Page 4 of 18

Re: Galerianki

Posted: Tue Oct 27, 2009 8:18 pm
by Caerth
Alienka wrote:Usa, ale on wyśmiał zanim zapytał co oznacza według mnie dobre wychowanie :) To mnie dziwi.
A Twoja znajoma ciekawie rozumuje jak na chrześcijankę... hm :)

Jak napisał mistrz Pratchett z mistrzem Gaimanem " To, że ktoś jest aniołem nie oznacza że jest naiwniakiem".
Coś w tym jest. W dzisiejszych czasach bycie "przykładnym" chrześcijaninem przeważnie wychodzi bokiem. Albo i tyłem.

Re: Galerianki

Posted: Tue Oct 27, 2009 9:04 pm
by Namakku
Alienko Alienko Alienko...

... naprawdę nie interesuje mnie co ARek sądzi (w tym konkretnym przypadku akurat ;]), gdyż Cai jedynie podsumował moje podejście do życia. Straciłem złudzenia że świat jest miły, a ludzie w większości życzą mi dobrze gdyż, jakkolwiek pięknie by ta ułuda nie brzmiała, ludzie w większości życzą dobrze jedynie sobie. Jeśli wierzysz w tekst tej piosenki to twój wózek, pchaj go sama, nie mnie się w to wtrącać.

Ależ oczywiście że nie zapytałem co rozumiesz przez pojęcie dobrego wychowania, gdyż mało mnie to obchodzi. Śmieje się z ludzi, którzy mówią jak to będą dobrze wychowywać swoje dzieci, a potem dbają o dom (dosłownie, nie w przenośni), samochód i pozory względem sąsiadów, nie zaś o wychowanie syna czy córki. Jeśli nie masz jeszcze dzieci, choćbyś na głowie stanęła i tak nie kwalifikujesz się do tej kategorii. Tak więc to mnie powinno raczej dziwić twoje zachowanie.

Re: Galerianki

Posted: Wed Oct 28, 2009 6:40 pm
by Farmazon
Witajcie moi mili. Przysłuchiwałem się dyskusji długo i namiętnie aż dotarła do momentu gdy obrót spraw zmusił mnie do zmiany postanowienia podjętego po wojnie ze Zgromadzeniem. "Po 11. Trolli karmić nie będziesz." -Miłość zmienia naturę człowieka więc raz jeszcze wejdę w rozmowę z Nitem. Jak za starych lat. Pamiętasz Chi?
Image

Odnosząc się do tematu ogólnego- o galeriankach, czyli małoletnich prostytutkach oddających się za gadżety czy ubrania słyszałem około roku zanim otrzymały swoją nazwę i dokument.

Bodajże Angora (pismo, które cenię za walory humorystyczne i niezły komentarz sieci) przeprowadzała wywiady z kilkoma z tch dziewczyn i opisywała ich zachowania. Badano dokładnie te same sprawy, o których opowiadacie w tym temacie. Zastanawiali się zatem czy powodem są za bogaci rodzice którzy rozpuszczają dziecko, czy też zbyt ubodzy rodzice, przez których dzieciak jest nazywany obdartusem w gronie rówieśników.
Drugim punktem widzenia był stosunek nastolatek do rodziców i do klientów, czy czują się doceniane w domu, czy rodzice poświęcają im dość uwagi, umieją rozmawiać o problemach, czy też może prostytucja jest dla nich sposobem na dowartościowanie ego po odrzuceniu przez rodziców i kolegów z klasy.

I jak zwykle, moi drodzy, na zastanawianiu się skończyło.
To temat rzeka, każda rodzina inna, każda galerianka z innego domu, klasy, osiedla. Nie da się jak przy ubiciu czyjejś krowy siekierą powiedzieć, ten jest winien i zamknąć sprawy. Autor/autorzy jak zawsze naświetlają nam problem i zostawiają nas pośrodku siatki wątków.

Odwieczna zagrywka -każdy z nas dobierze sobie winowajce ("O! to ci źli nauczyciele!"; "Ha- to wina kościoła!"; "Nie, nie wszystkiemu winien Roman Polański, on zdeprawował młodzież!") i z poczuciem wyższości moralnej oraz dobrze spełnionego obowiązku komentatora bieżących pójdzie spać.

Autorzy zaś siędą se na bzyzku i zacierając ręce będą popijać martini naigrywając się z kolejnego "R-R-raaaage"ującego trolla. Please...
Image

Nie sądzicie, że już starczy? Powzdychaliśmy nad tym jakie to niemoralne, złe, i w ogóle fuj-fuj-fuj. Can we please, move on? As a forum?

A teraz co do następnej części, która jest w dużej mierze oparta na własnych przemyśleniach i o której opowiadała wam Alienka. Pomimo, że jesteśmy równie mocno jak wy (jeżeli nie bardziej) udręczeni przez dorosłość, niewykorzystane szanse i zawiedzione nadzieje to mamy głęboką wiarę, że człowiek jest z natury dobry (nie w sensie kanibalistycznym).
Sęk w tym, że ciągnie go zarówno ku dobru i złu. Również w obu tych pierwiastkach odnaleźć może ukojenie.
Pomimo iż przesiąknięci jesteśmy, Ja i Ali, goryczą zdrad, złamanych marzeń i pozostałości od backstabujących przyjaciół wierzymy, że da się dzieciom przekazać dobry wzorzec. Mówi się, że wszyscy w końcu stajemy się swoimi rodzicami, ich błędy stają się naszymi błędami. Istnieje pogląd, że każdy z nas jest z góry skazany na powielanie kalki agresji i odrzucenia wyniesionej z domu. Ja i Ali wierzymy, że to słabość siły woli warunkuje, że syn przekaże wzorce swojego ojca na dziecko. Słabość i brak wyobraźni powodują, że tzw. "patologiczni rodzice" idą po najlżejszej linii oporu. Zapadają się w siebie, piją lub uciekają od dziecka aby uciec od odbicia samych siebie.

Nie musi tak być. Można wychować dzieci na fajnych ludzi. Wystarczająco "normalnych" aby mogły się odnaleźć w grupie. Wystarczająco "postrzelonych" by grupa nie zdominowała ich i nie pożarła ich indywidualności.
Znam osobiście dzieci ludzi, którym udało się to osiągnąć. Nie było fiołków i róż. Trzeba było poświęcać własną wolność, zdrowie i czas za to aby nie wychować młodocianych oprychów. Toteż rodzice nie byli ideałami, popełniali błędy, targała nimi niemoc lub żal. Ale dali radę i jak na razie (ponieważ nikt nie wie czy w przyszłości ich progeniturze nie odbije palma i nie zaczną kraść, mordować i gwałcić) ich latorośle wystawiają im dobre świadectwo.
W końcu- czym chcemy pokazać się przyszłości? Exegi monumentum aere perennius. Ale nie w kamieniu czy drewnie. Wykształconą od zera firmę ktoś ci przejmie po twojej śmierci, zbudowany od fundamentów (oszalowanych oraz z bloczków betonowych) dom rozpadnie się z upływem czasu. Nikt nie spojrzy na nie i nas nie wspomni choćbyśmy jak grzyby po deszczu fundowali pamiątkowe tablice. (Zapomnijcie o dokonywaniu czynów heroicznych albo byciu gwiazdami rocka. To się nie stanie. O tym już pisałem w innym temacie.)
Z dużą dozą prawdopodobieństwa mogę stwierdzić, że jedynym momentem gdy ktoś nas pochwali będzie moment gdy ludzie na sali szpitalnej zdziwią się, że dorosły mężczyzna siedzi przy niedołężnych rodzicach w szpitalu i czyta im książki, choć wcale nie musi i jest już dawno po godzinach odwiedzin.
-Piękny mit lub iluzja, żyjecie w świecie marzeń Samuelu- powiecie.-Pleciesz farmazony lordzie Farmazon!

Cóż. Mamy na to jedną odpowiedź.
Image

To nasz mit i nasza iluzja. I tak, możemy ją wielbić, hołubić i pieścić. To jest to co nas napędza i daje nam siłę.

Oboje z Alienką uważamy, iż to jawny bullshit, gdy ktoś deklaruje, iż w nic już nie wierzy i niczego nie oczekuje. Dopóki takiej osoby, post facto, nie zobaczymy na liście zgonów u koronera z poderżniętymi nadgarstkami jako przyczyną śmierci to nie uwierzymy jego słowom.
Wy zaś, macie pełne prawo nie wierzyć naszym, dopóki nie spotkacie naszej dzieciarni za 20 lat.

Pokój waszym duszom.
Lord Farmazon over and out.

Re: Galerianki

Posted: Wed Oct 28, 2009 8:00 pm
by Caerth
Farmazon wrote:Witajcie moi mili. Przysłuchiwałem się dyskusji długo i namiętnie aż dotarła do momentu gdy obrót spraw zmusił mnie do zmiany postanowienia podjętego po wojnie ze Zgromadzeniem. "Po 11. Trolli karmić nie będziesz." -Miłość zmienia naturę człowieka więc raz jeszcze wejdę w rozmowę z Nitem. Jak za starych lat. Pamiętasz Chi?
Image

Odnosząc się do tematu ogólnego- o galeriankach, czyli małoletnich prostytutkach oddających się za gadżety czy ubrania słyszałem około roku zanim otrzymały swoją nazwę i dokument.

Bodajże Angora (pismo, które cenię za walory humorystyczne i niezły komentarz sieci) przeprowadzała wywiady z kilkoma z tch dziewczyn i opisywała ich zachowania. Badano dokładnie te same sprawy, o których opowiadacie w tym temacie. Zastanawiali się zatem czy powodem są za bogaci rodzice którzy rozpuszczają dziecko, czy też zbyt ubodzy rodzice, przez których dzieciak jest nazywany obdartusem w gronie rówieśników.
Drugim punktem widzenia był stosunek nastolatek do rodziców i do klientów, czy czują się doceniane w domu, czy rodzice poświęcają im dość uwagi, umieją rozmawiać o problemach, czy też może prostytucja jest dla nich sposobem na dowartościowanie ego po odrzuceniu przez rodziców i kolegów z klasy.

I jak zwykle, moi drodzy, na zastanawianiu się skończyło.
To temat rzeka, każda rodzina inna, każda galerianka z innego domu, klasy, osiedla. Nie da się jak przy ubiciu czyjejś krowy siekierą powiedzieć, ten jest winien i zamknąć sprawy. Autor/autorzy jak zawsze naświetlają nam problem i zostawiają nas pośrodku siatki wątków.

Odwieczna zagrywka -każdy z nas dobierze sobie winowajce ("O! to ci źli nauczyciele!"; "Ha- to wina kościoła!"; "Nie, nie wszystkiemu winien Roman Polański, on zdeprawował młodzież!") i z poczuciem wyższości moralnej oraz dobrze spełnionego obowiązku komentatora bieżących pójdzie spać.

Autorzy zaś siędą se na bzyzku i zacierając ręce będą popijać martini naigrywając się z kolejnego "R-R-raaaage"ującego trolla. Please...
Image

Nie sądzicie, że już starczy? Powzdychaliśmy nad tym jakie to niemoralne, złe, i w ogóle fuj-fuj-fuj. Can we please, move on? As a forum?

A teraz co do następnej części, która jest w dużej mierze oparta na własnych przemyśleniach i o której opowiadała wam Alienka. Pomimo, że jesteśmy równie mocno jak wy (jeżeli nie bardziej) udręczeni przez dorosłość, niewykorzystane szanse i zawiedzione nadzieje to mamy głęboką wiarę, że człowiek jest z natury dobry (nie w sensie kanibalistycznym).
Sęk w tym, że ciągnie go zarówno ku dobru i złu. Również w obu tych pierwiastkach odnaleźć może ukojenie.
Pomimo iż przesiąknięci jesteśmy, Ja i Ali, goryczą zdrad, złamanych marzeń i pozostałości od backstabujących przyjaciół wierzymy, że da się dzieciom przekazać dobry wzorzec. Mówi się, że wszyscy w końcu stajemy się swoimi rodzicami, ich błędy stają się naszymi błędami. Istnieje pogląd, że każdy z nas jest z góry skazany na powielanie kalki agresji i odrzucenia wyniesionej z domu. Ja i Ali wierzymy, że to słabość siły woli warunkuje, że syn przekaże wzorce swojego ojca na dziecko. Słabość i brak wyobraźni powodują, że tzw. "patologiczni rodzice" idą po najlżejszej linii oporu. Zapadają się w siebie, piją lub uciekają od dziecka aby uciec od odbicia samych siebie.

Nie musi tak być. Można wychować dzieci na fajnych ludzi. Wystarczająco "normalnych" aby mogły się odnaleźć w grupie. Wystarczająco "postrzelonych" by grupa nie zdominowała ich i nie pożarła ich indywidualności.
Znam osobiście dzieci ludzi, którym udało się to osiągnąć. Nie było fiołków i róż. Trzeba było poświęcać własną wolność, zdrowie i czas za to aby nie wychować młodocianych oprychów. Toteż rodzice nie byli ideałami, popełniali błędy, targała nimi niemoc lub żal. Ale dali radę i jak na razie (ponieważ nikt nie wie czy w przyszłości ich progeniturze nie odbije palma i nie zaczną kraść, mordować i gwałcić) ich latorośle wystawiają im dobre świadectwo.
W końcu- czym chcemy pokazać się przyszłości? Exegi monumentum aere perennius. Ale nie w kamieniu czy drewnie. Wykształconą od zera firmę ktoś ci przejmie po twojej śmierci, zbudowany od fundamentów (oszalowanych oraz z bloczków betonowych) dom rozpadnie się z upływem czasu. Nikt nie spojrzy na nie i nas nie wspomni choćbyśmy jak grzyby po deszczu fundowali pamiątkowe tablice. (Zapomnijcie o dokonywaniu czynów heroicznych albo byciu gwiazdami rocka. To się nie stanie. O tym już pisałem w innym temacie.)
Z dużą dozą prawdopodobieństwa mogę stwierdzić, że jedynym momentem gdy ktoś nas pochwali będzie moment gdy ludzie na sali szpitalnej zdziwią się, że dorosły mężczyzna siedzi przy niedołężnych rodzicach w szpitalu i czyta im książki, choć wcale nie musi i jest już dawno po godzinach odwiedzin.
-Piękny mit lub iluzja, żyjecie w świecie marzeń Samuelu- powiecie.-Pleciesz farmazony lordzie Farmazon!

Cóż. Mamy na to jedną odpowiedź.
Image

To nasz mit i nasza iluzja. I tak, możemy ją wielbić, hołubić i pieścić. To jest to co nas napędza i daje nam siłę.

Oboje z Alienką uważamy, iż to jawny bullshit, gdy ktoś deklaruje, iż w nic już nie wierzy i niczego nie oczekuje. Dopóki takiej osoby, post facto, nie zobaczymy na liście zgonów u koronera z poderżniętymi nadgarstkami jako przyczyną śmierci to nie uwierzymy jego słowom.
Wy zaś, macie pełne prawo nie wierzyć naszym, dopóki nie spotkacie naszej dzieciarni za 20 lat.

Pokój waszym duszom.
Lord Farmazon over and out.
Dziękuję za podsumowanie tematu. I wrażeń niektórych z nas, w tym niżej podpisanego.
I zmotywowanie do, jak ładnie określiłes, choć niezupełnie tymi słowami, "bycia dobrym człowiekiem".
Czuje się kopnięty w zadek.

Re: Galerianki

Posted: Wed Oct 28, 2009 10:30 pm
by Distant
Farmazon wrote:Oboje z Alienką uważamy, iż to jawny bullshit, gdy ktoś deklaruje, iż w nic już nie wierzy i niczego nie oczekuje. Dopóki takiej osoby, post facto, nie zobaczymy na liście zgonów u koronera z poderżniętymi nadgarstkami jako przyczyną śmierci to nie uwierzymy jego słowom.
Po konsumpcji kolejnych wypocin Alienki i Samuela stwierdzam. Jeśli wiedza to potęga, a ignorancja to błogosławieńtwo to ty Sammuel jesteś Santo Subito.

Re: Galerianki

Posted: Thu Oct 29, 2009 12:23 am
by Windukind
Ostro oceniasz Dist. Myślę, że Sami ogarnięty miłością i górnolotnymi myślami po prostu nie składnie ubrał swój przekaz i go zmącił. Trudno. Ja za to czytałem artykuł o Podrózach za Seks. Czyli jak studentki znajdują sobie ultrabogatych sponsorów i latają po świecie. W pewnym momencie zaopatrzono artykuł w analizę psychologiczną jednej z bohaterek:

"Psychoterapeutka Mira Dziekańska szuka przyczyn instrumentalnej, odartej z uczuć relacji Moniki z mężczyznami. – To ucieczka przed negatywnymi emocjami, które wiązałyby się z zaangażowaniem – mówi Dziekańska. – Uprzedmiotowienie samej siebie jako mechanizm obronny przed przeżywaniem przykrych emocji w związku ze sprzedażą własnego ciała w naturalny sposób przenosi się na spostrzeganie odbiorcy usługi - najczęściej mężczyzny - jako przedmiotu transakcji, a nie podmiotu społecznej wymiany dóbr – dodaje."

Bardzo empatycznie, ale czy przyczyną nie może być po prostu łatwiejsze życie. 8-9 h tyrania czy wakacje w Wenezueli i drogie prezenty? Większość ludzi w USA żyje na kredyt, bo jak się coś chce to można odrazu polecieć i kupić. Komu się chce czekać i męczyć, skoro można łatwo i szybko?

Re: Galerianki

Posted: Thu Oct 29, 2009 8:32 am
by Alienka
Hah.. Disu, jeśli mądrością nazywasz wieczne sarkanie na to jak jest źle i jak może być tylko gorzej (bo przecież całego świata nie naprawimy), to pozostawię Cię z tą "mądrością". To z kolei Twój świat, w który masz prawo wierzyć. Polecam jednak lekturę de Mello. Kiedyś :)

Windu - uważam, że Sam zrobił to bardzo zgrabnie i ubrał w konkretne słowa od początku do końca to, o co nam chodziło. To nie jest koncepcja, która ot tak wypączkowała ;) Spotkały się po prostu dwie istoty o podobnym, wypracowanym światopoglądzie /CBDO/. Zadziwiające, że dla wielu tak trudnym do zaakceptowania, jak widzę...

Re: Galerianki

Posted: Thu Oct 29, 2009 11:15 am
by Chimeria
Farmazon wrote:(...) Jak za starych lat. Pamiętasz Chi?
Image

ImageImageImageImage

Tak, pamiętam!!!@@"



Głębszy koment jak wrócę i dosiądę lapa, wasze posty mnie rozwalają, zwłaszcza zmęczonych i jakże "doświadczonych" życiem nygusow i maruderów. P; Dyskusja byla ciekawa póki nie zaczęliście geez'owac i chrystepanowac...

Re: Galerianki

Posted: Thu Oct 29, 2009 12:29 pm
by Caerth
To nie maruderstwo - to depresja >]

A poważnie, wielu z nas nie ma powodów by być szczególnie pozytywnie nastawionymi do życia. Dyskusja na temat, jakby nie było, zepsucia i upadku moralności pozwala nam, emofagom, wyładować się i uwidocznić nasze mhroczne i zue wnętrza.
Czym pewnie irytujemy otoczenie. I o to chodzi.

Do tego dochodzi podejście zdroworozsądkowe, które postawione obok emo i desperacji wygląda zadziwiająco podobnie. A po krótkiej wymianie argumentów dla otoczenia może stac się nierozróżnialne.

Ale wracając do tematu - nie wymyślimy nic nowego. Siłowa opcja rozwiązania problemu (spisywanie i odstawianie galerianek do domów, areszt, inne formy nadzoru) nie sprawdzą się w Polsce - przekorna natura tego narodu skutecznie udowadniała, że tą drogą nic się nie osiągnie. A to, co zakazane, smakuje najlepiej, więc do dreszczyku emocji związanego z nowym telefonem czy ciuchem dojdzie jeszcze radość z łamania prawa...

Z drugiej strony, ignorowanie problemu zmarginalizuje jedynie problem w opinii ogółu - galerianki będą się miały dobrze i będą prosperować, póki znowu nie wyniknie jakaś afera, najpewniej związana z seksem, nieletnią i " nie wiedziałem, że ma dziesięć lat, panie władzo, wyglądała na osiemnaście!"

Z trzeciej.... pozostaje rozmowa. Ale to oczywiście, jest nierealne.

ps zdecydowanie, kto się na klona Wodza zrzuca?==

Re: Galerianki

Posted: Fri Oct 30, 2009 10:10 am
by Chimeria
Caerth wrote:To nie maruderstwo - to depresja >]

A poważnie, wielu z nas nie ma powodów by być szczególnie pozytywnie nastawionymi do życia.
Mój komentarz ograniczy się do tego:
Image
Ale wracając do tematu - nie wymyślimy nic nowego.
Guess so. Chyba wszystko zostało już powiedziane.