Wypad Leśno-Górski Vol.2 2015
Moderator: Chimeria
Re: Wypad Leśno-Górski Vol.2 2015
Magicznym sposobem na chomiku znalazły się już zdjęcia z wypadu :O Dopiero dziś mogłam usiąść, aby spokojnie wrzucić te z mojego aparatu, a tu klops - wrzucone ;D Żona działa szybciej 8)
RYU, gdzie ta recenzja!?
RYU, gdzie ta recenzja!?
My boy builds coffins, he makes them all day
But it's not just for work and it isn't for play
He's made one for himself, one for me too
One of these days he'll make one for you
For you
For you
For you
But it's not just for work and it isn't for play
He's made one for himself, one for me too
One of these days he'll make one for you
For you
For you
For you
Re: Wypad Leśno-Górski Vol.2 2015
Keep in mind that I am a simple orc, from a simple mordor... niebawem napiszę, może uda mi się jeszcze dziś, jak nie dziś to sobota.Saovine wrote: RYU, gdzie ta recenzja!?
Re: Wypad Leśno-Górski Vol.2 2015
Jeszcze kończy się wrzucać jedna paczka, i będzie wszystko :)
A tu TVN24 co byliśmy [;
http://www.tvn24.pl/wroclaw,44/dolny-sl ... 38747.html
A tu TVN24 co byliśmy [;
http://www.tvn24.pl/wroclaw,44/dolny-sl ... 38747.html
- Roe, co robisz?
- Już dwie godziny czekam na autobus przy zmywaku.
- Roe, nadal zmywasz?
- Nie, rysuję talerze.
- Roe, pomóc ci zmywać?
- A masz wyższe?
- Nie.
- To nie możesz zbliżać się do zmywaka.
- Już dwie godziny czekam na autobus przy zmywaku.
- Roe, nadal zmywasz?
- Nie, rysuję talerze.
- Roe, pomóc ci zmywać?
- A masz wyższe?
- Nie.
- To nie możesz zbliżać się do zmywaka.
Re: Wypad Leśno-Górski Vol.2 2015
Takoż dzielę się trasą z Endomondo (:
Czwartek, piątek i sobota - acz trasa jest niestety niepełna...
Czwartek, piątek i sobota - acz trasa jest niestety niepełna...
- Attachments
-
- Piątek.
- piatek.jpg (123.21 KiB) Viewed 5701 times
-
- Czwartek.
- 02.jpg (134.16 KiB) Viewed 5701 times
-
- Czwartek.
- 01.jpg (113.23 KiB) Viewed 5701 times
- Roe, co robisz?
- Już dwie godziny czekam na autobus przy zmywaku.
- Roe, nadal zmywasz?
- Nie, rysuję talerze.
- Roe, pomóc ci zmywać?
- A masz wyższe?
- Nie.
- To nie możesz zbliżać się do zmywaka.
- Już dwie godziny czekam na autobus przy zmywaku.
- Roe, nadal zmywasz?
- Nie, rysuję talerze.
- Roe, pomóc ci zmywać?
- A masz wyższe?
- Nie.
- To nie możesz zbliżać się do zmywaka.
Re: Wypad Leśno-Górski Vol.2 2015
Sobota, bo można dodać tylko 3 załączniki o_O
- Attachments
-
- Sobota
- s02.jpg (103.23 KiB) Viewed 5701 times
-
- Sobota
- s01.jpg (113.26 KiB) Viewed 5701 times
- Roe, co robisz?
- Już dwie godziny czekam na autobus przy zmywaku.
- Roe, nadal zmywasz?
- Nie, rysuję talerze.
- Roe, pomóc ci zmywać?
- A masz wyższe?
- Nie.
- To nie możesz zbliżać się do zmywaka.
- Już dwie godziny czekam na autobus przy zmywaku.
- Roe, nadal zmywasz?
- Nie, rysuję talerze.
- Roe, pomóc ci zmywać?
- A masz wyższe?
- Nie.
- To nie możesz zbliżać się do zmywaka.
Re: Wypad Leśno-Górski Vol.2 2015
Crow, a Twoje zdjęcia [; ?
- Roe, co robisz?
- Już dwie godziny czekam na autobus przy zmywaku.
- Roe, nadal zmywasz?
- Nie, rysuję talerze.
- Roe, pomóc ci zmywać?
- A masz wyższe?
- Nie.
- To nie możesz zbliżać się do zmywaka.
- Już dwie godziny czekam na autobus przy zmywaku.
- Roe, nadal zmywasz?
- Nie, rysuję talerze.
- Roe, pomóc ci zmywać?
- A masz wyższe?
- Nie.
- To nie możesz zbliżać się do zmywaka.
Re: Wypad Leśno-Górski Vol.2 2015
Na wstępie tylko powiem, że nie umiem pisać tego typu podsumowań, no ale niech będzie.
W wersji faktycznej udział wzięli:
-Sao
-Usa
-Ren
-Crow
-Krwiokau
-Przywołaniec krwiokau'a
-Ryjek
Summary:
...# Day 1:
Po PRAWIE potrąceniu liska i Sarnie która chciała rzucić się pod koła żeby wyłudzić odszkodowanie, dojechaliśmy PRAWIE rano.
Niestety mimo logicznego podejścia, szybko okazało się że stacja Wałbrzych Główny, z Wałbrzychem ma tyle wspólnego co sama nazwa.
Po w miarę prędkim ogarnięciu się i braku żadnych "łamiących przepisy" zachowań na stacji przy policjantach którym najwyraźniej ktoś ukradł radiowóz, udaliśmy się w drogę.
Początek trasy polegający na odnalezieniu autobusu (do złudzenia przypominającego pociąg, ale wyciekała z niego benzyna), i przejeździe jakże pewnie wyglądającym mostem do nie wzbudzającego podejrzeń tunelu, pokonaliśmy raczej szybko.
Po dotarciu na koniec trasy (stacja "zadupie" to chyba dobre określenie?) w końcu byliśmy na miejscu.
Początek trasy pieszej przebiegał dość dobrze, niestety też jak się później okazało już pierwszego dnia mieliśmy straty w ludziach. Mimo to dnia pierwszego zrobiliśmy największą trasę (na moje oko szacuję ponad 20km, więc jednak lepiej niż można było przewidzieć), i mimo że pod koniec wszyscy umierali (lub prosili o zepchnięcie ich do rowu i porzucenie do następnego dnia rano), uważam że poszło nam nad wyraz dobrze.
Z rzecz wartych zapamiętania:
- "tu są wilkołaki"
- "wielka dziura za kasynem"
...# Day 2:
Po niestety porannym umieraniu (wszak obudziły nas wygłoszone owce) i późnej pobudce (śniadaniu, myciu, zwiedzeniu, drugim śniadaniu, itp), ruszyliśmy niestety strasznie późno. Mimo to doszliśmy na szczyt wielkiej sowy (w sumie daleko nie mieliśmy). Tam napotkały nas w sumie największe tłumy i wesoły dziad z wieży który nic nie robił sobie z cennika, kwitując to "muszę iść się wysrać". Na wieży też okazało się że korm, kormem nie jest, stąd też stał się KrwioKauem (po więcej informacji odsyłamy do powieści "KREW I KAU" która powstanie... kiedyś).
W późniejszym czasie zaczęliśmy schodzenie w góry w kierunku Walimia (Walim pod Moszną). Niestety był to najbardziej niefajny odcinek, czego powodem był brak zdecydowania i zbyt dużo osób komentujących mapę (lub w ogóle mających do niej wgląd). Całe szczęście niektórzy opamiętali się z kierunkiem, i już niebawem byliśmy w rzeczce. Po wizycie w tamtejszych sztolniach muzealnych udaliśmy się do bliżej niezidentyfikowanego pola namiotowego (które okazało się wielubną ściemą), gdzie udało nam się spocząć na noc.
Do zapamiętania:
- "Rozmowy Usy z Owcami"
- "Mówiłem, mape niesie ten i żaden qwa inny!"
- "Side Quest - chcesz rozbić namiot, wyjmij kleszcze z pieseła"
...# Day 3:
Po tym razem logiczniejszej pobudce rano, ruszyliśmy od razu w kierunku kolejnej sztolni. Niestety wbrew wcześniejszemu planowi udało nam się odwiedzić tylko jedną z 2 większych, jednak i tak uważam że było warto. Po drodze i znalezieniu ścieżki odbijającej z drogi (w końcu była oznaczona), i mijaniu transportu żydów w pasiakach udało nam się dotrzeć do Włodarza.
Na miejscu okazało się ze trafiliśmy w dosyć fajnym terminie, dnia tego miała miejsce mini inscenizacja, dzięki czemu można było pooglądać fajnie wyglądające niemieckie odzienia. Po następnym zwiedzeniu sztolni (tym razem znacznie większej), w trakcie czego wyprowadziliśmy krwiokaua pod ziemie i...wpakowaliśmy na łódkę bo boi się wody, udaliśmy się w dalszą trasę. Mimo przepoczwarzenia buta w błoto sądzę że to była najfajniejsza część trasy ze względu na brak szlaku, przez co i lepsze niespodzianki.
Po odnalezieniu drogi, udaliśmy się w kierunku nawiedzonej budki ze zniczem, którą mijaliśmy dnia 1, skąd po małej przerwie poszliśmy w stronę ostatniego noclegu. Nocleg ten miał miejsc u (najprawdopodobniej) Nazi Kanibali którzy tylko czekali żeby nas uśpić, wsadzić do piwnicy, i zjeść (w końcu mieli komin!), umarliśmy tam, ale na szczęście udało nam się jakoś uciec po wcześniejszym przespaniu się.
Do zapamiętania
- "Stało się.... Rozdzielamy się!!"
- "Przecież że to kanibale, tam jest komin, tam grill, znaki są niepodważalne, a do tego pewnie są nazistami"
- "krwiokale, twoja podopieczna ma czapeczke ze swastyką, czemu ty nie masz czapeczki ze swastyką?"
- "krwiokale rymuje się z twoim imieniem o0"
...# Day 4:
Po bardzo porannym wstaniu i prędkim udaniu się na peron autobusowy (tym razem benzyna nie wyciekała), wróciliśmy do Wałbrzycha Głównego, gdzie rozdzieliliśmy się na ekipy powrotne. Po następnym upewnieniu się że autoktony nie zajumały samochodu (wszak miał niemieckie oznaczenia), udaliśmy się w kierunku Wrocławia, skąd wracaliśmy bez większych już przygód.
Do zapamiętania:
- w sumie not much, w końcu rano wszyscy sobie jechali.
Summary of the Summary:
Wyjazd uważam za udany, a dodatkowo widzę sporą poprawę kondycyjną w grupie (co jest dodatkowym plusem). Sądzę że chyba wszystkim przypadła do gustu trasa nastawiona na większe zwiedzanie, więc możliwe że będzie się to powtarzać w następnych tego typu wypadach. Dodatkowo jako zmiana na przyszłość trasy będą bardziej sztywne, lub będzie mniejsza ilość ludzi z dostępem do mapy (niestety ale w pewnym momencie mieliśmy z tym pewne problemy), przez co jak liczę będzie mniej postojów pod tytułem "gdzie my jesteśmy". Dodatkowo następne trasy będą prawdopodobnie nieco bardziej wymagające.
For those who were not there:
Jest czego żałować. Wyjazd bardzo udany i klimatyczny, z możliwością nauczenia się czegoś o historii. Oczywiście planuje już kolejne tego typu wyjazdy (na 100% w przyszłym roku, w tym samym terminie), z czego możliwe że jeszcze jeden w tym roku (informacje podam niebawem).
W wersji faktycznej udział wzięli:
-Sao
-Usa
-Ren
-Crow
-Krwiokau
-Przywołaniec krwiokau'a
-Ryjek
Summary:
...# Day 1:
Po PRAWIE potrąceniu liska i Sarnie która chciała rzucić się pod koła żeby wyłudzić odszkodowanie, dojechaliśmy PRAWIE rano.
Niestety mimo logicznego podejścia, szybko okazało się że stacja Wałbrzych Główny, z Wałbrzychem ma tyle wspólnego co sama nazwa.
Po w miarę prędkim ogarnięciu się i braku żadnych "łamiących przepisy" zachowań na stacji przy policjantach którym najwyraźniej ktoś ukradł radiowóz, udaliśmy się w drogę.
Początek trasy polegający na odnalezieniu autobusu (do złudzenia przypominającego pociąg, ale wyciekała z niego benzyna), i przejeździe jakże pewnie wyglądającym mostem do nie wzbudzającego podejrzeń tunelu, pokonaliśmy raczej szybko.
Po dotarciu na koniec trasy (stacja "zadupie" to chyba dobre określenie?) w końcu byliśmy na miejscu.
Początek trasy pieszej przebiegał dość dobrze, niestety też jak się później okazało już pierwszego dnia mieliśmy straty w ludziach. Mimo to dnia pierwszego zrobiliśmy największą trasę (na moje oko szacuję ponad 20km, więc jednak lepiej niż można było przewidzieć), i mimo że pod koniec wszyscy umierali (lub prosili o zepchnięcie ich do rowu i porzucenie do następnego dnia rano), uważam że poszło nam nad wyraz dobrze.
Z rzecz wartych zapamiętania:
- "tu są wilkołaki"
- "wielka dziura za kasynem"
...# Day 2:
Po niestety porannym umieraniu (wszak obudziły nas wygłoszone owce) i późnej pobudce (śniadaniu, myciu, zwiedzeniu, drugim śniadaniu, itp), ruszyliśmy niestety strasznie późno. Mimo to doszliśmy na szczyt wielkiej sowy (w sumie daleko nie mieliśmy). Tam napotkały nas w sumie największe tłumy i wesoły dziad z wieży który nic nie robił sobie z cennika, kwitując to "muszę iść się wysrać". Na wieży też okazało się że korm, kormem nie jest, stąd też stał się KrwioKauem (po więcej informacji odsyłamy do powieści "KREW I KAU" która powstanie... kiedyś).
W późniejszym czasie zaczęliśmy schodzenie w góry w kierunku Walimia (Walim pod Moszną). Niestety był to najbardziej niefajny odcinek, czego powodem był brak zdecydowania i zbyt dużo osób komentujących mapę (lub w ogóle mających do niej wgląd). Całe szczęście niektórzy opamiętali się z kierunkiem, i już niebawem byliśmy w rzeczce. Po wizycie w tamtejszych sztolniach muzealnych udaliśmy się do bliżej niezidentyfikowanego pola namiotowego (które okazało się wielubną ściemą), gdzie udało nam się spocząć na noc.
Do zapamiętania:
- "Rozmowy Usy z Owcami"
- "Mówiłem, mape niesie ten i żaden qwa inny!"
- "Side Quest - chcesz rozbić namiot, wyjmij kleszcze z pieseła"
...# Day 3:
Po tym razem logiczniejszej pobudce rano, ruszyliśmy od razu w kierunku kolejnej sztolni. Niestety wbrew wcześniejszemu planowi udało nam się odwiedzić tylko jedną z 2 większych, jednak i tak uważam że było warto. Po drodze i znalezieniu ścieżki odbijającej z drogi (w końcu była oznaczona), i mijaniu transportu żydów w pasiakach udało nam się dotrzeć do Włodarza.
Na miejscu okazało się ze trafiliśmy w dosyć fajnym terminie, dnia tego miała miejsce mini inscenizacja, dzięki czemu można było pooglądać fajnie wyglądające niemieckie odzienia. Po następnym zwiedzeniu sztolni (tym razem znacznie większej), w trakcie czego wyprowadziliśmy krwiokaua pod ziemie i...wpakowaliśmy na łódkę bo boi się wody, udaliśmy się w dalszą trasę. Mimo przepoczwarzenia buta w błoto sądzę że to była najfajniejsza część trasy ze względu na brak szlaku, przez co i lepsze niespodzianki.
Po odnalezieniu drogi, udaliśmy się w kierunku nawiedzonej budki ze zniczem, którą mijaliśmy dnia 1, skąd po małej przerwie poszliśmy w stronę ostatniego noclegu. Nocleg ten miał miejsc u (najprawdopodobniej) Nazi Kanibali którzy tylko czekali żeby nas uśpić, wsadzić do piwnicy, i zjeść (w końcu mieli komin!), umarliśmy tam, ale na szczęście udało nam się jakoś uciec po wcześniejszym przespaniu się.
Do zapamiętania
- "Stało się.... Rozdzielamy się!!"
- "Przecież że to kanibale, tam jest komin, tam grill, znaki są niepodważalne, a do tego pewnie są nazistami"
- "krwiokale, twoja podopieczna ma czapeczke ze swastyką, czemu ty nie masz czapeczki ze swastyką?"
- "krwiokale rymuje się z twoim imieniem o0"
...# Day 4:
Po bardzo porannym wstaniu i prędkim udaniu się na peron autobusowy (tym razem benzyna nie wyciekała), wróciliśmy do Wałbrzycha Głównego, gdzie rozdzieliliśmy się na ekipy powrotne. Po następnym upewnieniu się że autoktony nie zajumały samochodu (wszak miał niemieckie oznaczenia), udaliśmy się w kierunku Wrocławia, skąd wracaliśmy bez większych już przygód.
Do zapamiętania:
- w sumie not much, w końcu rano wszyscy sobie jechali.
Summary of the Summary:
Wyjazd uważam za udany, a dodatkowo widzę sporą poprawę kondycyjną w grupie (co jest dodatkowym plusem). Sądzę że chyba wszystkim przypadła do gustu trasa nastawiona na większe zwiedzanie, więc możliwe że będzie się to powtarzać w następnych tego typu wypadach. Dodatkowo jako zmiana na przyszłość trasy będą bardziej sztywne, lub będzie mniejsza ilość ludzi z dostępem do mapy (niestety ale w pewnym momencie mieliśmy z tym pewne problemy), przez co jak liczę będzie mniej postojów pod tytułem "gdzie my jesteśmy". Dodatkowo następne trasy będą prawdopodobnie nieco bardziej wymagające.
For those who were not there:
Jest czego żałować. Wyjazd bardzo udany i klimatyczny, z możliwością nauczenia się czegoś o historii. Oczywiście planuje już kolejne tego typu wyjazdy (na 100% w przyszłym roku, w tym samym terminie), z czego możliwe że jeszcze jeden w tym roku (informacje podam niebawem).
Last edited by ryuzok on Wed Jun 17, 2015 7:06 pm, edited 1 time in total.
Re: Wypad Leśno-Górski Vol.2 2015
ryuzok wrote:
W wersji faktycznej udział wzięli:
-Sao
-Usa
-Ren
-Krwiokau
-Przywołaniec krwiokau'a
-Ryjek

Re: Wypad Leśno-Górski Vol.2 2015
wut, sorry Crow, już poprawione!
...mówiłem kiedyś że nigdy nie umiałem pisać takich podsumowań poza pracą? :O
...mówiłem kiedyś że nigdy nie umiałem pisać takich podsumowań poza pracą? :O