Teoria Wzrostu

Wyprawy w nieznane i znane rejony, mające na celu ratowanie świata lub pogrążanie go w chaosie. Przygoda w Multiświecie to rzecz pewna.
Locked
User avatar
Crow
Posts: 2584
Joined: Fri Aug 29, 2008 10:51 am

Teoria Wzrostu

Post by Crow »

WWW”Wydawałoby się, że Multiświat nie ma wyróżnionego kierunku, lecz po zbadaniu wystarczająco dużego obszaru hiperprzestrzeni odkrywamy bardzo ciekawą zależność. Podążając w pewnym kierunku natrafiamy na światy, o coraz bardziej niestabilnych prawach fizyki. Podążając w drugą stronę natrafiamy na światy, w których prawami fizyki wręcz rządzi jakaś wyższa supersymetria. Zakłada się że zdążając tą drogą w jedną stronę trafi się w końcu do świata Pierwotnego Chaosu, a w drugą do świata Pierwotnego Porządku. Gdzie przez Pierwotny Chaos rozumie się zbiór praw totalnie niestabilnych, a przez Pierwotny Porządek najbardziej stabilny zbiór praw tworzący najdoskonalszą symetrię. Nikt do tych światów jeszcze nie dotarł i są one tylko tworami hipotetycznymi. „ -- Distant Traveller

WWWJedną z pierwszych lekcji początkujących pragnących podróżować między planami, jest zapoznanie się z powyższym fragmentem archiwów Agendy. Podróż zbyt daleko w kierunku jednego z pierwotnych uniwersów jest śmiertelnie niebezpieczna. Siedziby największych organizacji, rodzime strony większości podróżników i zebrane na stronach tego forum przygody ulokowane są zazwyczaj w pobliżu centralnej części Multiświata, gdzie siły Chaosu i Porządku równoważą się.

WWWW przeciągu ostatnich lat zbiegło się kilkanaście doniesień sugerujących, iż panujące w owej centralnej części Multiświata prawa fizyki zostają naruszone. Destabilizacja nie była jednoznacznie łatwa do namierzenia. Ot, woda w zlewie spływa w kierunku niezgodnym z działaniem siły Coriolisa, czy księżyc planety zwiększający swoją orbitę o kilka milimetrów więcej, niż wynikało to z teoretycznych obliczeń. Żadne z zakrojonych na większą skalę badań nie potwierdziły tych teorii. Zostały one natomiast szybko podłapane przez sekty i grupy wieszczące nadchodzący koniec świata. Teoria została w mediach nazwana Chaosrise, ale po krótkiej burzy, w świetle braku konkretnych dowodów na jej poparcie i licznych niespełnionych przepowiedni, odeszła w zapomnienie.

WWWKrótkotrwałe zainteresowanie teorią zaowocowało jednak odkryciem niewielkiego świata Coddar. W rzeczywistości wszystkich możliwości nowe uniwersa odkrywane są regularnie i wiele wskazywało, iż Coddar wkrótce stanie się kolejną mało istotną pozycją w katalogu światów. Tymczasem badania nad teorią Chaosrise, prowadzone przez Academię Omnes Artes Feminarum, doprowadziły do przełomowego odkrycia. Na Coddar, jako na jedynym znanym miejscu w Multiświecie, występuje substancja, która została nazwana kryształami Stabilinum. Kryształy te mają właściwość zmiany rozkładu prawdopodobieństwa w swoim pobliżu. Zwiększane jest prawdopodobieństwo wystąpienia zdarzeń o wysokim prawdopodobieństwie wystąpienia, a zmniejszane tych o małym. Ze względu na tą własność Stabilinum czasem nazywane jest antyspaczeniem. Poważne źródła odrzucają tą nazwę jako błędną – Stabilinum nie jest kwintesencją Porządku, w podobny sposób jak spaczeń kwintesencją Chaosu.

WWWWiedza o Stabilinum dostępna jest tylko w wąskich kręgach najsilniejszych organizacji. Gdyby teoria Chaosrise okazała się prawdziwa, Stabilinum szybko stałoby się jedną z najbardziej wartościowych substancji w Multiuniwersum. Kryształy mogłyby pozwolić opóźnić dryft światów w kierunku Pierwotnego Chaosu, a być może stałyby się jedyną drogą do przetrwania. Nawet bez tego jednak szybko okazało się, iż kryształy Stabilinum są substancją o bardzo szerokim zastosowaniu – od unikania klęsk żywiołowych po niezawodne uzbrojenie.

WWWWystępowanie Stabilinum stwierdzono jedynie na jednym z pięciu kontynentów planety Coddar, znajdującym się w strefie międzyzwrotnikowej. Praktycznie wszystkie odnalezione kryształy mają wielkość pięści dorosłego mężczyzny. Prowadzone w prymitywnych warunkach wydobycie górnicze jest głównym sposobem ich pozyskiwania. Od niepamiętnych czasów kryształy Stabilinum są cenione przez rdzennych mieszkańców planety i pojedyncze egzemplarze znajdują się w posiadaniu lokalnych możnowładców, przywódców odciętych od reszty świata plemion, czy niedostępnych i niebezpiecznych grobowcach dawno zapomnianych królów.

WWWKhartum jest największym i najbardziej zaawansowanym technologicznie miastem planety. Odnalezienie jednego kryształu Stabilinum pozwala uzyskać środki finansowe pozwalające całym rodzinom mieszkać dostatnie w Khartum przez kilkadziesiąt lat. W miarę wyczerpywania się pieniędzy, potomkowie górników przemieszczają się z dzielnic willowych w stronę slumsów. W końcu powracają do górniczych wiosek, w nadziei odnalezienia kolejnego kryształu. Jedynie pięć procent mieszkańców Khartum to stali obywatele, utrzymujący się z mniej lub bardziej legalnej pracy na terenie miasta.

WWWW Khartum swoją siedzibę ma również administracja planety i wybierana w powszechnym głosowaniu dwudziestoosobowa Rada, pełniąca najwyższą funkcję ustawodawczą, wykonawczą i sądowniczą. Jedną z wyłącznych kompetencji Rady jest zarządzanie jedynym na planecie portem gwiezdnym. Rada przebywa na terenie znajdującego się w centrum miasta Pałacu Zieleni.

WWWW ten sposób planeta Coddar, w przeciągu kilku krótkich miesięcy znalazła się w centrum zainteresowania wtajemniczonych odkrywców, poszukiwaczy przygód, zwolenników szybkiego i łatwego zarobku oraz prawdziwych graczy – organizacji pragnących zgromadzić zapasy Stabilinum. Planeta nie została opanowana przez przybyszów tylko z jednego powodu – brama przestrzenna prowadząca do Coddar, a której oba końce znajdują się pod opieką Akademii, jest wyjątkowo wąska i wrażliwa. Przetransportowanie pojedynczych osób z podstawowym wyposażeniem jest już wyzwaniem. Transport zaawansowanych technologii, potężnych artefaktów, czy licznych oddziałów jest niewykonalny. Szybko okazało się, iż charakterystyka bramy wprowadza jeszcze jedno ograniczenie na wydobycie Stabilinum – jednorazowo można przez nią przewieźć tylko jeden kryształ, a nawet to powoduje destabilizację bramy na trudny do przewidzenia okres czasu. Brama znajduje się w odległości kilku godzin lotu od planety.

WWWWywiezienie pojedynczego kryształu z świata Coddar jest zadaniem skomplikowanym logistycznie. W oczywisty sposób, już pozyskanie kryształu jest trudne. Podstawową metodą jest zakładanie lub przejmowanie kopalni i liczenie na odkrycie Stabilinum w czasie wydobycia. Możliwe jest jednak zdobycie któregoś z kryształów znajdujących się już na powierzchni planety. Tu jest miejsce dla zakontraktowanych poszukiwaczy przygód, czy wprawnych kupców i dyplomatów. Po wejściu w posiadanie kryształu konieczne jest jego przechowanie do momentu otrzymania od Akademii Omnes Artes Feminarum informacji o stabilności portalu, a od Rady pozwolenia na start z portu gwiezdnego. Przechowywanie kryształów, jak łatwo się domyślić, jest stosunkowo niebezpieczne. Ze względu na ich niewspółmiernie wysoką wartość są łasym kąskiem dla lokalnych organizacji przestępczych i dzikich klanów. Również konkurencja może uznać, iż ‘wrogie przejęcie’ będzie najbardziej skuteczną metodą pozyskiwania kryształów.

WWWUzyskanie zgody Rady na start do tej pory było stosunkowo proste. Głównym kryterium organizacji kolejności korzystania z portu jest kolejność składania wniosków. Jednym z etapów procedury jest deklaracja transportowanego ładunku, który musi być gotowy do inspekcji w momencie jego składania. Tak więc kryształ Stabilinum musi znajdować się w posiadaniu składającego wniosek jeszcze przed złożeniem wniosku. Teraz, gdy na planetę przybyły organizacje specjalizujące się w negocjacjach i manipulacji, może się okazać, że procedura rozpatrywania wniosków dla niektórych jest bardziej łaskawa niż dla innych.

WWWZagwarantowanie stabilności bramy jest najłatwiejszą częścią procedury. Academia Omnes Artes Feminarum w publicznie dostępnych oświadczeniach ogłasza przywrócenie bramy do stanu stabilności po poprzednim transporcie.

WWWZe względu na stopień złożoności i ryzyko związane z całym procesem, pozyskiwanie Stabilinum jest zadaniem dla całych organizacji, które mogą przybyć na planetę w towarzystwie kilkunastoosobowej ekspedycji. Osoby niezrzeszone, którym uda się dostać na planetę, będą jednak niezwykle cenne, jeśli tylko wykażą się zdolnościami niezbędnymi w pozyskiwaniu Stabilinum.
User avatar
Caerth
Posts: 513
Joined: Sun Feb 22, 2009 9:44 pm
Location: Above

Re: Teoria Wzrostu

Post by Caerth »

Brama prowadząca do tego świata istotnie była jedyna w swoim rodzaju. Natura skrótu wymuszała ciągłe modyfikacje urządzenia i mieszankę wszelkich technologii i mocy magicznych zdolną przyprawić najlepszych adeptów obu o utratę zmysłów. Jednak, mimo trudności związanych z, powiedzmy, geografią, brama trwała. Chociaż w tej sekundzie trafnym byłoby napisanie "desperacko czepiała się istnienia".

Ze wszystkich organizacji multiversum kibole Chaotic Alliance odpowiedzieli pierwsi na wezwanie do grabieży i plą... znaczy, eksploracji, nowego świata. Wobec tak odpowiedzialnego zadania CA wysłało swoich najlepszych ludzi, znanych z rozsądku, zdolności negocjacyjnych i ogólnej stabilności psychicznej.
Ponieważ zarządowi zależało również na dyskrecji, kandydatów dobrano również pod tym względem.

Niestety, wszystkich spotkał nieszczęśliwy wypadek, gdy zmodyfikowany lekki frachtowiec dopuszczony do roli lądownika na Coddar "lekko" zaczepił o konstrukcję bramy w momencie rozpoczęcia transferu.

Niewielka jednostka wyskoczyła po drugiej stronie bramy wirując niczym rzucony dysk nim pilot nie odpalił silników manewrowych w celu ustabilizowania lotu. Maszyna, z elektroniką pokładową sprowadzoną do roli fajnych światełek na konsolach, prowadziła się nieco upierdliwie, ale wycelowanie dziobem w planetę i otwarcie przepustnicy nie było zbyt trudnym zarazem. A jedną z modyfikacji wprowadzonych w pośpiechu były panele opancerzenie pożyczone z pancernika ZCMu. Wizyta u kowali przyniosła również szereg innych korzyści, skrzętnie upchniętych w dwie drewniane skrzynie.

---

-Panie?
-Posłuchaj. Nie jestem panem. Nazywam się - pilot odchylił oparcie fotela i spojrzał z ukosa na nawigatora - Ehren. Przynajmniej na czas pobytu tutaj. Nie jestem panem.
-Sir w takim razie? Pani Chimeria nalegała na ten tytuł szlachecki, a listy polecające ...
-Czytałeś je? - mężczyzna za sterami, chłopak właściwie, uniósł w niedowierzaniu brwi - z tych papierów dałoby się złożyć prawo podatkowe Agendy!
-Oczywiście - pasażer drugiego fotela wyglądał na równie młodego, jeśli nie na przystojniejszego - jednym z moich zadań, jako pracownika tej misji handlowej, jest zapoznanie się ze wszelką dokumentacją dotyczącą mojego zadania, jak również przewidywania trudności które możemy napotkać na naszej drodze.
- A prócz tego jesteś wykwalifikowanym nawigatorem.
Czarnowłosy chłopak uśmiechnął się nieznacznie.
-Mam wiele talentów. Wymogi stanowiska.
-Czy wśród nich znajduje się zdolnośc prekognicji?
-Nie. Dlaczego?
-Pozbywając się elementu kontrolnego po drugiej stronie bramy pozbyłem się anteny komunikacyjnej. Nawigować możemy jedynie wzrokowo. A nawigator - pilot uśmiechnął się szeroko - obija się.
-Ah. To oznacza iż rozbijemy się i zginiemy potworną śmiercią, płonąc?
-Nah. Ale możesz rozpakować kiełbaski. Ciepło się zrobi. I James?
-Tak, panie Ehren?
-...nie wspominaj szefowej o naszych ustaleniach.
-Gdzieżbym śmiał, panie Greyblade.

---
Oczywiście, maszyna CA nigdy nie dotarła do niewielkiego portu kosmicznego Khartum. Miast tego przemknęła nad miastem ciągnąć za sobą imponujący strumień ognia i pomknęła na południe - ostrożne wyliczenia pozwoliły ustalić iż zapewne zakończyła swoją podróż parę tysięcy kilometrów od cywilizacji.
W miejscu które uczeni Coddar określali jako piekło na ziemi - pustynii Archai, gładkiej słonej tafli ciągnącej się zdawałoby w nieskończoność.

---

Ehren ostatni raz kopnął rampę załadowczą. Metalowa platforma z rozdzierającym jękiem opadła na biały piasek, pozostawiając głębokie wglębienia w dotąd nieskazitelnej powierzchni.
-Dobra, wytaczajmy je. Szkoda marnować czas.
-Oczywiście, panie Ehren.
-Jeśli nie przestaniesz, połamię tobie nóżki i rączki i zostawię tutaj. A wiesz co tu żyje, prawda?
-Oczywiście, sir. Czytałem raporty.
-He. Więcej pchania, mniej lektur. Niedługo zrobi się ciemno, a nie chciałbym tu nocować.
-O? Sugeruje pan iż nie poradzi sobie z kilkoma piaskowymi rekinami? Albo?
-James?
-Tak proszę pana?
-Wsadził ci ktoś kiedy pióro w miejsce gdzie słońce nie dochodzi?
Czarnowłosy chłopak przerwał na chwilę sprawdzanie bagaży przytroczonych do jednego z wehikułów.
-Wolałbym na ten temat nie rozmawiać. Ale jeśli chce pan zgłębić temat to...
-ARGH!

---
Szefie - godzinę po spakowaniu się, splądrowaniu wraku i ruszeniu na północ James przerwał monotonię podróży na pierwszym postoju. Według zdjęć satelitarnych otaczające ich ruiny nazywały się Farron i były kiedyś niewielkim miasteczkiem położonym na malowniczej wyspie.
-Tak?
-Dlaczego szef zabrał ze sobą trumnę?
Ehren z zaskoczeniem zastukał w wieko prostej drewnianej skrzyni.
-Dlaczego nie? Należy być przygotowanym na wszystko.
-Rozumiem- młody sekretarz opanował sztukę przekazywania sarkazmu bez zmieniania wyrazu twarzy, ale ton wypowiedzi mówił wszystko - jaaaasneee.
-Och nie marudź. I podaj te śledzie do namiotu.
-Oczywiście. Odpowie mi nam jednak wcześniej na pytanie?
-Wal, ino szybko.
-Dlaczego trumna się rusza?
Last edited by Caerth on Wed Feb 20, 2013 2:55 pm, edited 2 times in total.
My soul is still the same
But it has many names
User avatar
Windukind
Posts: 1125
Joined: Fri Aug 29, 2008 12:53 pm

Re: Teoria Wzrostu

Post by Windukind »

Autobus pędził po bezdrożach Coddar niczym rozpędzony tur, próbujący uciec przed hemoroidami w tyłku.
Fioleta nie była zbyt bystra. Znaczy ukończyła doktorat z kosmetologii w Academia Omnes Artes Feminarum, ale w lokalnym urzędzie pracy zaproponowano jej robotę w domu publicznym na planecie CA lub jako kierownica portalowego autobusu w niebezpiecznych zakątkach universum . Pierwsza oferta była całkiem dobrze płatna, lecz legendy jak krążyły o wyglądzie członków CA popchnęły ją do wyboru opcji alternatywnej. Na szczęście jej przyszły pracodawca zapewnił jej odpowiednie kursy i już pięć lat później opanowała obsługę sprzęgła, gazu, skrzyni biegów i wycieraczek. To nie było jednak to, co Fioleta chciała robić. Fioleta chciała zostać pisarką i pisać o paznokciach. Całe elaboraty o tym jak odpowiedni dobór kolorów wyraża ukryte wnętrze każdej kobiety w niniejszym stopniu niż odpowiednio dobrane buty.
- Oh – Westchnęła dramatycznie rozpaczając nad niesprawiedliwością losu i równie niesprawiedliwym multiświecie, w którym żyła. Oczywiście wszystkie te myśli były nielogiczne, ale w tym momencie nie było obok niej odpowiednio wyedukowanego telepaty, który wyprowadził by ją z błędu.
Wcisnęła guzik auto-parkowania. TO BYŁ TO BŁĄD. Na bezdrożu komputer nie mógł wykryć odpowiedniego miejsca parkingowego .
-„Land slide ahead, land slide ahead” – zawyły rozpaczliwie głośniki w trosce o swoją najbliższą przyszłość.
Fioleta zignorowała ostrzeżenie. Głupi komputer nie będzie mówił jej, co ma robić. Komputer nie był jednak głupi, bo ciężko przypisać taką cechę rzeczom martwym (przynajmniej według prawa w większości uniwersów). Szybko wyszukał protokół, który pozwalał mu na przejęcie dowodzenia w wypadku kiedy kierownica była zbyt emocjonalnie zaangażowana w sprawę i zatrzymał pojazd na kilka metrów przed kanionem oficjalnie uznawanym za najniżej położone miejsce na planecie, będącym jednocześnie największą depresją nie licząc lokalnego rynku pracy . Totalnie wkurzona kobieta opuściła mostek o powierzchni drugiego metra kwadratowego (pierwszy metr zajmowała toaleta) i udała się na ładowni.
- Dojechaliśmy na miejsce Panie...ee... – zerknęła na jedynego pasażera usadowionego między sporymi skrzyniami, z których dobiegały głośne dźwięki niczym bicie kilkunastu serc.
Pasażer zerknął ze znużoną miną no Fioletę, po czym zdjął słuchawki z uszu.
- Paniee...eeee – kobieta spróbowała jeszcze raz.
- Stephano.
- Dojechaliśmy na miejsce – próbowała przekrzyczeć dudnienie ze skrzyń – proszę wypakować swój sprzęt i podpisać list przewozowy.
- Ja sam, bez żadnego wózka widłowego?- Chudy chłopak z kręconymi włosami spojrzał z przerażeniem na ładunek .
- No mnie to zupełnie nie obchodzi – Fioleta w swoim mniemaniu nie była głupia, wiedziała jak sobie radzić z takimi typami- to Pańska sprawa, co Pan zrobi.
- No skoro tak – Stephano założył znów słuchawki i podszedł do jednej z wielkich skrzyń . Przywalił z całej siły pięścią w wieko.
Dudnienie na chwilę ustało, a potem Fioleta usłyszała najbardziej przeraźliwy ryk w swoim życiu (nie licząc tego, który sama wydała, kiedy ostatnio znalazła pierwszą zmarszczkę na twarzy).
Last edited by Windukind on Tue Feb 19, 2013 12:49 pm, edited 1 time in total.
We do not sow


Oh, the places you will go! There is fun to be done. There are points to be scored. There are games to be won.
User avatar
Maczer
Posts: 523
Joined: Wed Jan 07, 2009 4:51 am

Re: Teoria Wzrostu

Post by Maczer »

- Wieża do zero-pięć. Macie pas wolny - odezwał się intercom.
Kilka ostatnich przejść zdestabilizowało bramę i czas oczekiwania przedłużał się już o połowę godziny
- Odebrałem - odpowiedział pilot. - Panie Maczer – zwrócił się do stojącego za nim przedstawiciela Psiej Ligii - wygląda na to, że wszystko gotowe
- Ruszajmy zatem – nakazał ów wysoki uskrzydlony mężczyzna, choć jego słowa zlały się z przeciągłym ziewnięciem.

Upadły anioł znużył się do tego stopnia, że zaczął rozważać zastała sytuację. Zostaje właśnie wysłany na jakąś odległą planetę, na której prowadzi się wydobycie, być może wkrótce, najcenniejszego surowca na świecie. W ilu grach komputerowych spotykał się z takim właśnie scenariuszem?

Z pewnością największe organizacje zlecą się tam jak muchy i Maczer miał szczerą nadzieję, że kiedy pojawi się na drugiej stronie portalu, nie okaże się nagle, że Chaotic Alliance zdążyło już rozsadzić lądowisko kosmiczne...
Ale jeszcze bardziej intrygowała go gra Akademii, która zamiast zachować wszystko dla siebie, otwiera właśnie bramy potencjalnej konkurencji.

Zero-pięć do wieży. Proszę o pozwolenie na start – nadał pilot.
Chwila ciszy
- Negative, Zero-pięć. - Zaszumiał intercom – Zaczekajcie.... Przywódca Psiej Ligii poprosił nas o wstrzymanie lotu.
- Tak? - Ożywił się Maczer – Czyżby zmiana rozkazów?
Znowu chwila ciszy
- Zero-pięć, otwórzcie właz...
- Co?
- Windukind wchodzi na wasz pokład
– Maczer z niedowierzaniem spojrzał na ekranik, na którym widać było podjeżdżający wózek. Z uchylonego okna pasażera wywiewał czerwony szal przywódcy Psiej Ligii.


***

Lądowisko było całe, co pocieszało skrzydlatego, jeśli było jednak szczytem technologii stolicy tego świata to faktycznie plan „good guys from space” (w skrócie G.G.F.S.) miał duże szanse na powodzenie. Korciło go aby przejść się po otaczających to miejsce bazarach ale musiał pilnować aby nic nie zginęło podczas przeładunku. Nie obawiał się o personel medyczny ani inżynierów, gdyż byli pod czujnym okiem szóstki marines. Sam towar medyczny, którym chcieli handlować, miał jednak sporą wartość i ktoś z obsługi portu mógł pomyśleć, że nikt się nie zorientuje, jeśli jedna skrzynia gdzieś zniknie po drodze. Dlatego czuwał.
Kiedy przeładunek zakończył się, odszukał, Windukinda i zagadał.
- Jak zapewne wiesz, jedziemy teraz na wschodni kontynent przez największy most tej planety uznawany za jeden z cudów świata. Tam nasz taktyk Muslim...
- De-Muslim.
- Poprawił go niewysoki mężczyzna z rzadko zasianymi, blond włosami o przyjaznej aparycji.
Maczer spojrzał do trzymanego w ręce folderu.
- Hmm... Mam błąd w kartotece – zasmucił się – Zatem Sir Demuslim zajmie się tam zakładaniem naszego Centrum Dowodzenia. Tereny te są bogate w podstawowe surowce do wydobycia i są całkiem dobrze zaludnione a jednocześnie bezpiecznie oddalone od centrum.
- Dzięki za sprawozdanie
– skwitował Windu
- Czeka nas półtora dnia drogi więc chcemy wyruszyć jak najprędzej. Jedziesz z nami?
Dalej sie uciec chyba nie dalo. Ale to i tak nie pomoglo =]
User avatar
Windukind
Posts: 1125
Joined: Fri Aug 29, 2008 12:53 pm

Re: Teoria Wzrostu

Post by Windukind »

Chwilę się jeszcze zastanawiał. W końcu Windukind podniósł głowę aż napotkał zwrok Maczera.
- Academia otworzyła bramy dla CA, wnioskuję więc, że sprzedadzą się komukolwiek. Rządne potęgi istoty zlecą się tu, aby rabować planetę, a pewnie też siebie nawzajem. Wkrótce nie będzie to przyjemne miejsce, a konflikty mogą doprowadzić do kataklizmu. Chciałbym abyś zapamiętał, że kryształy, to tylko kryształy. Nic więcej. Życie jest znacznie ważniejsze.
- Więc ....- Anioł zamyślił się analizując usłyszane słowa.
- Więc wezmę naszych dwóch negocjatorów i przedstawię ich radzie, aby mogli lobbować ograniczenie dostępu. Sam jednak będę musiał wracać. Jest tysiąc innych miejsc gdzie muszę być. Zobaczymy się pewnie po Twoim powrocie na Shiroue. Mam jednak nadzieję, że i tu znajdziesz sojuszników i przyjaciół.

Obaj Psio Ligowcy wymienili pożegnalne gesty.
We do not sow


Oh, the places you will go! There is fun to be done. There are points to be scored. There are games to be won.
User avatar
Xellas
Posts: 313
Joined: Sun Jan 04, 2009 12:23 am
Location: Gdańsk - tu gdzie smoki chodzą koło Fontanny Neptuna

Re: Teoria Wzrostu

Post by Xellas »

Przespała lot. Przespała przelot przez bramę. Przespała kreatywne wytracanie prędkości i twarde lądowanie. Obudziły ją zapachy wieczornego posiłku w obozowisku. Priorytety, pomyślał Ehren, pochylając się nad drewnianą skrzynią by odpiąć spinające ją pasy. Spod pokrywy dało się usłyszeć niewyraźne mamrotanie.

- ...czemu... - głos zamilkł gdy wieko zostało uniesione, odsłaniając trzeciego członka ekspedycji Sojuszu.
- James, zagotuj proszę wodę i poszukaj herbaty. Szefowa się obudziłaaaa...
- Nie...nie...niena...widzę tech...no..logii - ze skrzyni wyłoniła się ciemnowłosa głowa. Szczupłe ramię zagarnęło w garść koszulę Ehrena i podciągnęło drobną kobietę do pozycji względnie pionowej - ...dlaczego się na to zgodziłam...
-Przypuszczam iż dla pieniędzy, chwały, pieniędzy, siania chaosu, pieniędzy - złapany samiec począł wyliczać, posiłkując się palcami - O, herbata. Jesteś skarbem James, jak nie jesteś wrzodem na intymnej części mojego żywota.
- Ja też pana kocham. Przygotować namiot dla panny Xellas?
- A czy gwiazdy świecą na nieboskłonie? Xell, zjesz coś... niewyraźna jesteś jakaś.
- O nie... - kobieta zerwała się gwałtownie, rozsypując zgromadzoną w trumnie ziemię. Zręcznie zeskoczyła na piasek, tylko po to jednak, aby ciężko oprzeć się o pakunki przytroczone do trójkołowca - o nie, nie...

W tym momencie ręka, którą podtrzymywała ciężar swojego ciała rozmyła się i przeszła przez skrzynię niczym mgła.

-Gdzie my jesteśmy? Gdzie ten drań nas posłał!?! - głos niosący się po pustyni był pełen gniewu i niepewności, gdy kobieta powoli osuwała się na ziemię.
-Coddar - Ehren odebrał podany kubek i ostrożnie przekazał go dalej - Wypij to.
- Tu nie działa magia, prawda? Nie ma jej!
- Jest. I... Xellas, na miłość przedwiecznych, nie oblizuj się na widok mojego sekretarza!
- Muszę się napić - kobieta wymamrotała, nie spuszczając wzroku z przystojniejszego samca w grupie. Czerwone tęczówki z cienkimi jak szparki, pionowymi źrenicami z takim skupieniem śledziły jego ruchy, iż chłopak zaczerwienił się nieco - ...bardzo muszę się napić.
- Pij zdrowe rzeczy - głos Ehrena ociekał wredną słodyczą - Bogowie wiedzą, co ten tam podłapał w poprzedniej robocie.
- PHI!
- Ale ja muszę...
- Tak samo, jak ja coś spalić. Jutro. - silne ramię wsparło słaniającą się kobietę w drodze do namiotu - magia istnieje i wcale nie ma jej mniej. Inaczej się z niej korzysta. A jutro coś upolujemy na śniadanie. Może być?
- Świadomego?
- James? - Ehren zerknął przez ramię i uniósł brew w niemym pytaniu.
- O ile pamiętam, dwie godziny drogi stąd jest cytadela handlowa nomadów. Woda, jedzenie, luksusy. Krew też się znajdzie.
- Doskonale. Xell?
- ...ale obiecujesz?
- Oczywiście. Dostaniesz wyrośniętego chłopca i...dlaczego gryziesz moją rękę?
- Wydaje mi się, iż panna Xellas zdecydowała się na wieczorny posiłek - James dorzucił do ognia raport podatkowy Sojuszu i z satysfakcją zerknął na stosik schludnie oprawionych tomów - Mleka szefie? Mamy też wołowinę i ćwikłę.
-JAMES!
"Oh Xellas, bo przy Tobie nie idzie patrzeć na cycki, kiedy trzeba całą uwagę skupić na Twoich rękach i na tym, co aktualnie w nich trzymasz"
Satsuki

"To nie zjazdy robia sie do dupy. To wy normalniejecie na starość."
Korm
User avatar
Satsuki
Posts: 1878
Joined: Fri Jan 02, 2009 11:06 pm
Location: Aaxen

Re: Teoria Wzrostu

Post by Satsuki »

WWWPunkt widokowy był co prawda zamknięty, ale Satsuki miała swoje sposoby na dostanie się tam, gdzie chciała. Była w końcu Mazoku - demonem ze świata Slayers, jednym z najsilniejszych, jakie tam istniały. Z perspektywy całego Multiświata była może tak zwanym przepakiem, ale nie była też jedyna. Wracając do tematu: w normalnej sytuacji Satsuki wystarczyłaby prosta teleportacja, ale w tym nowym, dziwacznym świecie oczywiście nic nie działało tak jak powinno. Nawet na orbicie, odległej o kilka godzin lotu – wyraźnie wyczuwała brak magii. Magii niezbędnej do jej prawidłowego istnienia.
WWW Nie, to złe słowo – Satsuki poprawiła się w myślach. – Magia jest wszędzie, tylko nie oddziałuje na ten świat w takim samym stopniu, jak gdziekolwiek indziej. Astral - mogła wyczuć go bardzo wyraźnie. Problem stanowiło znalezienie drogi do środka. Tak jakby planeta Coddar przykryta była grubym kocem – niby da się oddychać, ale nic nie widać i jest cholernie duszno.
WWWUsłyszała za sobą cichy dźwięk hydrauliki, a po chwili głośniejszy pisk otwieranych drzwi. O posadzkę zastukały obcasy. Stuk, puk, stuk, puk.
WWW- VF. – dźwięk głosu kotołaczki odbił się echem po pustej Sali
WWW- Naiee, – Satsuki podniosła się z kanapy – Czy wszystko gotowe?
WWW- Tak jest. – Kotołaczka westchnęła bawiąc się wstążką na swoim czarnym, kocim ogonie. – Akademia jest dosyć wkurzona naszym tranzytem, ale udostępnili swoje narzędzia i inżynierów, żebyśmy jak najszybciej naprawili statek.
WWW- Wierzę, że nie pozwoliłaś obcym na wejście na statek… - Satsuki chciała powiedzieć coś jeszcze, ale Naiee przerwała jej głośnym prychnięciem.
WWW- Za kogo Ty mnie masz? Narzędzia przyjęłam, inżynierów odesłałam. Ale jestem przekonana, że wysłali jakieś urządzenia szpiegowskie. – Satsuki spojrzała na kotołaczkę pytająco, więc Naiee kontynuowała. – Z moich informacji wynika, że na planecie są już grupy badawcze Psiej Ligi, CA, oraz kilka grup Bounty Hunterów. – Wciągnęła głośno powietrze. - Jesteśmy pierwszą grupą, która dosłownie, powtarzam, dosłownie rozjebała przejście. Zakładają, że brama będzie naprawiana przynajmniej przez dwadzieścia cztery godzin, co oznacza zero tranzytów. Są CHOLERNIE ciekawi, co mamy na pokładzie.
WWW- Myślę, że Akademia jest zbyt dobra i prawa, żeby nawet próbować przetrzepać nam magazyny. Prędzej naślą na nas swoje miniony z prośbą o pokazanie ładowni. – Satsuki przyjrzała się po raz ostatni oknu, pokazującemu planetę Coddar – była prawie cała zielona, gdzieniegdzie prześwitywały niebieskie plamki wody, jeden biegun był cały żółty, pokryty pustynią. Drugi z kolei biały od znajdującego się tam lodowca. – Wracajmy na transportowiec, już za długo nadużywałam gościnności Akademii. – strzepnęła z bluzki wyimaginowany kurz. – Ale muszę przyznać, że bazę na orbicie zrobili sobie ładną.

WWW***

WWWSatsuki chodziła właśnie po ładowni statku Tranzytowego HMS Ruby, specjalnie przerobionego na potrzeby misji na Coddar. Był to jeden z najstarszych statków Agendy i z przedpotopową elektroniką. Aż dziw brało, że dotychczas nie został ze złomowany. Wystarczyło trochę przerobić ładownię, powymieniać kable i modlić się, żeby nie był zbyt nowoczesny do bramy tranzytowej. No i oczywiście wyremontować jedną kabinę.
WWWNastępnie oczywiście należało zapakować w statek wszystko, co wydawało się przydatne. Nano-drony do scoutowania zamieniono na biologiczne jednostki przypominające zerglingi, ale o siedemdziesiąt pięć procent mniejsze. Satsuki właśnie nachylała się nad nimi z troską. Przynajmniej jedna trzecia nie przeżyła podróży. Na szczęście drugie tyle leżało grzecznie w inkubatorze, dalej w formie jajek. Większość elektroniki i ciężkich maszyn wykopaliskowych przetrwała, tak samo generator prądu. Poza mizergami ucierpiało jedno malutkie pomieszczenie. W tej chwili puste i okopcone, wcześniej zawierało pewien artefakt. Mający dawać stały dopływ magii obiekt, w trakcie tranzytu po prostu wybuchł i nie został po nim nawet pyłek. Wewnętrzny wybuch HMS Ruby sprawił, że statek na chwilę stracił sterowność, a popakowane w ciasnych klatkach mizergi zaczęły gryźć się między sobą. Część przeznaczona dla ludzi, co prawda ciasna, wyposażona była w wygodne i bezpieczne fotele z działającymi pasami. Kilkoro ludzi skończyło z wybitym barkiem, kilkoro z siniakami, kilku krasnoludów obrzygało się wzajemnie, i to byłyby wszystkie straty.
WWWNaiee kończyła zbierać raporty, zaraz miała przedstawić je Satsuki. Była kotołaczką ze świata podobnego do Coddar – świata gdzie magia nie działała tak, jak w reszcie wszechświata. Jednostki z talentem magicznym były tam odstępstwem od natury, a jednocześni kotołak, strzyga czy inny troll, żyły sobie tam tak, jak człowiek na pierwszej Ziemii. Po zabraniu jej z ojczystej planety i pokazaniu reszty świata, okazało się, że Naiee posiada niesamowitą wręcz rękę i smykałkę do technologii. Od tego czasu jest ulubioną protegowaną Satsuki, oraz jej pierwszym generałem.
WWW HMS Ruby przygotowywał się właśnie do wejścia w atmosferę, gdy Naiee przedstawiła aktualne raporty swojej Opiekunce. Wydawało jej się całkiem logiczne, że wybiorą sobie jakiś odległy kawałek Coddar i tam zaczną wykopaliska, ale po raz kolejny została zaskoczona.
WWW- Po wejściu w atmosferę, kierunek na Khartum. – zarządziła Satsuki, nieznoszącym sprzeciwu głosem. - Znajdźcie jakiś w miarę płaski kawałek przestrzeni i lądujcie. Nie rozkładamy żadnej bazy. Wypuszczamy kilka mizergów… - w tym momencie Naiee nie wytrzymała i przerwała.
WWW- Przecież nie możemy zaparkować pod samą stolicą!
WWW- Masz rację, przypilnujcie, żeby pobiegły scoutować w stronę przeciwną stronę do Khartum. Następnie przygotuj dla nas łazik, pojedziemy się rozejrzeć.
WWW- Satsuki to głupi plan. – Naiee po raz kolejny spróbowała wyrazić swoje zdanie.
WWW- Milcz! – Warknęła aby po chwili być słodką jak cukierek – Przecież pod latarnią najciemniej Słoneczko.
Avatar stworzony przez tego uzdolnionego Pana.
User avatar
Caerth
Posts: 513
Joined: Sun Feb 22, 2009 9:44 pm
Location: Above

Re: Teoria Wzrostu

Post by Caerth »

-Szefie?
-Tak James?
-Niech szef spojrzy w górę.
-O. O! Czy to, to o czym myślę?
-Jeśli pan myśli, to tak. Konkurencja - James dorzucił do ogniska kolejny tom raportów podatkowych - wygląda na agendowy prom tranzytowy. Trzecia generacja, o ile się nie mylę.
-O. Po czym poznajesz? I nie myśl iż nie zauważyłem szpili.
-Tylko ten model pozostawiał fioletowy płomień przy wchodzeniu w atmosferę. Coś w farbie na kadłubie.
-Ha. Czyli Satsuki.
-Zapewne szefie.
-Słyszałaś Xell? Rodzina się zlatuje.
Xellas machnęła nad głową ramieniem, dając znak iż rozumie. Usta miała zajęte - wgryziona w przedramię Ehrena, uzupełniała zapasy energii od zmierzchu. Po kilku godzinach mogła w końcu jasno myśleć. I zastanawiać się dlaczego ją ta dziąsła bolą.
Reszta nocy minęła bez incydentów. Poranek zastał obozowisko we względnym porządku - Jamesowi skończył się opał, Xell obudziła się owinięta wokół Ehrena, który z kolei obudził się na kacu moralnym za niewykorzystanie sytuacji. Z drugiej strony...

- Jeśli pojedziemy w tym kierunku - James wykazał się wielce efektywny i zwinął obóz w czasie, który zajął obudzenie wampirzycy i przekonanie jej iż ciągłe ssanie to średni pomysł - w ciągu dwóch godzin dotrzemy do Farron.
-Doskonale. W drogę.
My soul is still the same
But it has many names
User avatar
Windukind
Posts: 1125
Joined: Fri Aug 29, 2008 12:53 pm

Re: Teoria Wzrostu

Post by Windukind »

Maczer na pożegnanie od Windukinda dostał jeszcze parę zadań. Miał odwiedzić po drodze parę osobistości, które powinny zrozumieć i poprzeć sprawę Psiej Ligi. To wszystko spowodowało, że trafił do bazy dwa dni później niż konwój.

Ktoś otworzył boczne drzwi pojazdu i Maczera przez chwile oślepiło światło lamp. Na dworze było już ciemno, ale w obozie było niespotykanie gwarno. Ktoś pomógł mu wysiąść.
- Telestai poinformowano nas o Twoim przybyciu – wśród blasku lamp wyłoniła się sylwetka dobrze ubranego i obstrzyżonego orka – jednakże kwatera będzie gotowa w ciągu półgodziny. Możemy jednak zaserwować teraz kolację.
- Nakarmcie moją grupę, a mnie zaprowadź do dowodzącego – wzrok Maczer przyzwyczaił się już do sytuacji i wśród ludzi na około wielu nie nosiło mundurów Psiej Ligi, choć niektórzy nosili oznaki kontrahentów – Skąd tu takie tłumy?
- Prowadzimy rekrutację podwykonawców - ork wskazał drogę na do jednego z ogromnych pneumatycznych namiotów.
- Już ? Zaczęliście wykopaliska? A gdzie jest kopalnia?– Maczer nie krył zdziwienia.
Prawie wpadł na kogoś wchodząc do środka. Pod kopułą znajdowało się najwyraźniej kilka pomieszczeń. W pierwszym trzy osobowe grupki ludzi wypakowywał ze skrzyń sterty dokumentów i tomów, a następnie skanowały. W drugim cztery osoby w mundurach organizacji nanosiły na elektroniczny nośnik z olbrzymią mapą nowe lokacje. W trzeciej wreszcie znajdował się okrągły stół zarzucony stosem zdjęć, przy którym trzy osoby prowadziły gorącą dyskusję. Najbliższa Maczerowi była kobietą z insygniami Kłów, naprzeciw niej anioł rozpoznał Demuslima. Kiedy spostrzeżono wejście Telestai, cała grupka wstała i oddała honorowe pozdrowienia.
- Nie próżnujecie – Maczer dostrzegł zmęczenie na twarzy obecnych.
- Jesteśmy w pełni świadomi, że prowadzimy wyścig z czasem - Demuslim potarł się za kołnierzem – Zanim będziemy mogli oddelegować dalej pracę trzeba podjąć strategiczne decyzje, lepiej wszystko zaplanować niż działać na oślep.
- Co macie?
Przeszli do sali z mapą.
Demuslim rozpoczął wprowadzanie Maczera w szczegóły.
- Najważniejsze jest wybranie lokacji, ponieważ kopanie gdzie popadnie będzie marnotrawieniem czasu i surowców. Mamy ograniczony sprzęt, więc postanowiliśmy wykorzystać dane wtórne. Znamy charakterystykę i działanie kryształów. Zebraliśmy dane na temat większość przypadków ich wydobycia, wysegregowaliśmy część czynników wspólnych, które występowały w regionach ich odnalezienia. Na mapie zaznaczono lokacje, które mają podobną charakterystykę i zanotowano w nich dziwne wydarzenia. Tak mogliśmy między innymi wykluczyć obszar wokół stolicy. O takich wydarzeniach na pewno byłyby tam jakieś informacje. Wyznaczylismy algorytm i mamy wyniki.
- Świetnie. Co oznacza kolor czerwony? –anioł wskazał palcem najbliższy obszar z obwódką w kolorze bordowym.
- Twardość podłoża. W tych miejscach kopanie byłoby zbyt utrudnione lub czasochłonne.
- Rozumiem, niebieskie?
- Obszary, do których właśnie nabywamy prawa wydobycia.
- Gdzie jest najbliższy?
- Półtora kilometra stąd.
- Kiedy zaczynamy kopanie?
Demuslim pokręcił głową z uśmiechem.
- Postanowiliśmy zaoszczędzić czas i dobrać miejsca, gdzie już kiedyś prowadzono wykopaliska innych surowców. Na przykład tu obok prowadzono wykopy węgla. Już niezbyt głęboko zaczęły się dziać dziwne rzeczy ze sprzętem, ktoś co jakiś czas wariował. Firma próbowała drążyć dalej, ale pięć lat temu straciła kredyt. Dostaliśmy miejsce za grosze.
- Więc mamy miejsce i prawie gotowe korytarze.
- Mamy też wykwalifikowaną siłę roboczą, bo z tego kiedyś żyli ludzie w pobliskich miasteczkach. Mamy też poparcie lokalnych władz, bo są szczęśliwi, że coś w regionie się wreszcie ruszy. Byli bardzo pomocni z materiałami. Spora część zostala zaaranżowana z poziomu władz w stolicy. Nasi negocjatorzy musieli przejść samych siebie, ale w koncu to specjalizacja Psiej Ligi.
- Czy w takim razie jestem wam potrzebny?
- Tak, musimy rozwiązać sprawę bezpieczeństwa. Odzież ochroną i osoby, które będą wiedziały jak reagować, a Kłów mamy bardzo mało. Potrzebujemy też przede wszystkim kogoś kto poprowadzi robotników. Morale nie jest zbyt wysokie. Oni się jeszcze boją, ale to może przestać być problemem, jeśli poprowadzi ich anioł.
We do not sow


Oh, the places you will go! There is fun to be done. There are points to be scored. There are games to be won.
User avatar
Crow
Posts: 2584
Joined: Fri Aug 29, 2008 10:51 am

Re: Teoria Wzrostu

Post by Crow »

WWWW- Gratuluję ukończenia kursu. – Postawny mężczyzna surowym spojrzeniem lustrował zgromadzonych na placu rekrutów. – Jestem inspektor Xavier i od dziś będziecie pracować ze mną.

WWWWŻadnemu z kilkunastu mężczyzn obecnych na placu inspektora przedstawiać nie było trzeba. Xavier był potomkiem czwartej generacji (tak w Khartum nazywano ludzi, których pradziadkowie wprowadzili się do miasta po odnalezieniu kryształu) i gdy jego rodzice dawno wrócili do górniczej osady on pozostał w mieście, pracując w straży miejskiej. Jego ponadprzeciętna umiejętność zapamiętywania twarzy, kojarzenia faktów i zauważania pozornie nieistotnych szczegółów szybko sprawiły, iż członkowie rady bardzo cenią sobie jego pracę. Gdy z płonącego budynku własnoręcznie wyniósł pięcioro dzieci stał się również bohaterem pospolitych mieszkańców miasta. Teraz jego krzepkie ramiona opinał czarny mundur komendanta, a na lewej piersi połyskiwały trzy ordery – noszone okazjonalnie z dumą z dobrze wykonanego obowiązku, lecz bez nadmiernej pychy. Xavier przekroczył pięćdziesiąty rok życia wiele lat temu, lecz choć jego krótką przystrzyżoną brodę i włosy gęsto przyprószyła siwizna pozostawał silniejszy i sprawniejszy od większości młodzieniaszków. Ponieważ straż pełni w Khartum rolę policji, prokuratury, ochotniczej straży pożarnej i służby celnej, Xavier jest jedną z najważniejszych figur w mieście. Spełniając się w roli stróża prawa nigdy nie kandydował do Rady.

WWWW-Zdecydowałem o poszerzeniu szeregów straży, ze względu na przybycie na Coddar gości z odległych światów – kontynuował inspektor. – Do tej pory przybysze nie sprawiali nadmiernych problemów, ale musimy być gotowi na różny rozwój wydarzeń.

WWWWPo długich godzinach rozmów z nowo przybyłymi dyplomatami Rada zdawała się być szczególnie zaniepokojona organizacją noszącą nazwę Chaotic Alliance. Lądownik tej organizacji uległ najprawdopodobniej awarii i lądował awaryjnie na odległej pustyni Archai. Ekspedycja ratunkowa wyruszyła natychmiast, jednak dopiero nazajutrz miała dotrzeć w pobliże szacowanej pozycji wraku.

WWWW- Duża część z Was będzie pracowała przy inspekcjach pojazdów szykujących się do startu z portu gwiezdnego. – Xavier przerwał na chwilę, czekając aż podekscytowane szepty umilkną. – W szczególności obawiamy się, iż mogą próbować wywieźć z planety żywe bądź martwe zwierzęta, a nawet ludzi.

WWWWAni Xavier, ani Rada nie mieli nawet pojęcia, że któraś z organizacji żywe, potencjalnie niebezpieczne, formy biologiczne przywiezie na planetę.

WWWW- Miejcie również oczy otwarte na produkty nielegalnego pochodzenia. Używki, leki, nielicencjonowane uzbrojenie.

WWWWWiele osób mogło zadać pytanie, czemu mieszkańcy Coddar nie mają nic przeciwko wywożeniu z planety bezcennych kryształów Stabilinum. Odpowiedź na to pytanie jest zaszyta głęboko w kulturze, a co za tym idzie - prawie, tutejszej ludności. Odkąd pierwsi osadnicy Khartum odkryli Stabilinum, właściciel kryształu mógł z nim postępować wedle własnej woli. Podobno w Khartum działała grupa, która skupowała kryształy Stabilinum wyłącznie w celu ich niszczenia. Oczywiście to, w czyim posiadaniu dany kryształ się znajdował potrafiło się nieraz zmienić błyskawicznie i brutalnie. Niemniej próba prawnego ograniczenia możliwości dysponowania kryształami byłaby na planecie odebrana jak zamach na podstawowe wolności obywatelskie.

WWWW- Na koniec chcę was prosić, byście byli surowi, lecz przyjaźni i uprzejmi. Już sama Akademia nauczyła nas niezliczonej ilości nowych rozwiązań. Ilość zachorowań na zielonkę zmalała w ostatnich miesiącach trzykrotnie, a ilość śmierci w kopalniach nie była tak niska od czasu rozpoczęcia prowadzenia statystyk. Tak długo, jak goście nie naruszają prawa, są naszymi przyjaciółmi.
Locked