było jeszcze ciekawiej, Falker przeprowadzając skan okolicy odkryła humanoidalną postać kierującą się w naszą stronę. Którą Skaller następnie wypatrzył przez okno chałupy pustelnika, jak szła zupełnie nie kryjąc się wśród drzew. Biosensory na dziewięćdziesiąt procent stwierdziły, że to człowiek. Albo wygląda na człowieka. Ale zupełnie nie przypomina imperialnych, ani tym bardziej upadkowych. Chyba, że nasz wywiad pominął jakiś ich odłam.
ImagePoleciłem go schwytać i przyprowadzić.
ImageKiedy wróci Rrhethes, dokonamy pełnej analizy zebranych danych, które prześlę wraz z następnym raportem. Załączając dodatkowo zapisy przesłuchań Luny i tego człowieka.
ImageErharivasse koniec.
Image//////


ImageSirrah mlasnęła. Wojskowi mają dziwną manierę w pisaniu raportów. Brakowało tylko, żeby napisał "Pozdrawiam, kapitan". Machnęła ręką, kiedy komputer spytał, czy będzie odpowiedź. Zaczęła przeglądać dane sensoryczne przesłane w załącznikach.

***

Image- Szters i Deanims - powiedział Skaller. - Zajmijcie się naszym tajemniczym gościem tam w lesie.
Image- Sierżancie, że jak mocno go walnąć? - Szters podrapał się po brodzie. Skaller zasłonił dłonią oczy i pokręcił głową.
Image- Zil', jak go wbijesz w ziemię, to będzie za mocno - wpadła mu w słowo Deanims. - Chociaż wtedy miałbyś go na wysokości oczu.
Image- Erinn, a może użyję twojego tyłka, jest tak kościsty, że może robić za pałkę - odparował krasnolud. Kobieta zamachnęła się na niego, po czym oboje włączyli fototropiczne kamuflaże i znikli za drzwiami.
ImageZa chwilę w drzwiach pojawił się Rrhethes, dwa golemy osiadły na nogach przed chałupą, przyjmując pozycje obronne.
Image- I co? - spytał kapitan.
Image- Żem rozszyfrował ich kabały. Ciągną się aż do drugiej bazy. Ostrouchy nabazgrały, że każdemu... musicie wiedzieć, że starodawnym slangiem jakowymś to pisały, bo wielokrotnie złożone linie składały się...
Image- Co każdemu zrobią? - ponaglił go sierżant.
Image- ... na zupełnie starą kabałę, której dawno żem nie widział, prawie od momentu jak opuściłem Południowe Magrivaire.
Image- Rrhethes... co odczytałeś?
Image- To bardzo poważna i potężna kabała. Znaczy, że każdemu spuszczą wpierdol.
Image- Rację gada - odezwał się pustelnik, siedzący w kącie przy aparaturze, pilnowany przez Ganiratha, diabła. - Sam łażąc po lesie wyczytałem coś jeszcze o matkach, ale kurwa to brzydkie było. Nie ma dwóch zdań, potężna kabała.
ImageErhariavsse podniósł głowę i spojrzał w sufit. Skaller głośno wypuścił powietrze. Reszta oddziału po prostu zasłoniła dłońmi oczy.
Image- A, no i żech się dowiedział - kontynuował krasnolud. - Znaczy wiem, ilu ich tam było. Tych ostrouchych znaczy.
ImageOczy zebranych ponownie spojrzały na niego.
Image- Wszystkiego sześćdziesiąt trzy istoty, trzy tuziny facetów i reszta bab. Wszyscy w większości młodzi. Paru tylko staruchów, kilku dojrzałych. I byli z ogarami. Dokładnie z czterema ogarami.
Image- I to wszystko wyczytałeś z elfiej kabały na drzewach i budynkach?
Image- Toć oni tam ładnie w szeregach po trzy sobie zalegają, a dychać ni jeden. Jakby się na jeden mąż wszyscy pokładli i cholera pomarli.
Image- Czemu nie mówiłeś tego od razu - wydarł się Skaller. - Tylko jakieś pierdoły o potężnej kabale.
Image- Eeee no - zastanowił się krasnolud. - cały raport złożyć nada, a nie tylko na półgwizdka.
ImageSierżant machnął ręką i spojrzał na kapitana.
Image- Sprawdzimy to później - powiedział diabeł. I spojrzał przez okno. - Szters i Deanims prowadzą już tego mistrza kamuflażu.
Last edited by roevean on Mon May 09, 2022 8:08 pm, edited 1 time in total.
'cos im the definition of the worst kind of mean
so... are you rebel?
User avatar
Lockwood
Posts: 22
Joined: Wed Jan 28, 2009 7:57 pm

Re: Nowy Baator.

Post by Lockwood »

Sprawy potoczyły się lepiej niż można było się tego spodziewać. W łeb dostał, ale przytomności nie stracił.

Właściwie nie wiele można było oczekiwać po tak ekstraordynaryjnie szpiegowskim wypadzie. Było to po prostu na miarę jego zapału i możliwości - podejście człowieka, który absolutnie nie wie co ze sobą zrobić i czy właściwie jest sens kombinować. Jak zastrzelą to przynajmniej będzie po sprawie. A jak nie to może coś się wyjaśni.

Zawlekli go do chatki, rzucili na rozdygotane krzesło i standardowo zaczęli od pytań.

-Kim ty, do ciężkiej kurwy jesteś? - W głosie diabła znać było gniew ale spojrzenie miał zimne i badawcze.
-Eee...
-Powtórzę raz. Ale tylko ostatni. Kim jesteś, dokąd zmierzasz i dlaczego do ciężkiej cholery chciałeś się tu podkraść przez pustą jak krok krasnoluda polanę?
-Ej, kapitanie...
-Zamknij mordę Szters. To jak będzie?
-Dobra, dobra, już. Chwila. A mogę chociaż dostać coś na suche gardło? (aparatura destylacyjna nie uszła uwadze Nachaela)
-Ty sobie chyba nie wyobrażasz w jakie gówno się wpakowałeś. Albo robisz ze mnie idiotę. W każdym wypadku jest źle, więc lepiej zacznij się wygrzebywać.

***

Skrócona opowieść o dziwnym zadaniu w dziwnym miejscu zleconym przez jeszcze dziwniejszy i nieznany zakon biochujwieczego wywołała całkiem spokojną jak na zaprawiony w bojach oddział reakcję. Nawet śmiać im się nie chciało. Jednak po zweryfikowaniu jego historii okazało się że faktycznie Akademia istnieje. Zresztą przy takim astralnym rozpierdzielu wszystko było możliwe. Dostał nawet ten upragniony kubek gorzały. I coś jeszcze.

-Ooo a ja imć Dirovariusa znam. Przecie razem w karciochy rżniemy co sobota. - nieoczekiwanie odezwał się pustelnik.
-Magister? W tej chacie? - to wszystko było zbyt proste?
-Jaki magister? Stary pierdziel i alkoholik. Nie lepszy niż chata.
-Morda wszyscy! Czy ktoś łaskawie mógłby mi powiedzieć, co się tu do cholery dzieje? - Erharivasse starał się zwalczyć narastający ból głowy.
-Po mojemu Kapitanie to ich wszystkich ze szczętem popierdoliło.

Nie dało się tego ująć lepiej. Jednak minimalna istniejąca w oddziale dyscyplina pozwoliła przerwać czczą gadaninę i zostawić Setha z dwoma tylko pytaniami. Co dalej? I co zrobić z dwoma kretynami na których się natknął.

Na odpowiedź jednak się nie doczekał. Nim jego wewnętrzny zmysł dowódcy ogarnął sytuację kilkaset metrów od mizernej chatki na szczycie pagórka rozległo się głośne *JEB* a ziemia pod nogami zgromadzonych zadrżała odczuwalnie.
User avatar
roevean
Posts: 314
Joined: Sat Jan 03, 2009 8:36 am
Location: Ninehell Sector

Re: Nowy Baator.

Post by roevean »

ImageSkaner bojowy momentalnie przeszedł z trybu biernego w aktywny, wypluwając kolumny danych i wyświetlając holomapę z aktualna sytuacją taktyczną.
Image- Pojedyncza eksplozja, konwencjonalny EMP, natychmiastowa trajektoria, miejsce odpalenia nieznane, odległość sześćset azymut... cholera z nim - powiedziała Falker na głos, chociaż wszyscy odebrali to implantami. - To... nasza broń.
Image- Golemy? - Erharivasse nachylił się nad panelem.
Image- Na to wygląda. Tylko Hegemonia ma wyrzutnie natychmiastowe.
Image- Połączenie?
ImagePokręciła głową.
Image- Za duże zakłócenia od dżungli - wyjaśnił Ape Aniirs.
ImageZiemia zatrzęsła się ponownie.
Image- Czterysta pięćdziesiąt - kolejny wztrząs. Podwójny. - Trzysta. I dwieście pięćdziesiąt.
Image- Cholera, do kogo one walą?
Image[ Deanims, Szters? ], sierżant płynnie przeszedł na komunikację wewnętrzną.
Image[ Sentry aktywowane ], Erinn wcisnęła parę klawiszy na bransolecie na przegubie. [ Tryb wyszukiwania celów. ]
Image[ Siatka energetyczna włączona i sprawna ], krasnolud ustawił tryb zapory. [ Naładowanie dziewiećdziesiąt procent. ]
Image[ Worther? ]
Image[ Punkt zajęty. Broń gotowa. Przedpole widoczne. Brak celów. ]
Image[ Rrhethes tutaj, nikogo w polu widzenia. O kurwa! ]

ImageTym razem eksplozja rozwaliła kawał skraju dżungli. Widzieli ścianę błękitnego ognia spopielającą drzewa. Zatrzęsło porządnie.
Image[ Rrhethes! ], Erharivasse sprawdził ikonę statusu zwiadowcy. Była nadal zielona. [ Zabieraj się stamtąd, ale już. ]
Image[ Trochę mną... Robi się szefie. ]
Image- Co jest do cholery?! - spytał Nachael Garivon, starając się przekrzyczeć huk. Ale nikt mu nie odpowiedział, bo reszta przylgnęła do ścian. Aktywował swój omni-klucz i spojrzał na własne dane. I rozszerzył oczy ze zdumienia. - Jak tak dalej będą walić, to zaraz w nas przypieprzą.
Image- Kurwa - zaklął Skaller.
Image- Szesnaście celów, pojawiły się nagle, według skanera to eear sadethu - podał Aniiris. - Odległość trzysta pięćdziesiąt.
Image- EMP rozwalił im kamuflaż - Falker odczytywała dane. - Kolejne osiemdziesiąt celów sto metrów dalej! Idą w naszą stronę.
Image[ Tryb bojowy. Natychmiast! Ustawienie trójkątne! ]
ImageZbroje zabuczały i zalśniły czerwoną, fosforyzująca siatką. Powierzchnia strojów stwardniała i pokryła się delikatną mgiełką pola siłowego. Szters i Deanims dodatkowo włączyli kamuflaż i wyskoczyli z chałupy zajmując pozycje po prawej stronie. Muachs z zasobnikiem na plecach, również w kamuflażu, skoczył na tył.
Image[ Cele namierzone ], głos gnoma snajpera był spokojny.
Image[ Wstrzymaj się na razie. ], Erharivasse przeszedł na kanał dowódczy valkyrii, wydał krótkie 'kamuflaż // zwiad na granicy lasu // nie atakować'.
Image- Kapitanie? - sierżant spojrzał na diabła. - Czekać?
ImageErharivasse zignorował go i odwrócił się do pustelnika.
Image- Luna, wykop ze swojej chaty jakąś broń.
ImageTen rozdziawił usta.
Image- Ale...
Image- Nie marudź, widziałem, że pod tymi łachmanami masz całkiem nowiutką zbroję imperialną, zająłeś pozostałości po imperialnym bunkrze, pewnie jakąś imperialną broń też znalazłeś, jeśli nie cały arsenał - Luna zrobił wielkie oczy, ale kiwnął głową i ze skrzyni koło aparatury destylacyjnej wyciągnął stary imperialny model Winchestera MKII, sprawdził naładowanie baterii i kiwając ponownie głową przeszedł pod okno. - Ty - diabeł wskazał tymczasem na Nachaela. - Ten twój ciuch ma jakieś wspomaganie? - Człowiek kiwnął głową. - Więc je włącz.
Image- Osiem dodatkowych celów, sześć marauderów i dwa behemoty - Falker spojrzała na kapitana. - Na granicy zasięgu skanera, tysiąc dwieście metrów. Rozpoczęli ostrzał z broni konwencjonalnej. Do elfów.
Image[ Próbuj się włączyć do ich systemu i przejmij kontrolę nad personami. ]
ImageSkaller wyjrzał przez okno.
Image- Ostrouchy są na skraju lasu.
ImageCiemne postaci zaczęły wyskakiwać z pomiędzy drzew. Ale raczej nie wyglądało to na bojowy szyk. Bardziej na bezładną ucieczkę. Pierwsi z nich dobiegli do pierwszej linii siatki energetycznej, rozstawionej wcześniej przez Sztersa. Ta zalśniła. Odbijając i szatkując. Odezwał się terkot sentrów.
Image- Oni... uciekają - powiedział Muachs, rozdziawiając usta. - Jasna cholera, elfy uciekają.
Image- Co w tym dziwnego? - spytał Gaviron.
Image- Oni nigdy nie uciekają.
Image- To teraz zaczęli.
Image[ Worther, otworzyć ogień. ]
ImageGnom uruchomił karabin snajperski. Pojedyncze, skondensowane ładunki plazmy pomknęły do pierwszych celów. Nagle bez żadnego ostrzeżenia wzgórze, na którym się ukrył, eksplodowało niebiesko. Ikona statusu snajpera zamigotała czerwono i stała się czarna. Druga eksplozja wykwitła jakieś pięćdziesiąt metrów od chałupy, zanurkowali szukając osłony przed niebieskim ogniem, który wdarł sie przez okna. Trzecia walnęła tuż przy ścianie zasypując ich odłamkami betonu. Ruanh Ganirath zginął od razu, kiedy stalowa belka dachu pchnięta podmuchem złamała się jak patyk i wbiła się w jego hełm przełamując opór pola siłowego. Diabeł zwalił się na podłogę, kończyny drgały jeszcze przez chwilę. Osłabiony przy wejściu sufit zawalił się wprost na Steve'a Ape Aniirisa. Prawie pół tony betonu zgniotło go jak puszkę.
ImageResztę oddziału, Nachaela Garivona i Lunę podmuch targnął na ściany. Destylator roztrzaskał się w drobny mak.
ImageZakurzyło się.
ImageW tym samym momencie golemy zwiadowcze osiągnęły linię lasu. I zaczęły eksplodować.
ImageOstrzał trwał nadal.

* * *

Image[ Szters nie żyje. ]
Image[ Nagrath. Nic ci nie jest Erinn? ]
Image[ Chyba straciłam czucie w ręce. Co najmniej jedno żebro mam złamane. ]
Image[ Trzymaj się. ]

Image- Żyje ktoś?
Image- Ta.
Image- To wasza broń do nas strzela?
Image- Na to wygląda.
Image- Coś się jej priorytety popierdoliły.
Image- Co ty nie powiesz.
Image- Co im się stało?
Image- Pojęcia nie mam. Teraz nie czas na analizę. Kurwa znowu walą.
Image[ Montrerass, sprawdź co z Luną. ]
Image[ Oberwał w głowę, ale jest przytomny. ]

Image- Moja aparatura.
Image- Zamknij się. Musimy się stąd wydostać. Masz jakieś tylne wyjście?
Image- Nie. Tylko mały bunkier na dole. Koło skrzyni jest wejście. Moja głowa.
Image[ Elena, możesz ich włączyć do wewnętrznego? ]
Image[ Steve zasypany... ]
Image[ Falker, do kurwy nędzy! Oprzytomnij. ]
Image[ Co? Tak. ]
Image- Szlag, ale dupnęło.
Image- Nie pierdol Nachael, to tylko konwencjonalne pociski. Lepiej pomóż Lunie otworzyć ten cholerny właz.
Image- A gdzie on?
Image- Leżysz na nim.
Image[ Muachs? ]
Image[ Szumi mi w uszach. ]
Image[ Dasz radę rozstawić Rozjemcę? ]
Image[ Teraz? ]
Image[ Nie kurwa, za dziesięć minut. ]
Image[ Za duży ostrzał. ]
Image[ Cholera. Dobra, pomóż Erinn i dawajcie do środka. ]

Image- Co to?
Image- Cud techniki. Nasz system komunikacji Nachael. Falker wpięła się do waszych implantów.
Image[ O fajne. ]
Image[ Kurwa, na zachwyt mu się zebrało. ]
Image[ To ty Rrhethes?! ]
Image[ Tak. ]
Image[ Daleko jesteś? ]
Image[ Jakieś sto metrów. Paskudnie to wyglada. ]
Image[ Elfy? ]
Image[ Rozwalone. Całe wzgórze w sumie też. ]
Image[ Jak będą przeładowywać to szoruj tutaj. ]
Image[ Ta jest, kapitanie. ]
Image[ Skaller, ustaw jajo. ]
Image[ Robi się. ]
Image[ Jajo? ]
Image[ Niespodzianka. ]
Image[ Luna, podeprzyj to tym prętem. ]
Image[ Staram się. ]
Image[ Uważaj Nachael. ]
Image[ Co? O kurwaaa. Aua. ]
Image[ Nic ci nie jest? ]
Image[ A jak myślisz? Spadłem trzy metry. Na dupę. ]
Image[ Następnym razem poduszkę ci przyniosę. ]
Image[ Bardzo śmieszne. ]
Image[ Dobra, do środka. ]
Image[ Przestali strzelać. ]
Image[ Mamy jakieś dziesięć sekund. ]
Image[ Rrhethes, dasz radę? ]
Image[ Prawie na miejscu. ]
Image[ Muachs, Deanims? ]
Image[ Tuż za wami, przy włazie. ]
Image[ Ja już też. ]
Image[ OK, zamykajcie. ]
Image[ Znów zaczęli. ]
Image[ Długo tak będą? ]
Image[ Jeśli postępują według protokołów, to ostrzał prowadzą z dziesięciosekundowymi przerwami na przeładowanie przez sześćdziesiąt minut. ]
Image[ Ile?! ]
Image[ Nachael, to standardowa procedura. Taktyka spalonej ziemi. ]
Image[ Chyba pierdolonych lejów po bombach. ]
Image[ Co to jest?! ]
Image[ Muachs, leje po bombach to pozostałości po eksplozjach. ]
Image[ Nie to, kretynie. To pod ścianą. Luna? ]
Image[ Sprzęt z bazy. ]
Image[ Niech mnie, zgromadziłeś tutaj istny arsenał. ]
Image[ Wyrzutnie termobaryczne?! ]
Image[ Tak. Walało się to, więc wziąłem. ]
Image[ Jeny, karabiny energetyczne, pulsary, przenośne działa łańcuchowe, miotacze mikrofal. ]
Image[ Tarczowce, miotacze plazmy... ]
Image[ Kurwa mać, posłuchajcie siebie. Zachwycacie się bronią, a przed chwilą dostaliśmy nieźle po dupie. Czterech naszych nie żyje...]
Image[ Falker, przyjdzie jeszcze czas, żeby ich wspominać. Teraz musimy... ]
Image[ Cisza! Erinn, włącz pole maskujące. ]
Image[ Po co? ]
Image[ Ukryje naszą obecność. ]
Image[ Przed? ]
Image[ Przed kolejną procedurą golemów, Nachael. Przeczesać pole ostrzału, dobić rannych. ]
Image[ Nie ma co, humanitarne zasady macie. ]
Image[ Słyszycie? ]
Image[ Behemot. Dziesięć metrów wysokości. Sto dwadzieścia ton. ]
Image[ Idzie kolejny. I maraudery. Mam je na skanerze. ]
Image[ Czas na czary z mleka. ]
Image[ Odpalaj jajo. ]
Image[ Trzymajcie się czegoś. Impet jaja idzie do góry i na boki, ale i tak nieźle nami zatrzęsie. Ale ładunek AM6 oczyści pole i żadne grzybki już nam nie wyrosną. ]
Last edited by roevean on Mon May 09, 2022 8:29 pm, edited 1 time in total.
'cos im the definition of the worst kind of mean
so... are you rebel?
Post Reply