Pokojowy Nobel dla Obamy
Posted: Fri Oct 09, 2009 11:25 am
Czy ktoś jest mi w stanie wytłumaczyć za co Obama dostał nagrode Nobla? Poza tym, że jest czarny i jest prezydentem USA? W oświadczeniu Komitetu Noblowskiego czytamy, że nagroda została przyznana (m.in.) za "nadzwyczajne wysiłki podejmowane przez USA w celu umocnienia międzynarodowej dyplomacji i współpracy między narodami." Czy na prawdę zdołał osiągnąć tak wiele w przeciągu ośmiu miesięcy? Czy zakończył konflikt w Iraku czy Afganistanie? A może przyczynił się do ograniczenia międzynarodowego terroryzmu? Jedyne chyba, co zrobił, to zaczął się dogadywać z Rosją. Tylko czy rezygnacja z budowy tarczy antyrakietowej jest osiągnięciem uprawniającym do stanięcia w jednym rzędzie z Dalajlamą, Kingiem, czy nawet z Wałęsą?
Barrack Obama wyprzedził między innymi Helmuta Khola, Unie Europejską (zgłoszoną jako organizacja), czy Bono. Można złośliwie powiedzieć, ze w wyścigu po nagrodę, prezydent USA okazał się czarnym koniem. Z liczących się nazwisk mniejsze szanse na zwycięstwo bookmacherzy dawali chyba tylko Putinowi i Bushowi (stawiając 20,000 USD na tego ostatniego w wypadku jego zwycięstwa zostałoby się milionerem).
Wypowiadam się oczywiście z pozycji laika, który nie zna zawiłych meandrów międzynarodowej polityki. Dla takiego szarego zjadacza chleba jak ja wygląda jakby tym razem nagroda Nobla została przyznana bardziej za plany i zamiary, niż osiągnięcia a podobna opinię jak prezydentowi USA można by wystawić co dziesiątemu politykowi, włącznie z Radkiem Sikorskim. Czy ktoś podejmie się rozwiania moich wątpliwości?
Barrack Obama wyprzedził między innymi Helmuta Khola, Unie Europejską (zgłoszoną jako organizacja), czy Bono. Można złośliwie powiedzieć, ze w wyścigu po nagrodę, prezydent USA okazał się czarnym koniem. Z liczących się nazwisk mniejsze szanse na zwycięstwo bookmacherzy dawali chyba tylko Putinowi i Bushowi (stawiając 20,000 USD na tego ostatniego w wypadku jego zwycięstwa zostałoby się milionerem).
Wypowiadam się oczywiście z pozycji laika, który nie zna zawiłych meandrów międzynarodowej polityki. Dla takiego szarego zjadacza chleba jak ja wygląda jakby tym razem nagroda Nobla została przyznana bardziej za plany i zamiary, niż osiągnięcia a podobna opinię jak prezydentowi USA można by wystawić co dziesiątemu politykowi, włącznie z Radkiem Sikorskim. Czy ktoś podejmie się rozwiania moich wątpliwości?