Nowy Baator.

Charakterystyczne i często odwiedzane miejsca w Multiświecie.
User avatar
Faroo
Posts: 130
Joined: Fri Jan 02, 2009 11:58 pm

Re: Nowy Baator.

Post by Faroo »

Można by o tym powiedzieć na wiele sposobów. Można by mówić o przenikającym każde włókno mięśni drżeniu, o gorącu i żarze odczuwanym nawet przez warstwy płyt pancernych, o
ogłuszającym huku i pisku w uszach... Jednak aby oddać pełnię tego, co sięstało, można było powiedzieć tylko jedno:

Pierdolnęło. I to potężnie.

Antymateryjyny szał przetaczał się nad skrytymi w bunkrze istotatmi, które odruchowo skuliły się wewnątrz swoich pancerzy, niepomne przynależności do dumnych las diabłów, krasnoludów, ludzi. Drżenie, huk i wiśniowy blask włazu zdawały się trwać wieczność i sekundę, ale w końcu się uspokoiło. A gdy po sekundzie spokoju istoty, będące przecież zaprawionymi w boju komandosami, podniosły głowy aby upewnić się, że dalej żyją, znów pierdolnęło.
Amunicja, która przenosiły golemy bojowe. Nawet mocniej niż jajo.

- Łoooo, skurczybyk!! - wrzasnął Luna - Chyba słyszę kolory albo widzę dźwięki, nie jestem pewien!
[Szlag... Status?] Erharivasse.
[Wszyscy OK. To imperialny posterunek komunikacyjny, miały wzmocnione podziemia. Nasze cholerne szczęście] Falker.
- Ogarnąć się! - krzyknął dowódca diabłów - Pięć minut oczekiwania, aż pożary na górze zgasną i wypierdalamy stąd! Można się dozbroić, jeśli ktoś chce!
Zołnierze nie potrzebowali dodatkowej zachęty. Od razu zakrzątneli się wśród uzbrojenia i wyposażenia zgromadzonego przez Lunę. Pustelnik/bimbrownik musiał trafić na kilka rozbitych transportów, bo miał zgromadzone wszystko - lasery przeciwpancerne Mitsubishi, lance termiczne Krohn, karabinki-granatniki Weers, wyrzutnie ppanc, termobaryczne i wielozadaniowe... Schron zawierał nawet egzemplarz Akabana 9A19, broni oficjalnie zakazanej nawet w Imperium (zanim się rozpadło po śmierci Imperatora). Akaban był miotaczem promieniowania - emitował fale o różnej przenikliwości, które w ułamku sekundu doprowadzały tkanki celu do wrzenia na głębokości kilkudziesięciu centymetrów. Bardzo skuteczne, bardzo okrutne. Elfy nie były by zbyt miłe dla kogoś schwytanego z tym rodzajem uzbrojenia.

Pięć minut dobiegło końca, każdy z żołnierzy zdążył dodać sobie dodatkowe dziesięć kilo na plecy (nigdy nie wiadomo, co spotkamy, kapitanie...), i nadeszła pora otworzyć właz.
- Skaller, przydaj się w końcu do czegoś, do kurwy nędzy. Napieraj i otwieraj - zrymował Erharivasse.
Człowiek bez słowa wspiął się po stopniach drabiny i naparł na właz. Przekręcenie koła zamka przyszło mu bez trudu; jak każdy z Węży był cyborgiem. Za to gry naparł na właz, nie było
żadnej reakcji. Skaller jedynie poczerwieniał, wyskoczyły mu wszystkie możliwe żyły i mięśnie.
- Ki chuj wodę mąci, jak ja ryby łowię - sapnął człowiek - zasypało nas, i to porządnie. Mogę podnieść trzysta kilo, a to nawet nie drgnie.
Wybuchł chwilowy zamęt. Szters krzyczał, żeby wysadzić właz ładunkami kumulacyjnymi, Falkner przekonywała do zbudowania dźwigni i podważenia gruzu, Montreass skłaniała się do poczekania na posiłki. Kapitan nic nie mówił, ale widać było, że intensywnie rozważa opcje.
W całym tym zamieszeniu względny spokój utrzymywał Luna. Ze swoim zwyczajowym wyrazem twarzy, wyrażającym totalny brak zrozumienia oraz jakiegokolwiek zainteresowania, podszedł do włazu z metalową laską, wygrzebaną ze stosu broni. Chwilkę popatrzył na właz, na powierzchni laski rozpaliły się różne piktogramy i napisy w imperialnym, po czym właz, wraz z gruzem zalegającym na nim, po prostu wyleciał w powietrze. Dosłownie, cały ten ciężar wyrzuciło kilkadziesiąt metrów w powietrze i opadał dookoła gruzowiska będącego wcześniej chatą Luny.
- No co, - mruknął Luna, wyraźnie zawstydzony nagłym zainteresowaniem. Oprócz jego słów jedynymi dźwiękami był opadający gruz i dopalający się gdzieś ogień - Imperialna laska technomaga. Miałem szkolenie. Chcecie stąd spadać, czy nie?
User avatar
Lockwood
Posts: 22
Joined: Wed Jan 28, 2009 7:57 pm

Re: Nowy Baator.

Post by Lockwood »

Jeżeli kiedykolwiek słyszeliście o taktyce "spalonej ziemi" to możecie mieć pewne wyobrażenie o tym, co czekało ich na powierzchni. Potem, po zobaczeniu tego na własne oczy moglibyście zgodnie uznać, że gówno to było a nie wyobrażenie. Ziemia dookoła nie była spalona.

Ładunek AM6 zwany pieszczotliwie "jajem" anihilował absolutnie wszystko, co znajdowało się w promieniu rażenia. A promień ten był pokaźny. Pikanterii dodawały niewielkie kratery, które powstały po eksplozji amunicji golemów. Okolica wyglądała przerażająco martwo a wszystkiego dopełniała absolutna cisza, jaka zaległa na pobojowisku. A z lasu, z tego przerażającego lasu, pozostała dziura o promieniu kilkuset metrów.

-Nieźle żeśmy narozrabiali, nie ma co. - Erharivasse rzekł z zadowoleniem. Problem znalezienia i pogrzebania czwórki kompanów z oddziału rozwiązał się tak samo jak problem przeczesywania puszczy. Nawet jeśli ich śmierć w jakikolwiek sposób go dotknęła, nie dał po sobie tego poznać. Za dużo widział w swoim życiu trupów towarzyszy, żeby teraz nagle się przejmować. No i stopień kapitański zobowiązywał.

-Nawet nie ma jak azymutu wyznaczyć... Wszystko żeście rozpieprzyli - żachął się Luna.
-A na chuj ci azymut? Namiary są. Ot tam - Skaller machnął ręką. Szefie, idziemy do drugiej bazy?
-A widzisz tu jakikolwiek inny pomysł, kretynie? Pieprzony kapitan oczywisty. Nie, kurwa, posiedzimy i poczekamy aż Ognista Puszcza sama odrośnie. Idziemy. Rhhetes, Deanims - kamo i robicie zwiad trzysta metrów przed nami. Reszta w szyku patrolowym. Tylko postarajcie się nie zdechnąć. Właśnie, Erinn. Jak tam twoje żebra?
-Do wesela się zagoi.
-Nie widzę cię za bardzo w ślubnym orszaku, weź to. - Nachael podał jej podłużny pakiet.
-A co to do ciężkiej kurwy za cudo? - Montrerras nie ukrywała zdziwienia.
-Medi-gel. Skompresowane w postaci żelu nanity. Umarłego nie ożywią, ale spokojnie naprawią większość tego, co się tam w środku zdążyło połamać. Wstrzyknij i czekaj na efekty. Tylko postaraj się nie biegać przez kilka minut.
-Dzięki, asasynie. -Erinn parsknęła śmiechem
-Czemu asasynie?
-Wolisz mistrz kamuflażu?
-A odpieprz się.

-No, to widzę żeście się zaprzyjaźnili, a teraz, zanim jeszcze ruszymy, ustalmy sobie jedną rzecz. Luna, Nachael, to nie jest wasza sprawa, ale równie dobrze może być. Hegemonia nie zapomina o tych, którzy przysłużyli się sprawie a tutaj w zasadzie chyba nie ma już czego szukać, więc możecie nam pomóc. Straciliśmy czwórkę ludzi. Wolałbym nie tracić więcej.

-A będzie się dało załatwić jakiś dobry zestawik roboczy? Bo mi aparatura w akcji ucierpiała.
-Jak wyjdziemy z tego cało to ci go sam wyklepię. To jak będzie?
-A mamy jakiś wybór? - Nachael już tylko udawał opornego. Jeżeli to możliwe, widział w całej swojej rzekomej misji mniej sensu niż na początku.
-Możecie tu zostać i obrosnąć w piórka. Tylko radzę się szybko zdecydować, bo nasze fajerwerki raczej nie zostały niezauważone.

I tak ruszyli. Objuczeni sprzętem żołnierze ze starym dziadem i nic nie rozumiejącym młodzikiem. Może nie była to najdziwniejsza ekipa jaką ten świat widział, jednak kolorytu jej nie brakowało. Nachael zaś po raz pierwszy w swoim życiu zauważył jakiś cel. Taki konkretny, swój i przemyślany. Ot dotarło do niego, że bardzo łatwo coś może mu urwać łeb i teraz w najlepszym jego interesie będzie dbać o to, by do tego nie doszło.

***

Dotarli prawie na krawędź pogorzeliska, gdy żyłka na skroni kapitana zapulsowała. Wszystko wyglądało w miarę normalnie, jeśli za normalny uznać obraz jak po bombardowaniu, jednak coś było nie w porządku. Linia eksplozji była wyraźnie zarysowana, jednak tuż przed nimi widać było załamanie. Jak cień. Cień czegoś dużego.

[Zwiad. Broń w gotowości, sto metrów na dwunastej od mojej pozycji.]
[Szefie?]
[Morda. Mamy golema. A wy wpierdol, bo go nie zauważyliście]
[Jakim cudem?]
[Stał na granicy. Musiał wejść w tryb strażniczy gdy wybuchło jajo.]
[Spieprzajcie stamtąd!]
[Niby kurwa jak? Musicie odciągnąć jego uwagę jak tylko wyłączy kamuflaż, ja...]

Więcej powiedzieć nie zdążył. Znajdujący się kilkadziesiąt metrów od głównej grupy kolos wyłączył maskowanie i z metalicznym chrzęstem wycelował ogromną lufę prosto w diabła. Sytuacja mogłaby się wydać beznadziejna. Strzał z wyrzutni termobarycznej z tej odległości nie wchodził w rachubę. Mimo, że oddział zwiadowczy od razu otworzył ogień Golem skoncentrował się zgodnie ze swoim protokołem na najbliższych żywych istotach. Cała sytuacja trwała może trzy sekundy, jednak gdy w wyrzutni zabłysnął płomień nastąpiło coś nieoczekiwanego.

Nachael Garivon postanowił przestać być ciotą a zacząć być mężczyzną. Gdy tylko zdał sobie sprawę z sytuacji wrzasnął "padnij" i przemknął obok Setha. Rozpostarł ręce i skoncentrował się, by w ułamku sekundy wyrzucić przed siebie falę skondensowanej energii. Wywołany przez niego efekt masy zakrzywił przestrzeń przed oddziałem formując kulistą barierę. Ani o chwilę za późno. Eksplozja wyrzuciła w powietrze tumany kurzu a jemu samemu prawie zabrakło tchu.

Chwalić Bogów żołnierze od razu się zreflektowali. Gdy tylko błękitna energetyczna tarcza zniknęła - a sam Garivon prawie padł na ziemię łapiąc oddech - miejsce, w którym stał adwersaż zasypał grad pocisków. Machina bojowa zmieniła się w kupę metalu przypominającą przerośnięte sito.

[Kurwa]
[Dobrze powiedziane sire.]
User avatar
roevean
Posts: 314
Joined: Sat Jan 03, 2009 8:36 am
Location: Ninehell Sector

Re: Nowy Baator.

Post by roevean »

ImagePrzestali strzelać.
ImageW miejscu, gdzie stał golem wykwitł ogromny tuman kurzu. Elementy potężnych nóg behemota nie wytrzymały naporu reszty cielska machiny i całość malowniczo zwaliła się na ziemię niknąc w kolejnej chmurze pyłu. Gaviron uśmiechnął się głupawo do kapitana, który mierzył go zaskoczonym wzrokiem, przeszedł parę kroków i równie malowniczo, co golem, przewrócił się w kępę krzaków, które jakimś cudem ocalały z nawałnicy ognia.
Image[ Montrerass! ], Erharivasse doskoczył do człowieka. Diablica również ruszyła szybko sięgając do przenośnej apteczki.
Image[ Żyje ], Dharrien odczytywała dane spływające do medskanera. [ Ale jego ciało jest wycieńczone, tak jakby właśnie przebiegł sprintem dziesieć kilometrów. ]
Image[ Dasz radę go ocucić? ]

ImageKiwnęła głową.
Image[ Ale nie pójdzie o własnych siłach. ]
Image[ Nagrath ], zaklął.
ImageDiablica uklękła przy człowieku i przystawiła mu do głowy medpakiet. Nachael po chwili zamrugał powiekami i jęknął. Reszta oddziału zupełnie nie zwróciła na ten fakt uwagi. Ważne, że żył.
Image[ Widzeliście to?! ], nie wytrzymał Rrhetess.
Image[ Tak, moja wyrzutnia znosi lekko na prawo ], żachnął się Muachs. [ Posłałem parę rakiet prosto w drzewa. ]
Image[ Muszę poprawić celowanie ]
, Deanims spojrzała na swój karabin. [ Wydaje mi się, że obecnie byłabym dobra w karczowaniu krzaków.]
Image[ Zdecydowanie zabrałem za mało amunicji ]
, sierżant wpiął nowy magazynek.
Image[ Mówię o tym golemie! Rozwaliliśmy behemota! ], Rrhetess spojrzał na resztę.
Image[ A to. Nie widzieliśmy, byliśmy zajęci strzelaniem. ]
Image[ Nie ma się co podniecać Rrhetess. ]
Image[ Ale behemot... A odwalcie się ]
, Yran machnął ręką. [ Na Hellstormie mi nie uwierzą. ]
Image[ No raczej, że ci nie uwierzą. Bo nic im nie powiesz, nie zapominaj, że to ściśle tajna misja. ]
Image[ Misja... wybaczy pan, panie kapitanie, ale jaka kurwa misja? To jakieś cholerne panoptikum jest, a nie misja ], prychnął krasnolud. [ Jesteśmy na nieznanym, wysoce niebezpiecznym terenie, należącym ogólnie do elfów, które pewnie czają się gdzieś w okolicy i raczej nie pałają do Hegemonii miłością, na domiar złego, zaatakowały nas nasze własne golemy, a reszta krąży gdzieś tam. Czterech naszych już nie żyje, a nawet jeszcze nie zaczęliśmy wykonywać zadania, udało nam się za to doprowadzić do wyparowania dziesięciu hektarów lasu. Straciliśmy też dirak i przez to kontakt z bazą na Hellstormie, a misja ratunkowa, o ile ją wyślą, według procedury przyleci za dziesięć dni. Co przy naszym tempie ładowania się z jednego kłopotu w drugi spowoduje, że transportowiec odnajdzie trupy. Dodatkowo na miejscu lądowania znaleźliśmy dwójkę ludzi, pochodzących z miejsc, o których nawet nie słyszeliśmy. Jeden łazi po Ognistej Dżungli jak gdyby nigdy nic, skacze, robi salta jak pierdolony akrobata, bąble jakieś tworzy i mdleje po wszystkim, drugi macha kijem i wypierdala pięćdziesiąt ton ziemi i gruzu w powietrze, a w wolnych chwilach pędzi bimber, pod chatą natomiast ma w pełni wyposażony imperialny bunkier ], przerwał na chwilę. [ Nabraliśmy stamtąd tyle broni, że przypominamy bardziej wędrowny skład uzbrojenia niż oddział specjalny. Słowo daję, to będzie cud, jeśli się sami nie wykończymy! ], końcówkę prawie wykrzyczał.
ImageZapadła cisza.
Image[ Pędził i miał ], odezwał się Luna.
Image[ Co? ]
Image[ Czas przeszły dokonany. Pędziłem bimber i miałem bunkier. ]
Image[ Nieważne. Rrhetess, skończyłeś? ]
, kapitan spojrzał na zwiadowcę. Ten kiwnął głową. [ Tak? To bierz Deanims i jazda do przodu, ale tym razem miejscie oczy dookoła głowy. Drugi raz takie szczęście nam nie dopisze, jeśli gdzieś czai się kolejny behemot. I jeszcze jedno Rrhetess, nie pierdol mi tutaj za uszami, bo następnym razem sam cię ubiję za sianie defetyzmu, zrozumiano? ], zauważył, że krasnolud burknął coś pod nosem, włączył maskowanie i wraz Deanims zniknęli gdzieś z przodu. [ Skaller i Luna, pomóżcie Montrerass z Nachaelem. Falker, dasz radę wyciągnąć coś z tej maszyny? Kości pamięci, komunikator, cokolwiek ], ruchem głowy kiwnął na szczątki golema.
Image[ Zobaczmy ], Falker podeszła do stalowego cielska. [ Pamięć stopioniona, łączność leży i kwiczy, sześcian logiczny zniszczony, matryca persony zniszczona, obwody decyzyjne się usmażyły, cybermózg... cholera, musieliśmy rozwalić jednostkę centralną. ]
Image[ Nie no, co ty nie powiesz, celowaliśmy w nogi, ramiona, drzewa, krzaki, deski ], prychnął Muachs. [ Po co niby mieliśmy rozwalać jednostkę centralną? Oh czekaj, pewnie dlatego, że... ]
Image[ To nie było pytanie durniu ]
, przerwała mu kobieta. [ Nie da rady kapitanie. Nie bez specjalistycznego sprzętu. ]
Image[ Jasna cholera ]
, Seth poprawił karabin. [ Trudno. Miejmy nadzieję, że w drugiej bazie znajdziemy imperialne łącza komunikacyjne. Muachs, zaminuj tego golema. Mimo wszystko wolałbym, żeby nasza technologia lub to co z niej zostało, nie dostała się w niepowołane ręce. ]
ImageKrasnolud odpiął niewielki, podłużny przedmiot i podszedł do machiny bojowej.
Image[ Ustawię zbliżeniowy na dwa metry. Urwie niepowołane ręce tuż przy samej dupie. ]
ImageKapitan kiwnął głową.
Image[ Dobra, wymarsz. ]
ImageSierżant wziął pod ramię Gavirona. Luna złapał go z drugiej strony. Ruszyli, wśród opadającego kurzu, w stronę skraju Ognistej Dźungli; po nawałnicy ognia, którą poczęstowali golema, ów skraj oddalił się o co najmniej sto metrów.
Image[ Trza przyznać ], powiedział Rrhetess, [ Drwale przy nas się chowają. ]
Image[ Stul dziób i skup się na zwiadzie. ]


* * *

ImagePosterunek Hegemonii na Wzgórzach Golan, jakieś osiemset tysięcy kilometrów od Skał Hellstorm w Wielkim Źlebie, około czterystu pięćdziesięciu tysięcy od Wieży Triumwiratu, miał tylko dwie i trzy dziesiąte sekundy na reakcję, zanim wyparował. Flota Nowego Baatoru wyskoczyła z nadprzestrzeni tuż ponad nim. Działa antyprotonowe zamontowane na pancernikach klasy "Asya" zmiotły placówkę diabelską, jak również większość Wzgórz Golan. Wysunięta baza Hegemonii na Zachodnim Brzegu Pęknięcia Północnego przestała istnieć w o sekundę dłuższym czasie. Automatyczne stacje rozsiane wokół Jeziora Centralnego milkły jedna po drugiej.
Image- Postępować według planu - Kabraxis, bies o twarzy kota i krabopodobnych górnych kończynach spojrzał na gigantyczny ekran na mostku drednota NBSD "Thellis", na którym widniała mapa Piekieł z zaznaczonymi pozycjami flot. - Zmiana rozkazów dotyczy Grupy Floty "Południe", kierunek Ognista Dżungla, południowa część. Oraz Grupy Floty "Północ", kierować się w stronę Dep'Hvn nad Gds'Grdn i Qet'Orchrd. Reszta grup, według planu. Wykonać.
ImageZszedł z podwyższenia i mrużąc oczy podszedł do zaciemnionej niszy mostka.

* * *

Image- Że kurwa ile tego jest?! - kapitan Raghorn, człowiek dowodzący placówką Hegemonii na terenie Wydzielonego Dystryktu 4 w stolicy Dep'Hvn, w Gds'Grnd, potrząsnął głową.
Image- Według automatycznych stacji rozsianych wokół Dep'Hvn, w naszą stronę lecą co najmniej dwie floty. Oznaczenia flagowe Nowego Baatoru - adiutant spojrzał w komlog. - Sześć drednotów klasy glorius, dwa lotniskowce klasy luna, w obstawie złożonej z viperów, asyi i tigersharków. Ale dane nie są kompletne.
Image- Niekompletne... - prychnął człowiek. - Znaczy, że tego kurestwa może być jeszcze więcej.
Image- Odebraliśmy też sygnały o ruchach wroga na południu, za Magrivaire.
Image- Za Magrivaire? Przecież tam nic nie ma oprócz Ognistej Dżungli - spojrzał na adiutanta, próbując sobie przypomnieć jak daleko jest Ognista Dżungla. Wyszło mu grubo ponad dwa miliardy kilometrów. Wzruszył ramionami. - Nic to, niech się tam elfy martwią. A teraz wyślij natychmiastowy meldunek na Hellstorm. Powiadom również Skrzydła Anielskie...
Image- Już wiedzą.
Last edited by roevean on Tue May 10, 2022 6:44 pm, edited 2 times in total.
'cos im the definition of the worst kind of mean
so... are you rebel?
User avatar
Taii
Posts: 473
Joined: Thu Feb 17, 2011 12:20 pm
Location: Krak
Contact:

Re: Nowy Baator.

Post by Taii »

- Udało się mistrzu, jak na razie wszystko idzie zgodnie z planem – powiedziała skrzeczącym głosem dziwnie zdeformowana i pokrzywiona postać.
- Dobrze… Bardzo dobrze. Jak idą poszukiwania tego małego, podstępnego elfa? – zapytał zakapturzony mężczyzna w hologramie – Musimy go schwytać zanim ktokolwiek dowie się o naszych planach.
- Pracujemy nad tym panie, przeszukujemy wioskę po wiosce, nie zostawiamy świadków. – odmieniec przybrał nagle mniej entuzjastyczny ton - Pojawił się niestety mały problem…
- Jaki znowu problem… Zeeth nie chcesz chyba przekazać mi złych wieści? – Ton hologramu stał się bardziej złowrogi i oschły.
- Oczywiście, że nie panie, jakże bym śmiał? Po prostu po okolicy zaczęła się kręcić jakaś dziwna banda…
- Jaka banda? Kto ich przysłał? Jakiej rasy? – zapytał z mieszanką ciekawości i złości
- Nie doszliśmy jeszcze jaka organizacja nimi kieruje, podejrzewamy, że są to wysłannicy Hegemonii. Oddział mieszany rasowo – wtrącił się w rozmowę wchodzący właśnie do pomieszczenia rosły mężczyzna w ciężkiej, grafitowej zbroi, zdobionej czaszkami – chwilowo nie stanowią zagrożenia, zostali rozgromieni własnym sprzętem
- Bardok! Ty zawsze jesteś orędownikiem dobrych wieści. Cieszę się, że nasi psionicy się spisali…
- Nasi nie mięli z tym nic wspólnego… - wtrącił – nie zdążyli, ktoś jeszcze wcześniej doprowadził do sfiksowania ich maszyn. W każdym bądź razie nie powinni stanowić zagrożenia dla naszej misji. Dla pewności wysłałem Draghena żeby ich obserwował.
- Bardzo dobrze, informujcie mnie na bieżąco gdyby coś nowego się działo. Zeeth, dopilnuj żeby wszystko było gotowe do czasu mojego przylotu. I dorwijcie tego wstrętnego elfickiego śmiecia! – powiedziawszy to hologram znikł.

***

Yazon nie był stereotypowym elfem, nie szukał na siłę zaczepki, nie powodował rozwałki wszędzie gdzie się pojawił. Yazon był typowym cwaniaczkiem i kombinatorem. Gdyby tylko miał okazję sprzedał by własną matkę… po raz kolejny. Nie był istotą szukającą kłopotów, ale one lubiły go tak bardzo, że same się jakoś znajdowały. Te najnowsze na jego nieszczęście były całkiem przytulnym bagnem, które jest gotowe cię pochłonąć na wieki gdy tylko, na ułamek sekundy stracisz czujność podczas przeprawy. „Gdzie się podziewa ten stary pijak Dirovarius…” pomyślał elf „Pewnie znowu się napierdolił z Luną… oni razem siebie warci… Jeszcze te pieprzone eksplozje… nosz kurwa kulawa mać… walnie se tak jeden z drugim buteleczkę i później trzeba ich szukać po całej puszczy…” Elf przebijał się właśnie przez knieję śmiechu, miejsce w ognistej puszczy które było zamieszkałe przez złośliwe impy do którego rzadko kiedy się ktokolwiek zapuszczał, nie licząc oczywiście dwóch opojów, przed którymi nawet sadystyczne diabliki się chowały. Spiczasto uchy szedł ostrożnie, co chwila rozglądając się na boki. Nie bał się impów, zdawał sobie sprawę, że ściga go coś znacznie gorszego. W ciągu ostatnich kilku dni naraził się dość niebezpiecznej organizacji, samemu Zgromadzeniu Wygasłej Gwiazdy. Była to mało znana w tej części multiwersum sekta próbująca opanować moce przedwiecznych oraz zniszczyć wszelkie istnienie. Jak do tej pory ich największym osiągnięciem było wycięcie w pień całej rasy leniwych oharków (byli tak leniwi, że nawet o litość im się nie chciało błagać), ale potencjał mają całkiem duży. „Przewodnika im się zachciało… ciebie akurat musieli spotkać… do janej kurwa ciasnej… jak byś nie wiedział, że później będą cie chcieli zabić… Kurwa jego mać… trzeba było słuchać dziadka zanim go sprzedałem łowcom niewolników… Nie rozmawiaj z obcymi, zadawaj się tylko z elfami, mawiał… a i jeszcze się pamiątek zachciało… nosz kurwa… Może stary Dirovarius będzie wiedzieć do czego służy ten przeklęty przedmiot…” Yazon doszedł nagle na skraj kniei i staną jak zaczarowany, na polance rozciągającej się przed nim zauważył coś, co bardzo mu nie pasowało… zamiast szczytu 72, jego oczom ukazał się wielki lej jak po wybuchu sporych rozmiarów bomby. Natychmiast zawrócił.
"Chłop kopiący ziemniaki, to proza realistyczna; chłop kopiący pomarańcze to fantastyka (lub schizofrenia); ziemniaki kopiące chłopa to Sci-Fi"
R. Kot
Post Reply