No to startuję trollowanie:
Crow wrote: w którym proponowane są "Zakaz uczestniczenia osób duchownych w uroczystościach państwowych, jawność dokumentów urzędowych i równa pensja dla mężczyzn i kobiet". Dla mnie pierwszy punkt jest po prostu zły (jakim prawem komukolwiek zabraniany jest udział w jakiejkolwiek uroczystości?), drugi mało precyzyjny i potencjalnie szkodliwy (w interesie tak 'urzędów' jak i wszystkich obywateli jest utajnienie niektórych dokumentów, chociażby takich których ujawnienie może wpłynąć negatywnie na negocjacje handlowe) a trzeci może i szczytny ale również powinien pozostać poza obszarem regulacji państwowych (przynajmniej jeśli chodzi o regulacje bezpośrednie).
1. Rozdział kościoła od państwa w naturalny sposób pociąga za sobą likwidację macek kościoła w strukturach państwowych. Z jakiej paki, przepraszam, przy otwarciu drogi, szkoły czy zakupie nowej kserokopiarki do urzędu, nagle znajduje się Czarnuch, który musi przyjść, machnąć kropidłem i zgarnąć tysiączek z publicznych pieniędzy? Albo jesteś za rozdziałem kościoła od państwa, albo jesteś za dyktaturą Czarnuchów. Nie ma trzeciej opcji.
Strasznie to dla mnie jest zastanawiające, jak niektórzy oburzają się na Islam, że u nich prawa są takie popieprzone. A nie widzą, że przyczyną jest brak rozdziału państwa od kościoła i dyktat duchownych. U nas jest sytuacja analogiczna. Może nie kamienujemy kobiet, które zdradziły mężów, ale ostacyzm dzieci, które nie poszły do komunii jest na porządku dziennym.
2. Przepraszam, jakie negocjacje handlowe? Czy uważasz, naprawdę, że urząd powinien być stroną w jakichkolwiek interesach? Nie no, rozwiń przykładem, który nie zalatuje korupcją, to może pogadamy na poważnie.
3. Deklaracja ze wszech miar słuszna. Nie uzyskasz za pomocą jednej ustawy, ale za pomocą wielu drobnych zmian w przepisach.
Crow wrote: Rozdział kościoła od państwa, legalizacja aborcji i eutanazji, związki partnerskie - PO w tych kwestiach albo pozostawała neutralna, albo reprezentowała podejście konserwatywne.
Nie ma czegoś takiego, jak neutralna postawa w tych kwestiach. Albo uznajesz, że aborcja i eutanazja jest kwestią wyboru każdego człowieka, albo nie. Albo związki partnerskie są dla ciebie akceptowalne, albo nie. Albo jest rozdział kościoła, albo go nie ma. Nie można być neutralnym w tym względzie, bo masz dwie postawy, które całkowicie się wykluczają. Jeżeli nie ma rozdziału kościoła od państwa, to nie podejmując działań w celu zmiany tego stanu, nie jesteś neutralny. Jesteś za brakiem takiego rozdziału.
Crow wrote:
O ile w samej rozmowie o wiele lepsze wrażenie sprawił na mnie Palikot o tyle zapadł mi w pamięć postawiony mu przez rozmówczynię zarzut, iż jego program jest w połowie przepisanym programem PO a w połowie hasłami głoszonymi przez nią z ramienia SLD.
Ale czy to jest zarzut? Czy może raczej pochwała? Wszystkie te idee, nawet jeżeli wzięte z programu PO, są fajne. Tylko PO się z nich nie wywiązuje. Nie wydaje mi się, żeby "zarzutem" dla Palikota było odejście z partii, która nie realizuje swoich obietnic, i założenie takiej, w której on chce, żeby te obietnice były zrealizowane. Chwała mu za to nawet.
Crow wrote:
że może pomysł nie jest do końca pozbawiony racjonalizmu.
Pomysł nie może być pozbawiony racjonalizmu, ponieważ pomysły nie zawierają w sobie kompletnych filozofii światopoglądowych czy architektonicznych. Pomysł może być pozbawiony racji.
Crow wrote:
jeśli w kraju równy dostęp do stanowisk mają mężczyźni i kobiety, to jest to dla kraju (a co za tym idzie - dla mnie) korzystne. Mamy większą pulę z której można wybierać najbardziej uzdolnionych i utalentowanych.
Mylisz się. Pula się nie zmienia. Jest równa ilości miejsc na listach wyborczych. Wymuszając sztucznie pewne proporcje płciowe na tych listach wprowadzasz kryteria niemerytoryczne, zupełnie nie związane z tym, co chcesz osiągnąć. I dopóki nie udowodnisz, że penis albo wagina mają wpływ na inteligencję i profesjonalizm kandydatów, to twoja argumentacja nie trzyma się kupy.
Drugim twoim błędem myślowym jest założenie, że jak dla kraju coś jest korzystne, to dla ciebie też.
Vertis wrote:
Po drugie - ważniejsze wg mnie: Zmuszanie partii do zamieszczania na listach osób, które niekoniecznie nadawałyby się na konkretne stanowisko, ale przecież "prawo tak każe" jest pomysłem chybionym. Owszem, wiele z tych kretów i tak się nie nadaje na stanowiska, które zajmują, ale pomysł parytetów jest tylko nośnym hasłem, które może przyciągnąć feministyczny elektorat. Powoduje więcej zamieszania, niż pożytku - nie sprawdzi się w praktyce.
Jak dla mnie, im mniej kumpli Kaczyńskiego czy Tuska na listach, tym lepiej dla normalnych ludzi.
Vertis wrote:
Mam, jak sądzę, lepszą propozycję - wprowadzanie oficjalnych i dostępnych dla opinii publicznej konkursów na wakaty w listach wyborczych. Jeśli kobieta albo mężczyzna chce aplikować, podaje swoje CV - kompetencje, doświadczenie itd. plus może list motywacyjny. Najlepsi kandydaci zostają wybrani, niezależnie od płci, w oparciu o uzdolnienia. To jest merytokracja, za której zwolennika się uważam, i moim zdaniem byłby to NAJLEPSZY sposób wyłaniania kandydatów do list wyborczych.
Przez kogo zostają wybrani? Przez głupie społeczeństwo? W jaki sposób człowiek głupi będzie potrafił rozpoznać czyjąś ekspertyzę na podstawie cv? A może przez specjalne Rady? A kto będzie siedział w tych Radach? Kto będzie decydował? I w jaki sposób taka rada miałaby się nie stać kolejną oligarchią?
Vertis wrote:
W biznesie się sprawdza, a państwo to po prostu wielka organizacja z bardzo dziwną kulturą organizacyjną, którą trzeba by zmienić.
Zadaniem organizacji jest zarabianie pieniędzy. Jak prezes nie zarabia pieniędzy, ale je traci, to się go wypierdala.
Zadaniem państwa NIE JEST zarabianie pieniędzy, ale organizowanie społeczeństwa w kwestiach, w których sami obywatele czy prywatne firmy nie są w stanie takiej organizacji zapewnić (na przykład budowa dróg czy utrzymywanie policji). Wyniki sprawnie działającego państwa NIE SĄ MIERZALNE przez PKB czy Dług Publiczny. Nie ma niepodważalnego wskaźnika jakości rządzenia.
Vertis wrote:
Srsly - naprawdę nie chodzi o wybór "parytety albo nie". Są inne wyjścia.
Nie no, poważnie. Albo wprowadzisz parytet, albo nie. Jeżeli wprowadzisz inne wyjście, to nie wprowadzisz parytetu. Więc "nie". Naprawdę, są wybory, które są binarne.