Re: Teoria Wzrostu
Posted: Wed Feb 27, 2013 3:47 pm
- I tak mniej więcej przedstawia się sytuacja - zakończył opowieść Ehren, odstawiając kamienny kubek na drewnianą tacę. Poczym zanurzył się w zalatującej zgniłym jajem wodzie.
Krasnaludy były pragmatycznym ludem. I wbrew obiegowej opinii, rasą dbającą o higienę. Kiedy więc eskapada górnicza wgryzła się w skałę nieopodal wylotu tunelu, niezajmujący się akurat kopaniem podjęli ograniczoną eksploracje.
I odnaleźli ruiny czegoś co mogło być tylko i wyłącznie
kurortem wypoczynkowym . Ruiny zamieszkiwało kolejne plemię stosunkowo prymitywnych łowców bestii - chociaż to, jak szybko zaadoptowali się do zapewniania górnikom wszelkich potrzeb budziło pewne podejrzenia.
Negocjacje początkowo miały miejsce w hali zebrań wioski. Przybycie Ehrena z obstawą zdemolowało pomiesczenia wydrążone w skale i praktycznie cały obóz krasnoludów przeniósł się na powierzchnię. Plusem był lepszy widok i bierząca ciepła woda, a długobrodzi w ramach rozrywki układali urobek z kopalni w formie całkiem imponującego muru obronnego. A szefostwo obu cyrków zaległo po posiłku w gorących źródłach.
-Więc sugerujesz połączenie sił? - Urzu wynurzył się jedynie na tyle by nieco bulgocząc wypowiedzieć to zdanie.
Ryghart nie podzielał entuzjazmu rozmówcy do odmakania, jednak nie narzekał - kąpiel faktycznie była miłą odmianą wobec ogólnego upału i duchoty panującej w dżungli.
-Dlaczego nie? Wy macie całkiem niezły środek transportu, my mamy środki zaczepno obronne. Nasze cele nie kolidują ze sobą, wrogów wokół nie brakuje, a i jest jeszcze kwestia zergów- argumentował Wells, posiłkując się w wyliczance palcami i nie zwracając uwagi na Behemota wiosłującego w stronę pływającej tacy z trunkami - Psia Liga jest na tyle daleko iż możemy ich póki co pominąć w rozważaniach. Najbliżej mamy Agendę.
-Taa... mówisz że droga do Khartum jest w dobrym stanie?
-Poza Agendą na szlaku tak. Moje siły mogą podróżować normalnymi szlakami, ale wasz...co to w zasadzie jest?- Wells machnał ręką mniej więcej w stronę tunelu. Krasnaludy, chwilowo zawieszając postęp prac górniczych z entuzjazmem poczęły powiększać otwór.
-Mój sekretarz twierdzi iż kiedyś była to laweta startowa. Do czego, nie był w stanie powiedzieć. Czymkolwiek bawiono się tutaj kiedyś, zniknęło z powierzchni planety - Ehren szturchnął stopą zapas trunków, który począł dryfować w jego stronę - przynajmniej nie brakuje miejsca. Możemy zabrać wasze siły w całości i jeszcze zostanie miejsce.
-Znaczy, teraz?
-Może niekoniecznie. Ale jeśli zostawić mam tutaj ten mobilny kocioł parowy, potrzebuję jakiegoś alternatywnego środka transportu. I coś większego niż motor - Ehren z lekką nutką żalu wspomniał upchane w trzewiach pociągu drogowego trójkołowce.
-Myślę iż Zakon Cienistego Młota będzie mógł tutaj pomóc, panie Urzu.-
-To doskonała nowina, panie Wells. Teraz, nim reszta naszych towarzyszy do nas dołączy, porozmawiajmy o Khartum. Więc poza murami nie mają żadnych poważniejszych środków obronnych?
Krasnaludy były pragmatycznym ludem. I wbrew obiegowej opinii, rasą dbającą o higienę. Kiedy więc eskapada górnicza wgryzła się w skałę nieopodal wylotu tunelu, niezajmujący się akurat kopaniem podjęli ograniczoną eksploracje.
I odnaleźli ruiny czegoś co mogło być tylko i wyłącznie
kurortem wypoczynkowym . Ruiny zamieszkiwało kolejne plemię stosunkowo prymitywnych łowców bestii - chociaż to, jak szybko zaadoptowali się do zapewniania górnikom wszelkich potrzeb budziło pewne podejrzenia.
Negocjacje początkowo miały miejsce w hali zebrań wioski. Przybycie Ehrena z obstawą zdemolowało pomiesczenia wydrążone w skale i praktycznie cały obóz krasnoludów przeniósł się na powierzchnię. Plusem był lepszy widok i bierząca ciepła woda, a długobrodzi w ramach rozrywki układali urobek z kopalni w formie całkiem imponującego muru obronnego. A szefostwo obu cyrków zaległo po posiłku w gorących źródłach.
-Więc sugerujesz połączenie sił? - Urzu wynurzył się jedynie na tyle by nieco bulgocząc wypowiedzieć to zdanie.
Ryghart nie podzielał entuzjazmu rozmówcy do odmakania, jednak nie narzekał - kąpiel faktycznie była miłą odmianą wobec ogólnego upału i duchoty panującej w dżungli.
-Dlaczego nie? Wy macie całkiem niezły środek transportu, my mamy środki zaczepno obronne. Nasze cele nie kolidują ze sobą, wrogów wokół nie brakuje, a i jest jeszcze kwestia zergów- argumentował Wells, posiłkując się w wyliczance palcami i nie zwracając uwagi na Behemota wiosłującego w stronę pływającej tacy z trunkami - Psia Liga jest na tyle daleko iż możemy ich póki co pominąć w rozważaniach. Najbliżej mamy Agendę.
-Taa... mówisz że droga do Khartum jest w dobrym stanie?
-Poza Agendą na szlaku tak. Moje siły mogą podróżować normalnymi szlakami, ale wasz...co to w zasadzie jest?- Wells machnał ręką mniej więcej w stronę tunelu. Krasnaludy, chwilowo zawieszając postęp prac górniczych z entuzjazmem poczęły powiększać otwór.
-Mój sekretarz twierdzi iż kiedyś była to laweta startowa. Do czego, nie był w stanie powiedzieć. Czymkolwiek bawiono się tutaj kiedyś, zniknęło z powierzchni planety - Ehren szturchnął stopą zapas trunków, który począł dryfować w jego stronę - przynajmniej nie brakuje miejsca. Możemy zabrać wasze siły w całości i jeszcze zostanie miejsce.
-Znaczy, teraz?
-Może niekoniecznie. Ale jeśli zostawić mam tutaj ten mobilny kocioł parowy, potrzebuję jakiegoś alternatywnego środka transportu. I coś większego niż motor - Ehren z lekką nutką żalu wspomniał upchane w trzewiach pociągu drogowego trójkołowce.
-Myślę iż Zakon Cienistego Młota będzie mógł tutaj pomóc, panie Urzu.-
-To doskonała nowina, panie Wells. Teraz, nim reszta naszych towarzyszy do nas dołączy, porozmawiajmy o Khartum. Więc poza murami nie mają żadnych poważniejszych środków obronnych?