Xellas
Xellas wrote:Te trzy argumenty i tak nie specjalnie do mnie przemawiają.
Bo to taka wielka różnica dla mieszkańców, skoro i tak im te kryształy wszyscy znoszą do miasta...
Ale przetworzone, a nie formie czystej. To spora różnica, rozumiem, że teraz 3 punkty są logiczne.
Za to logiczne jest, że tam je wydobywali, ale się skończyły, ludzie poszli dalej szukać, a wracali zawsze do Khartum, bo to jak z kopalniami złota, miasto powstaje tam gdzie coś się dzieje - skoro miasto jest duże musiało się dużo dziać. Przecież specjaliści pracujący na nich, nie będą latać za każdą żyłą tylko wolą posiedzieć, a górnicy i tak przyjdą do nich.
Bardziej logiczne jest, że tam najpierw wylądowali koloniści,a nie na niebezpiecznych złożach. Tam też powstały pierwsze skupiska ludzkie, tak jak w USA. A teraz uwaga czemu? Ponieważ:
1. Tam rozwinął się przemysł logistyczny (kopalnie mogły powstawać i padać, ale wszystko musiało jechać przez Khartum, jakkolwiek daleko by nie było, tylko w Khartum jest środowisko dla portu, a ludzie w Khartum zarabiali na prowizjach, co było bardziej bezpieczną formą zarobku niż życie w kopalniach, które powstawały i upadały, a na które na dodatek najeżdżano).
2.Tu też trafiali wszyscy przybysze, rozwijał się też przemysł hotelarski i usługowy.
3. No i towary z zewnątrz. Handel zaspokajający potrzeby planety. Górnik mógł wydobyć minerały, ale i tak dużą część za prowizje ściągali mieszkańcy Khartum, a resztę pieniędzy wyciągali od górnika za towary, które mu sprzedawali.
A btw. nie warto stawiać miasta na byłych terenach wydobywczych, co chwila słychać o jakiś pęknięciach czy nawet czasem zawaleniach na Śląsku.
Crow
CA nie wyczuwa minerałów. A Sat wypuściła swoje miniony tam, gdzie teraz jak twierdzi rzeczywiście nie ma, co szukać. Myślę, że wystarczy Twojego protekcjonizmu. I wiedz, że nie oczekuję wdzięczności za to, że quest się ożywił, chociaż listy miłosne od czasu do czasu są jak najbardziej wskazane.
Dużo się nie stało najwyżej stracą trochę czasu, który my też poświęciliśmy. Wróćmy do pisania.