Zgoda z powyższym.Crow wrote: Wracając do tematu - postawa Sama i Alienki "Wystarczy tylko chcieć, a można zbawić świat" rozbrajała mnie swoją naiwnością, ale prezentowane powyżej "przecież nic nie mogę zrobić" jest po prostu przykre. Nikt oczywiście nie każe nikomu zmieniać całego świata na lepsze, ale w naszym najbliższym otoczeniu możemy niewielkim kosztem zrobić bardzo dużo. Już zachowując elementarną przyzwoitość i kulturę osobistą zmieniamy świat na lepsze.
Jestem również przekonany, iż o ile nikt nie jest w stanie samotnie wyeliminować zjawiska galerianek, o tyle gdyby ktoś chciał to na pewno byłby jednej takiej dziewczynie w stanie pokazać inne sposoby korzystania z życia.
Tylko po co?
Problemem nie jest, wydaje mi się, niemożność zrobienia czekogolwiek, by zmienić stan rzeczy, własnie przytoczone przez Ciebie "przecież nic nie mogę zrobić". Mogę, i to dużo. Ale po co?
Z drugiej strony nie mogę sobie wyobrazić, co nasi zakochani "mogą" zrobić, przy swoich przytłaczających entuzjazmem chęciach.
Problemem jest wyważenie, przynajmniej w obrębie naszym - jak zwykle problemem jest, by wszyscy chcieli na raz.
Pisałem już powyżej, iż staram się być po prostu dobrym człowiekiem.
Rozwinę to - od roku poruszam się po mieście jednośladem. Na początku byłem niemalże rozjeżdżany przez pojazdy dwuśladowe, z czasem jednak miłym i opanowany, zachowaniem wytresowałem opolan na tyle, że teraz nie boje się wystawiać nosa na ulicę.
Lecz miałem w tym działaniu jakis cel. Powstrzymałem własną naturę choleryka, co zaprocentowało jakimiś tam korzyściami.
A jakie korzyści odniosę, pomagając galeriance. Will I gert laid?
Egoistyczne, ale prawdziwe.
ps grajkom ulicznym też sypię groszem.